OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Romano Amerio – głos przeciw reformie liturgii

 Reforma liturgiczna po Soborze Watykańskim II to temat wzbudzający liczne kontrowersje. Jedni chwalą większą zrozumiałość liturgii i jej zbliżenie do ludu. Inni dopatrują się desakralizacji i protestantyzacji. Romano Amerio zaliczał się do tej drugiej grupy. Wskazywał na opłakane skutki odejścia od łaciny, nadmiernej kreatywności i zniszczenia tradycyjnej architektury sakralnej.

Jak przekonuje Romano Amerio, posoborowa reforma liturgiczna nie wynikała ze wskazań Soboru Watykańskiego II. Czyż bowiem obecnie realizuje się zalecenie soborowej Konstytucji o liturgii, zalecającej utrzymanie posługiwania się łaciną w obrządkach łacińskich?

Któż pamięta o słowach świętego Jana XXIII z konstytucji apostolskiej „Veterum sapientia”? „Niechaj żaden nowinkarz nie ośmieli się pisać przeciwko używaniu łaciny w świętych obrzędach (…)” – czytamy u papieża. Przeciw odejściu od łaciny wypowiedział się też Paweł VI w liście apostolskim „Sacrifitium laudis”.

Dzisiejsi „nowinkarze” często krytykują łacinę jako język nieprzystępny i niezrozumiały dla ludu. Zapomina się przy tym o jej precyzji i problemach związanych z przekładami. Cóż z tego, że wierny zrozumie słowa, skoro będą one niejasno wyrażały oryginał. Lub wręcz kłóciły się z nim?

Garść przykładów: w tłumaczeniu na włoski błędnie przetłumaczono nawet formuły konsekracji. Zamiast słów mówiących o Krwi „która za was i za wielu będzie wylana”, mówi się o „Krwi, która za was i za wszystkich będzie wylana”. To niejedyny przykład podany przez Romano Amerio. W przypadku tłumaczeń na języki afrykańskie „arbitralne ingerencje” wypaczające sens oryginału są, zdaniem filozofa, bardzo liczne.

Tymczasem, jak zauważali katoliccy uczeni, wartość starożytnego języka w liturgii nie ogranicza się do precyzji. Uwydatnia także stałość wiary i jedność wśród chrześcijan. Nie bez znaczenia okazuje się także poczucie wzniosłości i tajemniczości. Ze znaczenia liturgicznego użytku starodawnego języka doskonale zdają sobie sprawę żydzi i muzułmanie. Niestety w Kościele świadomość tego faktu zanika. Osoby pragnące uczestniczyć w łacińskiej liturgii uznawani są za „dewotów” lub „estetów”.

Obiektywizm czy kreatywność

„Nowa liturgia jest bardziej psychologistyczna niż ontologistyczna. Wyraża nie tyle transcendentną tajemnicę, co odczucia wiernych: to, jak postrzegają oni ową tajemnicę. Innymi słowy, liturgia stała się w większym stopniu antropologiczna niż teologiczna” – twierdzi Romano Amerio.

Efektem tej przemiany jest nacisk na kreatywność. W mniemaniu nowatorów chodzi o wyrażenie specyficznej kultury przez wspólnotę czy też celebransa. Do czego prowadzi ta rozbuchana kreatywność? Niekiedy ogranicza się do stworzenia specyficznej atmosfery skupionej na personie kapłana. Kiedy indziej jednak – do dowolności w strojach, opuszczaniu fragmentów czytań czy używania zwykłego chleba do konsekracji – co powoduje jej nieważność. Romano Amerio wspomina także o innych nadużyciach. Choćby… lekturze świeckiej prasy w miejsce czytań biblijnych.

To wszystko kłóci się z tradycyjną wizją liturgii. Ta nie polega na jej żywotności, zmienności czy indywidualnej kreatywności. Sacrum posiada bowiem „absolutnie obiektywny charakter”.

Architektura sakralna

Odejście od starego rytu oznacza nie tylko zmiany w rycie Mszy Świętej, lecz także w architekturze sakralnej. Trudno to uznać za błahą sprawę. Wszak, jak twierdzi Romano Amerio, „przestrzenie, w których przebywamy, są też przestrzeniami nasyconymi emocjami i wartościami, gdyż kosmos, będący siedliskiem wszystkich bytów cielesnych, daje się określać nie tylko poprzez swoje cechy fizyczne, lecz także poprzez znaczenia pozafizyczne, będące podłożem symbolizmu – on zaś jest, co warto podkreślić, uchwytnym dla umysłu wymiarem sacrum. Na przykład przód to nadzieja, a tył to nieufność; prawica oznacza łaskę, a lewica niełaskę; to co w górze jest Boskie, a to co w dole podłe i złe (…)”.

Tradycyjnie Kościół rozumiał ogromne znaczenie symboliki. Dlatego też często kazał budować świątynie na górach. W ich wnętrzu zaś ołtarz znajdował się w najwyższym i najlepiej widocznym miejscu. Symbolizował bowiem „abrahamową górę widzenia”. Był nieruchomy, często wykonany w kunsztowny sposób, co również uwydatniało jego znaczenie. Jeszcze istotniejszą rolę odgrywało jego trwałe powiązanie z Tabernakulum.

Obecnie po wyburzeniu lub usunięciu w cień starych ołtarzy, Tabernakula znajdują się niekiedy w bocznych kaplicach. Jeśli zaś pozostały na dawnym miejscu, to celebrans podczas odprawiania odwraca się do nich plecami. Ongiś było to nie do pomyślenia. Dawne ambony umieszczano z boku nawy, aby uniknąć zwrócenia kapłana tyłem do nich.

Co więcej, w nowych świątyniach, ołtarze, zamiast znajdować się na najwyższym miejscu, usytuowane są często najniżej. Sprawia to wrażenie, jakoby człowiek znajdował się na świeczniku, a Bóg „pełzał po ziemi”. Oto casus katedry Nerviego we włoskim Tarencie.

Nowocześni projektanci architektury sakralnej zagubili katolicką koncepcję sacrum, skoncentrowaną na Najświętszym Sakramencie. Zgodnie z nią „Eucharystia jest rzeczą świętą par excellance: z niej wynika i do niej się odnosi jakakolwiek przestrzeń sakralna, jakikolwiek święty czas, święta czynność i osoba. Tylko poprzez Eucharystię czynnik boski może być zlokalizowany”.

Tymczasem postępowi architekci, zamiast skupić się na świętości Eucharystii i wokół Niej budować świątynie, głoszą świętość całej przyrody, w czym zbliżają się do panteistów. Architektoniczne odbicie tego poglądu polega na tworzeniu prześwitów w sklepieniach katedr. Niektórzy, jak pewien architekt działający za czasów Pawła VI, posuwają się wręcz do proponowania kościołów bez ścian. Mają one wyrażać otwarcie na całą naturę.

Współczesna architektura sakralna cechuje się także przekonaniem o prymacie funkcjonalności. Jest pod tym względem radykalnie i całkowicie anty-średniowieczna. W wiekach wiary bowiem, jak przypomina autor „Iota Unum”, artysta ukrywał kunsztowne dzieła sztuki w wysokich wnękach i nieoświetlonych zakamarkach. Niedostępne dla wzroku ludzi służyły czystej chwale Boga. Wyrażało to przekonanie, że kościoły służą nie tylko modlitwie obecnych w nim ludzi, ale same „się modlą”.

Protestantyzacja?

Jednym z owoców reformy liturgicznej jest, zdaniem Romano Amerio, jej protestantyzacja. Autor „Iota Unum” twierdzi, że Msza Święta w „nowym rycie” stała się możliwym obiektem kultu dla protestantów. Świadczą o tym coraz częstsze przypadki koncelebrowania Mszy przez księży i pastorów. A także analizy autorów takich jak Michael Davies, autor „Nowej Mszy papieża Pawła”.

Źródło: Romano Amerio, Iota Unum.

Książkę można zamówić w Wydawnictwie ANTYK, 05-806 Komorów, Klonowa 10a, tel. 227580359, antyk@wolfnet.pl

Marcin Jendrzejczak

 

 

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    060408