OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Miesięczne archiwum: Luty 2021

USA: 3 zakonnice klasztoru klauzurowego zmarły, 26 pozostałych “zakażonych Covidem” po zaszczepieniu eksperymentalnym preparatem firmy Pfizer

Na początku lutego [2021 r.] 35 zakonnic żyjących w klasztorze w stanie Kentucky zaszczepiono eksperymentalnym preparatem chemiczno-genetycznym reklamowanym jako “szczepionka przeciwko Covid-19”. Już w dwa dni po otrzymaniu pierwszej dawki “szczepionki”, 2 zakonnice zmarły, a 28 zachorowało na – jak się określa – Covid-19, co wykazały tzw. testy na Covid-19.

Przełożona klasztoru ze Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek św. Walburgi, siostra Aileen Bankemper potwierdziła wiadomość, dodając, że klasztor klauzurowy jest zamknięty, odseparowany od świata zewnętrznego, a na kilka tygodni przed planowanymi szczepieniami całkowicie uniemożliwiono jakiekolwiek kontakty, wizyty i wyjścia poza klasztor.

Jesteśmy zaszokowani” – pisze matka przeorysza na Facebooku – “że mamy tak wiele przypadków [Covid-19], a przecież byliśmy niezwykle uważni, nie mieliśmy żadnych wyjść ani wizyt od początku pandemii“. Przełożona dodała nawet, że “dotychczasowe ścisłe reguły zostały dodatkowo wzmocnione od okresu Bożego Narodzenia.

Zaraz po zaszczepieniu, u 28 sióstr wyszły testy pozytywne na Covid-19, większość z nich otrzymuje przeciwciała monoklonalne, poprzez Ośrodek św. Elżbiety dla Seniorów. Ich symptomy są pod kontrolą.” Niestety, dwie siostry poczuły się bardzo źle zaraz po zaszczepieniu i 3 lutego br., w dwa dni po otrzymaniu “szczepionki” zmarły, chociaż żadna z nich nie miała symptomów, a testy przed otrzymaniem “szczepionki” były negatywne. Zastępczyni przeoryszy dodaje, że “siostry były w podeszłym wieku, miały problemy zdrowotne i nie były w stanie wygrać z Covidem.”

W tym samym czasie trzecia zakonnica została przetransportowana do szpitala na oddział intensywnej terapii z trudnościami oddychania i pozytywnym wynikiem “testu na Covid”, lecz wczoraj – jak podaje oficjalna strona Facebooka klasztoru, również zmarła.

Celem uspokojenia sytuacji, dr Steven Feagins, dyrektor wydziału zdrowia powiatu Hamilton powiedział, że “silne skutki uboczne są, prawdę mówiąc, bardziej powszechne niż się myśli.” Jednak zamiast odstąpić całkowicie od wstrzykiwania do organizmu niezbadanego, groźnego preparatu reklamowanego jako “szczepionka przeciwko Covid-19”, tenże lekarz radzi… “przedłużyć okres pomiędzy pierwszą a drugą dawką, do minimum 21 dni”.

Według najnowszych danych, system VAERS (co można przetłumaczyć jako System Monitorowania Przypadków Skutków Ubocznych u osób zaszczepionych) podaje w Stanach Zjednoczonych 929 zgonów osób zaszczepionych eksperymentalnym preparatem oraz 16 tysięcy ciężkich przypadków poszczepiennych. Niemal 2 tysiące wymagało hospitalizacji, a 616 walczyło o życie.

Całkowicie dobrowolny system VAERS, opracowany i prowadzony przez agencje rządowe CDC i FDA (Agencja Żywności i Leków), jest w stanie wykryć jedynie około 1 procent przypadków poszczepiennych skutków ubocznych, jak podają badania uniwersytetu Harvarda.

Dopuszczone do masowego stosowania eksperymentalne szczepionki wykorzystane są do największego w historii ludzkości eksperymentu medycznego. Należy z całą stanowczością podkreślić i jak najczęściej powtarzać, że chodzi o eksperymentalne preparaty określane mianem “szczepionki przeciwko Covid-19”. Oferowane i propagowane szczepionki firm: Pfizer/BioNTech, Moderna oraz AstraZeneca, zostały opisane w dokumentach jako “próbne” (ang. investigational), co w zastosowanym języku prawniczym oznacza dokładnie to samo: próbny, eksperymentalny preparat do medycznego zastosowania.

Największym zagrożeniem tych eksperymentalnych preparatów nie jest jednak możliwość wystąpienia bezpośrednich poszczepiennych skutków ubocznych – chociaż jak widać po opublikowanych przez CDC i system VAERS danych, są one groźne – lecz nieznane dotychczas nauce możliwe długofalowe skutki uboczne, mogące ujawnić się w kilka- kilkanaście miesięcy po zaszczepieniu, a nawet po latach. Jednym z tych niebezpieczeństw jest możliwość tzw. odpowiedzi odpornościowej swoistej (ang. pathogenic priming, Antibody-Dependent Enhancement – ADE), kiedy to organizm po zaszczepieniu nowatorską szczepionką po pewnym czasie zaczyna reagować na wirusa w erupcyjny i zwielokrotniony sposób. Innymi słowy, jeśli zaszczepiona osoba ponownie zarazi się wirusem SARS-CoV-2, to agresywna reakcja organizmu na wirusa może doprowadzić do zgonu. Niestety, historia medycyny zna tego typu masowe tragiczne przypadki, np. przy infekcyjnej chorobie denga, kiedy to zastosowano szczepionki firmy Sanofi na Filipinach doprowadzając do śmierci 600 dzieci, właśnie jako rezultat ADE.

Ostatnio, lekarze-radiolodzy zauważają podczas badań mammograficznych powiększone węzły chłonne u kobiet, które poddały się szczepieniu eksperymentalnym preparatem. Powiększone węzły chłonne wskazują na infekcję organizmu, jednak poszczepienne powiększenie węzłów chłonnych u osób, które wprowadziły sobie do organizmu eksperymentalny preparat o nazwie “szczepionka przeciwko koronawirusowi” budzą szczególne zaniepokojenie, gdyż, po pierwsze mamy do czynienia z wyraźną reakcją organizmu, który jest zainfekowany którymś ze składników szczepionki. Organizm reaguje infekcją (definicja infekcji, zakażenia: Reakcja organizmu na “wtargnięcie do organizmów drobnoustrojów chorobotwórczych… “), gdyż wprowadzono do niego czynnik obcy, wrogi, chorobotwórczy. I tym chorobotwórczym czynnikiem jest preparat reklamowany jako “szczepionka”. Po drugie, już teraz mamy do czynienia z przypadkami, które można uznać za pierwsze sygnały działania głównego składnika mRNA, który poprzez skomplikowany proces manipulacji genetycznej (m.in. w efekcie czego następuje zniszczenie makrofagów typu 2, sprzyjającym odbudowie tkanek; innymi słowy: po infekcji np. wirusowej, organizm przejdzie w stan permanentego zakażenia czy w chorobę autoimmunologiczną) prowadzi do możliwości wystąpienia tzw. odpowiedzi odpornościowej swoistej (ang. pathogenic priming, Antibody-Dependent Enhancement – ADE). Właśnie niedawny przypadek zgonu jednego z włoskich lekarzy zaszczepionego preparatem firmy Pfizer wskazuje na nagłe wystąpienie tzw. małopłytkowości immunologicznej skutkujące ADE i zgonem.

Przy opracowywaniu szczepionki na SARS-CoV-1 podczas epidemii 17 lat temu, testowano około 35 szczepionek różnych producentów i kilka najbardziej obiecujących zastosowano w testach na zwierzętach, szczególnie na fretkach. Gdy początkowo wydawało się, że testy przebiegły pozytywnie, fretki zaraziły się wirusem i zdechły, właśnie w efekcie syndromu ADE. Z dalszych testów opracowania szczepionki zrezygnowano.

Podczas opracowywania szczepionki na SARS-CoV-2, zrezygnowano w ogóle z testów na zwierzętach, zrezygnowano z rygorystycznych testów na człowieku i zastąpiono je przyspieszonymi testami na niewielkich grupach, chwaląc się przy tym “skutecznością szczepionki 99,98%”. Niestety, to przyspieszenie i okrojenie procedur – normalnie, szczepionki opracowywane są przez kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat, a niektóre do dzisiaj nie są możliwe do opracowania, np. przeciwko HIV – i wielka nieodopowiedzialność może spowodować masowe zgony, które niezależni badacze zakładają, że mogą sięgnąć 20-30% zaszczepionej populacji.

Wszystkie obecnie powszechnie aplikowane preparaty zostały zarejestrowane w poszczególnych krajach (bądź politycznych tworach w rodzaju Unii Europejskiej) jako szczepionki eksperymentalne, a składane wnioski stwierdzały, że chodzi o ich “użycie w sytuacjach nadzwyczajnych”, z czym wiąże się odstąpienie od konieczności dokonania dokładnych badań.

Firmy farmaceutyczne zostały zwolnione z jakiejkolwiek odpowiedzialności z postępowań i odszkodowań w wyniku wystąpienia u zaszczepionych osób ewentualnych niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Oprac. www.bibula.com
2021-02-25

 

Gates wszystko przewidział

Gdyby nie to, że zaplanowana przez pierwszorzędnych fachowców pandemia zbrodniczego koronawirusa rozwija się zgodnie z nakreślonym harmonogramem, to wyznawcy globalnego ocieplenia mogliby znaleźć się z niemałych opałach.

Ciekawe, że taki na przykład Wiluś Gates, jeden z największych na świecie worów złota, przed którymi uginają się drżące kolana wszystkich, albo prawie wszystkich rządów, znakomicie radzi sobie z epidemią, a z globalnym ociepleniem, którego jest nie tylko wyznawcą, ale nawet misjonarzem – jakby trochę gorzej.

Fenomen ten godzien rozbiorów tym bardziej, że od pomyślnego rozwiązania tych niedociągnięć zależy przyszłość panny Grety Thunberg.

Całe szczęście, że mieszka ona w Szwecji, a nie na przykład – w takim Teksasie – gdzie z powodu niesłychanych mrozów władze nie tylko wstrzymały wysyłkę ropy i gazu poza granicę stanu, a i to niewiele pomogło, bo słychać, że ludzie zaczynają tam palić meblami. Co prawda naukowcy znajdują i na to proste wyjaśnienie, które zresztą przetestowali już wcześniej, przy poprzedniej fali mrozów, że owszem, wprawdzie jest zimno, ale to dlatego, że jest ciepło.

Wygląda na to, że za pieniądze można dzisiaj udowodnić każdą naukową prawdę, a jakby i tego było za mało, to zawsze można przeprowadzić akcję zbierania podpisów – albo na rzecz globalnego ocieplenia, albo na rzecz głobalnego oziębienia. To bardzo dobra i demokratyczna metoda ustalania faktów, a najlepszym tego dowodem jest choćby to, iż w roku 1990 Światowa Organizacja Zdrowia przez głosowanie ustaliła, że homoseksualizm nie jest ohydnym zboczeniem, tylko szlachetną “orientacją”. Skoro w tej dziedzinie się udało, to dlaczego nie spróbować w innych?

Wracając do Wilusia Gatesa, to z epidemią radzi sobie znakomicie. Jeśli dobrze pamiętam, to gdzieś przed miesiącem, komentując przechwałki niektórych optymistów, że epidemia została “opanowana”, przedstawił dalszy ciąg zatwierdzonego harmonogramu epidemii, z którego wynikało, że na przełomie lutego i marca pojawi się “trzecia fała”. I co Państwo powiecie? Pojawiła się, jak w zegarku, więc Ministerstwo Zdrowia naszego bantustanu nie miało innego wyjścia, jak ogłosić pojawienie się trzeciej fali.

Ponieważ w produkcji szczepionek pojawiły się nieprzewidziane trudności, to trzecia fala musiała się pojawić, a jeśli będzie trzeba, to pojawi się również i czwarta i piąta – aż wszystkie szczepionki zostaną sprzedane, a uzyskaną w ten sposób forsę można będzie przeznaczyć na wykupywanie, czy nawet przejmowanie od pozadłużanych rządów całych zdemolowanych przez lockdowny segmentów gospodarki. Na tym właśnie polega zapowiadany “Wielki Reset”, w związku z czym epidemia zbrodniczego koronawirusa nie skończy się wcześniej, aż będzie trzeba.

Wielki Reset, to jedna rzecz, ale przecież z proklamowaniem epidemii zbrodniczego koronawirusa łączy się nadzieja na osiągnięcie kolejnych celów, związanych z socjalistyczną przebudową świata i ludzkości. Pomysłów na socjalistyczną przebudowę świata i ludzkości było sporo i przedtem, ale pomysłodawcy najwyraźniej nie wpadli na pomysł, by odwołać się do instynktu samozachowawczego, co okazało się strzałem w dziesiątkę.

Chodzi o to, że w rezultacie długoletniego, masowego duraczenia, ludzkość, a zwłaszcza – “młodzi, wykształceni, z wielkich miast” – przestali wierzyć w życie wieczne, więc w tej sytuacji chcieliby przynajmniej żyć długo. W tych warunkach nakręcenie spirali paniki nie było rzeczą specjalnie trudną, zwłaszcza, że nawet sam Ojciec Święty Franciszek nie daje się nikomu wyprzedzić w służbie nieubłaganego postępu.

Kiedyś, za sprawą “reakcyjnego kleru”, ludzie wierzyli, że śmierć pozwoli im na opuszczenie “padołu łez” i pójście do Nieba, ale teraz można nabrać podejrzeń, czy postępowy kler wierzy jeszcze w Niebo, czy już tylko kombinuje, jakby tu wypić i zakąsić, więc trudno, żeby z tej sytuacji taki jeden z drugim profanus vulgus wiązał swoje plany z Niebem. To oczywiście otwiera inne perspektywy, przede wszystkim w dziedzinie cudownych diet, bo przecież już dawno mędrcy ustalili, że człowiek jest tym, co je.

Toteż nic dziwnego, że Wiluś Gates wystąpił niedawno z pomysłem, by ludziom zakazać jedzenia mięsa, to znaczy nie tyle zakazać, co nakłonić ich do spożywania wyłącznie mięsa sztucznego, zwanego “syntetyczną wołowiną”. Na początek chciałby ten eksperyment przeprowadzić na mieszkańcach Stanów Zjednoczonych i Europy, co jest zrozumiałe, jako że i tu i tu odsetek “młodych, wykształconych, w wielkich miast” jest zdecydowanie wyższy, niż gdzie indziej. Dlatego też Wiluś Gates liczy na to, że akurat tutaj wszyscy łatwiej zaakceptują tę zmianę diety tym bardziej, że w stosunku do opornych przewidziane będą “regulacje”.

Złośliwi wprawdzie mówią, że Gates jest największym właścicielem gruntów ornych w USA, ale właśnie dzięki temu będzie mu łatwiej wymusić podaż “wołowiny syntetycznej”, bo jak tak dalej pójdzie, to tradycyjne krowy będzie sobie można hodować tylko w doniczkach na balkonach. A przecież i budowę wytwórni syntetycznej wołowiny też ktoś będzie musiał sfinansować, więc jest oczywiste, że będzie też z nich czerpać zyski – oczywiście pod warunkiem, że pojawi się masowy popyt.

Podobno już teraz Wiluś jest właścicielem patentów na syntetyczne mięso, podobnie jak laboratoria w Izraelu, więc od strony dochodów sprawa wydaje się jasna. No dobrze – ale przecież syntetyczną wołowinę też trzeba będzie produkować z jakichś surowców. Z jakich? Tajemnica to wielka, więc skazani jesteśmy na domysły, a tropu dostarcza nam Stanisław Lem w książce “Kongres futurologiczny”. Jest tam opis międzynarodowej konferencji poświęconej ratowaniu planety – ale jeszcze nie przed globalnym ociepleniem, tylko przeludnieniem.

Japońscy naukowcy przedstawili projekt ogromnego, zakotwiczonego w morskim dnie, samowystarczalnego wieżowca, który był wyposażony w mechanizmy wychwytujące nawet “poty śmiertelne i inne cielesne sekrecje”, które byłyby następnie przerabiane na wodę pitną i żywność. Prelegenci nawet rozdali uczestnikom przygotowane na tę okazję paszteciki w foliowych opakowaniach, ale ci starali się upychać je w szczelinach foteli – bo na ostentacyjne wyrzucenie nie pozwalała etykieta.

Ponieważ literatura wyprzedza tak zwane życie i to znacznie, to nie jest wykluczone, iż podstawowym surowcem do produkcji “syntetycznej wołowiny”, będą “cielesne sekrecje”, a nawet zwłoki nieboszczyków – bo kto to widział, żeby tyle pełnowartościowego białka marnowało się w ziemi, czy krematoriach! Tego oczywiście nie wolno głośno mówić i pewnie dlatego produkcję “syntetycznej wołowiny” otacza taka mgła tajemnicy, tak, że nawet nie wiemy, czy dla starszych i mądrzejszych będą produkowane gatunki wołowiny koszernej – bo chyba nie wszyscy będą mogli jeść to samo?

Stanisław Michalkiewicz
https://prawy.pl/

Czy w tej beznadziei jest jeszcze jakaś nadzieja? Wariant dla nas, wariant dla Polski – Paweł Sztąberek

Wkrótce minie rok, jak poddawani jesteśmy wielkiemu eksperymentowi socjologicznemu, który określić można w skrócie „Operacja Pandemia”. Wstępnie już można wyciągnąć wniosek, że eksperyment, jak dotąd, rozwija się po myśli tych, którzy go zorganizowali.

Poszczególne fazy tego eksperymentu, w który wprzęgnięte zostały aparaty przemocy wszystkich niemal państw świata oraz zdecydowana większość politycznych elit, przebiegają płynnie i zgodnie z wolą „badaczy”. Gdzieniegdzie wybuchające protesty przeciwko „Operacji Pandemia”, antylockdownowe demonstracje, bunty przedsiębiorców, czy odosobnione głosy polityków zajmujących w swoich krajach marginalną pozycję, nie są w stanie zatrzymać tej rozpędzonej machiny, która gna, gna i gna do przodu, zgodnie z wolą Wielkich Konstruktorów Nowego Ładu. Nawet ci, co protestują, gotowi są zaakceptować logikę „Operacji Pandemia”, byleby tylko pozwolono im „normalnie pracować” i „zarabiać na życie”. „Tak, wszystko, co robicie – >>reżim sanitarny<<, >>dystans społeczny<<, unikanie kontaktów z bliskimi, zasłanianie ust i nosa, >>dezynfekcja<<, niechodzenie do kościoła, komunia na rękę… Tak, wszystko to jest słuszne i to akceptujemy, tylko pozwólcie nam normalnie żyć!” – zdają się błagać – zgodnie z oczekiwaniami Nowej Rasy Globalnych Panów – wciśnięci pod but ich nowi niewolnicy.

Zaczęło się od rzekomego nietoperza i targu dzikich zwierząt w chińskim Wuhan, i – jak na razie – w niespełna rok, doszło do fazy masowego wyszczepiania światowej populacji preparatami o niesprecyzowanej do końca charakterystyce i do nabijania kabzy firmom technologicznym, farmaceutycznym oraz skorumpowanym politykom. Przed nami – czego już nawet się nie kryje – paszporty szczepionkowe, kody QR, segregacja ludzi w oparciu o ich stosunek do „odpowiedzialnej postawy obywatelskiej”, przestrzegania zasad tzw. reżimu sanitarnego i do „nowej normalności” oraz – co chyba nieuchronne – likwidacja gotówki, konfiskata złota i srebra, wreszcie chipy… Tego obłędnego kierunku, rodem z powieści S-F, nie jest w stanie – jak dotąd – nic zatrzymać. I – niestety – wszystko wskazuje na to, że jeśli Wielcy Konstruktorzy nie pożrą się między sobą i nie zaczną potykać się o własne nogi, nikt i nic tego procesu nie zatrzyma. To postawa zdecydowanej większości „światowej populacji” sprawia, że ów eksperyment socjologiczny pod kryptonimem „Operacja Pandemia” idzie jak po maśle. Jak widać, nic nie działa na ludzi silniej jak rozbudzenie lęku, paraliż strachem. W świecie zsekularyzowanym, gdzie wielu ludzi straciło wiarę w Boga, w którym nawet hierarchowie Kościoła, z gospodarzem Watykanu na czele, zawierzyli nie Panu Bogu, lecz bałwanom wypełniającym gmachy świeckich świątyń, jakimi niewątpliwie stały się dziś polityczne parlamenty, o wiele łatwiej jest manipulować umysłami i siać panikę. Brak odwołania do wieczności, do transcendencji, brak wiary w Boga, siłą rzeczy wypełniany jest przez inną „religię”. Jej prorokami i apostołami stają się różne Gates’y, Sorose, Rockeffellery, Fauci, Gebreyesusy, a w lokalnej skali – Simony, Horbany, Morawieccy, Szumowscy, Niedzielscy itp… Zresztą, co chyba wielu spostrzegawczych obserwatorów zauważyło, prym w pokładaniu wiary w „nową religię” wiodą wojujący ateiści, antyklerykałowie, lewica wszelkiej maści. To oni – mimo że „pandemiczny” przekaz płynie do nich ze strony znienawidzonego przez nich „prawicowego” rządu – najbardziej lękają się „zabójczego wirusa”, boją się o swoje życie, owijają się maskami aż po same oczy (bo wyżej się nie da), noszą komiczne przyłbice. To dość symptomatyczne, że to właśnie oni stanowią wzorcowy przykład „obywatela wytresowanego”. Ale, niestety, nie tylko oni przyjęli pandemiczną narrację Wielkich Konstruktorów Nowego Ładu. Hierarchowie Kościoła, a wraz z nimi całe masy wiernych, już na samym początku złożyli broń, nawet nie próbując stawiać barykad.

Czy z tego wszystkiego płyną dla nas, „niezdyscyplinowanej frakcji Polaków”, jakieś wnioski na dziś? Jedno jest pewne – ostatnie miesiące pokazały, że tzw. stabilna większość parlamentarna może być nie zaletą, lecz wadą. Zabójczą wadą. Model polskiej demokracji, w której – od 2015 roku – jedno ugrupowanie zdecydowanie dominuje na politycznej scenie, to – w sytuacji takiej jak obecna – dramat. Dziś już wiemy, że parlament jest w stanie przeforsować nawet najbardziej szkodliwą ustawę, a rząd, który jest monolitem i do tego mającym oparcie w większości parlamentarnej, ma moc wprowadzania w życie, niszczących wolność, rozporządzeń i nakładania kar za ich nieprzestrzeganie. Nawet jeśli łamie to obowiązujące standardy prawne, aparat przemocy znajdujący się w rękach stabilnego rządu, jeśli niekiedy nieporadny, komiczny, stanowiący inspirację wielu zabawnych memów, dysponuje jednak narzędziami, które są w stanie zgnoić każdego, kto zajdzie mu za skórę. Tyrania demokratycznej większości może przerodzić się w rządy zwykłych bandytów, rozochoconych czerpaniem satysfakcji z nadanego im kartką wyborczą despotyzmu, że aż niemożliwych do zatrzymania w gnębieniu poddanych.

Zakładając, że w chwili obecnej nie ma w Polsce siły politycznej, moralnej, intelektualnej i duchowej, która mogłaby w krótkim czasie zmienić oblicze Polski i przekierować ją na normalność, wydaje się, że w jej interesie leży obecnie polityczny chaos. Nie sposób przewidzieć czy obecny układ rządowo-parlamentarny przetrwa do końca kadencji, ale przyjąć należy, że tak. Jakby jednak nie było, nie można dopuścić do tego, by kolejne rozdanie politycznych kart znów skończyło się dominacją którejkolwiek z opcji tego samego, okrągłostołowego układu. W interesie Polski jest obecnie jak najbardziej rozdrobniona scena polityczna, układ, w którym niczego nie da się uchwalić, niczego „przepchnąć”. Mogą na tym, niestety, ucierpieć dobre rozwiązania, tak jak cierpią obecnie (mimo stabilnej większości), ale jest też nadzieja, że nie przejdą złe. Niestabilny parlament i niestabilny rząd wydają się, w tej dość beznadziejnej sytuacji, jedyną nadzieją na przetrwanie. Dobrze też się stało, że rządzącej większości nie udało się do końca przeprowadzić tzw. reformy sądownictwa. Trudno, obciążone komunistycznym dziedzictwem sądy wydają się dziś o wiele lepszym rozwiązaniem, aniżeli sądy na modłę Ziobry i Kaczyńskiego. Nawet jeśli marna to pociecha, to te „złe”, „niepisowskie” sądy są dziś jednymi z niewielu przyczółków oporu przeciwko demokratycznej „dyktaturze bandytów”. Im szybciej polska scena polityczna stanie się niestabilna, tym większa szansa, że polityczni dominatorzy nie przepchną ustaw, które zalegalizują każde łajdactwo Wielkich Konstruktorów Nowego Ładu.

W sferze duchowej pozostają nam przyczółki katolickiej tradycji i duchowni, którzy mają odwagę iść pod prąd, być może wystawiając się na jakiś rodzaj męczeństwa, a kto wie, czy nawet nie na najwyższą ofiarę. Wbrew pozorom, konformistyczna postawa większości hierarchów zasiadających w Episkopacie, oddających bez walki rząd dusz w ręce swoich odwiecznych wrogów z obozu bezbożnej rewolucji, nie oznacza, że nie ma nadziei. Ludzie zawodzą, ale Kościół Chrystusowy to znacznie więcej niż „ludzie”. Trzeba tylko wytężyć wzrok i nadstawić uszy. Te świątynie i kaplice, w których księża zwracają się do Boga, a nie do ludzi, powinny stać się naszą przystanią  podobnie jak nasze rodziny, w których powinniśmy się mocno trzymać i pielęgnować to, co w nich najlepsze, najszlachetniejsze. Te enklawy, których – miejmy nadzieję – zacznie przybywać, mogą okazać się istotne na drodze powrotu do Ładu. Jeśli w naszym horyzoncie myślowym dostrzeżemy coś więcej niż tylko marną doczesność, jest szansa, że przetrwamy.

Paweł Sztąberek

Ekologia polityczna

Od polityki uciec niepodobna – twierdziła koleżanka Anna Bojarska, studentka podyplomowego Studium Dziennikarskiego przy Uniwersytecie Warszawskim, na przełomie lat 60- tych i 70-tych. I chyba miała rację, bo prędzej, czy później wszystko zostanie przeżarte polityką, czyli staraniami o uchwycenie, albo utrzymanie władzy. Wbrew bowiem lansowanej przez rozmaitych pięknoduchów definicji, jakoby polityka stanowiła „roztropną troskę o dobro wspólne”, doświadczenie historyczne poucza nas, że to nieprawda, że „dobro wspólne”, cokolwiek by to nie znaczyło, jest bez wahania poświęcane na ołtarzu władzy. Tak było i jest w przypadku tworzenia państw i imperiów tak było i jest w przypadku organizacji wyznaniowych. Polityka występuje w życiu społecznym, co możemy właśnie obserwować w postaci „rewolucji macic”, której celem jest wyzwolenie „kobiet” spod władzy patriarchalnej, a nawet w życiu rodzinnym, co zauważył Honoriusz Balzac pisząc, że „małżeństwo jest walką aż do śmierci”. Co więcej – wygląda na to, że polityka występuje również w zaświatach – bo strącenie Szatana do piekła nastąpiło wskutek buntu przeciwko Stwórcy Wszechświata. Ta powszechna obecność polityki bierze się stąd, że gatunek ludzki, podobnie jak wiele innych gatunków przyrodniczych, tworzy stada hierarchiczne, w których walka o władzę przesądza o korzyściach genetycznych i życiowych. Na przykład w wataże wilków prawo do rozmnażania się ma wyłącznie para alfa, która też jako pierwsza się posila do syta, podczas gdy osobnikom stojącym w hierarchii najniżej, przypadają resztki. Widzimy zatem, że występuje tu dużo podobieństw, a podstawową różnicą między społecznościami ludzkimi, a hierarchicznymi stadami zwierzęcymi jest podstawa hierarchii. W stadach zwierzęcych jest to siła i odwaga (Konrad Lorenz podaje przykład „starego” w stadzie pawianów, które w swojej wędrówce napotkało zarośla, gdzie mógł kryć się lew. Stado zatrzymało się w bezpiecznej odległości, a na rozpoznanie wyruszył „stary” pawian sam jeden), podczas gdy w społecznościach ludzkich te podstawy są bardziej skomplikowane. Na przykład wnuk protoplasty Żydów Abrahama, Jakub uzyskał dające pozycję w hierarchii ojcowskie błogosławieństwo podstępem. Ten przykład pokazuje, że nie ma rzeczy, których nie dałoby się wykorzystać dla polityki, a jedną z nich jest ekologia.

Ekologia jest to, najogólniej biorąc, nauka o funkcjonowaniu przyrody, a ściślej – zależnościami między organizmami, a środowiskiem, w którym żyją. Nie ulega bowiem wątpliwości, że środowisko determinuje, jeśli nie wszystkie, to w każdym razie wiele aspektów funkcjonowania organizmów. Dlatego właśnie organizmy dysponują „wiedzą aprioryczną” i na przykład ludzki noworodek nie musi uczyć się oddychania powietrzem, bo tę umiejętność ma wdrukowaną już w embrionalnej fazie swego życia. Badanie tych zależności jest oczywiście szalenie ciekawe i prowadzi do różnych wniosków, między innymi – również politycznych. W rezultacie na bazie ekologii pojawił się ekologizm, czyli system poglądów określających stosunek człowieka do przyrody, to znaczy – prawidłowy stosunek do przyrody. A jaki stosunek człowieka do przyrody jest prawidłowy? Aaa, o tym decydują specjaliści, którzy z tego tytułu mogą, a właściwie powinni decydować o postępowaniu ludzi, czyli sprawować nad nimi władzę – oczywiście dla dobra gatunku ludzkiego, ale również dla dobra innych gatunków, a także – „planety”, jako takiej. Jednym z dogmatów ekologizmu, na którym opierają się jego uroszczenia do panowania nad ludźmi, jest przekonanie, iż człowiek to znaczy – gatunek ludzki – stanowi dla środowiska i dla „planety” poważne, jeśli nawet nie największe zagrożenie. W zależności od oceny stopnia tego zagrożenia ekologiści dzielą się na umiarkowanych, w różnych zresztą odcieniach i tak zwanych „głębokich”, których m.in. reprezentuje prof. Paweł Erhlich, głoszący potrzebę zredukowania liczebności gatunku ludzkiego najwyżej do miliarda osobników, bo w przeciwnym razie w połowie XXI wieku gatunek ten będzie pożerał być może nawet 80 procent zasobów, wskutek czego dla innych gatunków już niewiele, albo nawet nic nie zostanie.

Ale nie tylko z tego tytułu. Ludzie eksploatują ukryte w skorupie ziemskiej nośniki energii, z czego powstaje dwutlenek węgla, który powoduje globalne ocieplenie. W związku z tym należy wypowiedzieć dwutlenkowi węgla bezlitosną wojnę, gwoli ratowania „planety” przed zagładą, bo dalszy postęp globalnego ocieplenia doprowadzi Ziemię do sytuacji, w jakiej znajduje się Wenus, gdzie jakiekolwiek życie w znanych nam formach nie jest możliwe ze względu właśnie na panującą tam temperaturę. Z tego spostrzeżenia natychmiast skorzystali ludzie obdarzeni zmysłem handlowym, świadomi, iż „z wszystkiego można szmal wydostać, tak, jak za okupacji z Żyda”. Toteż w 2015 roku zawarte zostało w Paryżu międzynarodowe porozumienie gwoli ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia Celsjusza, a szczegółowe wytyczne zostały zawarte w tzw. „pakiecie katowickim” z roku 2018 – bo tam właśnie odbywał się „szczyt klimatyczny”. Generalnie chodzi o zredukowanie emisji tzw. „gazów cieplarnianych” to znaczy – głównie dwutlenku węgla w ciągu najbliższych 30 lat co najmniej o 40 procent, a jak się uda o więcej, to tym lepiej. Środkiem służącym wyegzekwowaniu pożądanych zachowań jest ustanowienie dopuszczalnych limitów emisji dwutlenku węgla – ale jeśli ktoś chciałby wyemitować go więcej, to musi dokupić sobie dodatkowe limity. W ten sposób powstał mechanizm „wypłukiwania złota z powietrza” – o czym już Józef Piłsudski wspominał dla zilustrowania jakiegoś absurdu. Jest to sytuacja całkowicie zgodna z tzw. „prawem Lityńskiego”. Otóż za pierwszej komuny, w środowiskach opozycji demokratycznej panowała moda na doprowadzanie do logicznej skrajności rozmaitych posunięć partii, co dostarczało znakomitej rozrywki. Jednak Jan Lityński przestrzegał, by nie mówić o tym głośno, „bo jak oni to usłyszą, to na pewno to zrobią.” Dla lepszego przekonania rozmaitych sceptyków, że trzeba na gwałt ratować planetę, handełesi wypłukujący złoto z powietrza uruchomili nastolatków, z których najsławniejsza okazała się panna Greta Thunberg, wodząca za nos największych światowych dygnitarzy.

Ale handełesi to jedna sprawa, a merytoryczna strona zagadnienia to sprawa druga. Kiedy w Stanach Zjednoczonych przez cztery lata z rzędu trafiły się bardzo surowe zimy, głoszenie dogmatu o globalnym ociepleniu stało się trochę ryzykowne, ale raz uruchomionego mechanizmu nie można było, ani też nikt nie chciał zatrzymać, toteż zmieniony został cel wszystkich przedsięwzięć. Już nie chodziło o walkę z „globalnym ociepleniem”, ale o walkę ze „zmianami klimatycznymi”. To było bezpieczniejsze, bo wiadomo, że klimat się zmienia, więc tak czy owak będzie z czym walczyć. Walkę zaś można prowadzić pod warunkiem, że te przyczyny tych wszystkich zmian klimatycznych zostaną przypisane działalności ludzkiej. W ciągu ostatnich 30 lat mnóstwo ludzi, zwłaszcza młodych, w to uwierzyło, z czego dla handełesów wypływa korzyść dodatkowa, bo energia młodzieży nie kieruje się przeciwko nim, tylko wychodzi naprzeciw ich najskrytszym marzeniom.

Tymczasem przypisywanie zmian klimatycznych działalności człowieka wcale nie jest takie oczywiste. Na przykład pory roku zmieniają się tylko dlatego, że promienie słoneczne zmieniają kąt swego padania. Nie ma to nic wspólnego z działalnością człowieka, tylko z nachyleniem osi ziemskiej do płaszczyzny ekliptyki. Ale młodzi ludzie, nawet ze średnim wykształceniem, w ogóle nie wiedzą, dlaczego zmieniają się pory roku – o czym mogłem kilkakrotnie przekonać się osobiście podczas zajęć ze studentami jeszcze na długo przed wybuchem epidemii, w następstwie której nawet sam minister edukacji proponuje obniżyć kryteria egzaminów maturalnych.

Ale mniejsza z tym, bo warto odpowiedzieć na pytanie, jak to właściwie jest z tym klimatem; ociepla się, czy nie? Bardzo możliwe, że się ociepla – tylko z jakiego powodu? Będąc w Kanadzie zwiedzałem muzeum dinozaurów, w którym eksponowane też były modele Ziemi w różnych epokach geologicznych. Zwróciło moją uwagę, że w epoce kredy poziom mórz był o 200 metrów wyższy od obecnego i nawet na biegunach nie było czap lodowych, bo średnia temperatura w strefach biegunowych wynosiła 4 stopnie Celsjusza powyżej zera. Jeszcze cieplej było w paleogenie, bo klimat tropikalny panował nawet na 45 stopniu szerokości geograficznej. Musiało zatem być wtedy znacznie cieplej niż na przykład teraz – ale wtedy nikt nie eksploatował paliw kopalnych, ani nie było przemysłu emitującego gazy cieplarniane. Dlaczego w takim razie w tych epokach było ciepło, a potem, to znaczy – w neogenie – się ochłodziło i na przykład Antarktydę pokrywał już lodowiec, być może o grubości 5 kilometrów? Pod koniec neogenu lądolód pokrywa już znaczną część Ziemi, więc musiało ochłodzić się jeszcze bardziej. Potem, w czwartorzędzie, to się ochładzało, to się ocieplało; były co najmniej cztery zlodowacenia: Gunz, Mindell. Riss i Wurm. Dlaczego tak było?

Warto zwrócić uwagę, że Ziemia, wraz z całym Układem Słonecznym, krąży wokół centrum Drogi Mlecznej. Rok galaktyczny, czyli jedno okrążenie, trwa około 250 mln lat. Dinozaury żyły więc zaledwie w poprzednim roku galaktycznym. Ale Układ Słoneczny wraz z Ziemią nie okrąża centrum galaktyki ściśle w osi swojego ruchu. Poddany działaniu grawitacyjnemu innych gwiazd, obiega oś swojego ruchu wzdłuż jakby spirali. Kręgi tej spirali mają olbrzymie rozmiary, bo też średnica Drogi Mlecznej liczy sobie około 100 tysięcy lat świetlnych. Poruszając się wzdłuż tych kręgów, Układ Słoneczny przechodzi przez rozmaite strefy; raz przez strefy „czystej” próżni, a znowu innym razem przez strefy trochę zanieczyszczone. Wystarczy, że ilość promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi zmieni się o 1 procent, a może nawet ułamek procenta, by zaraz się ochłodziło, albo ociepliło. Jeśli tedy Układ Słoneczny przechodzi przez strefę zapyloną to jest zimno, ale jeśli stopień zanieczyszczenia się zmniejszy, to może zacząć się ocieplać. Jednak na te wszystkie uwarunkowania ludzie nie mają najmniejszego wpływu i emisja dwutlenku węgla wskutek działalności człowieka jest 20 razy mniejsza od ilości pochodzącej ze źródeł naturalnych – ale to nie przeszkadza, by gwoli stworzenia jeszcze jednego pretekstu dla polityki rozpętać histerię porównywalną do paniki spowodowanej zbrodniczym koronawirusem.

Stanisław Michalkiewicz

Jeden dzień bez TVN-u – Stanisław Lewicki

Przypominając znany dowcip, można by obecną sytuację ze strajkiem niektórych mediów skomentować następująco.

Przychodzi synek do ojca i mówi:
– Tato, tato, tefaueny się zamknęły!
– Na zawsze?
-Nie, na jeden dzień.
– To co mi tu d*** zawracasz.

Komercyjna telewizja, ale i idąca w jej ślady ta nazywająca się publiczną, nie niesie żadnych pozytywnych wartości, dlatego trzeba docenić i cieszyć się nawet z jednego dnia bez TVN-u. Próbują one przedstawiać się jako składnik, a nawet gwarant,  demokratycznego porządku w państwie, tymczasem już dawno także liberalni myśliciele byli przekonani o niszczącym wpływie telewizji na życie społeczne.

John Condry i Karl Popper, w eseju „Telewizja – zagrożenie dla demokracji”, przedstawili niepokojącą diagnozę. Oto garść cytatów:

„W telewizji bogactwo jest kluczem do szczęścia, podziwia się ludzi bogatych, którzy żyją we wspaniałych posiadłościach i jeżdżą luksusowymi limuzynami. Najbardziej absurdalne jest to, że nigdy nie pokazuje się ludzi w trakcie pracy, ani też tego, w jaki sposób zdobyli bogactwa, którymi się szczycą. Nie ma żadnego związku między bogactwem a pracą.
Dzieci, które wolą zawsze najprostsze rozwiązania, mają nadzieję osiągnąć taką formę szczęścia, jaką widzą w telewizji, to znaczy mieć dobra materialne, jednak nie wiedzą w jaki sposób można je zdobyć. Skąd miałyby wiedzieć?.”

„Telewizja nie jest w stanie nauczyć dzieci tego, co jest konieczne, by stały się dorosłymi. Telewizja jest narzędziem reklamowym”

„Fenomen ten trwa już od lat, od momentu kiedy pojawiła się telewizja: dodaje się pieprzu do coraz gorszych dań, aby można było przełknąć rzeczy wstrętne i niejadalne.”

„Opisywano bardzo wiele przypadków, kiedy to złoczyńcy powoływali się na telewizję jako inspirację ich postępowania. Warto wspomnieć sławny przypadek dwojga dzieci w wieku dziewięciu i pół lat, które porwały i zabiły bez żadnego motywu dwuletniego chłopca w lutym 1993 roku w Liverpool.”

„Na podstawie mojego doświadczenia wydaje mi się, że dotarliśmy do bardzo ważnego, wręcz dramatycznego momentu. Telewizja produkuje przemoc i wprowadza ją do rodzin, które wcześniej jej nie znały.”   

Na dodatek nie chcą płacić podatków i dotychczas im się to udawało poprzez rozliczanie się w rajach podatkowych, poprzez stosowanie kreatywnej księgowości, wyprowadzanie zysków do podmiotów zagranicznych i inne podobne kombinacje. Inni może też by tak chcieli, ale zwykli obywatele i małe firmy nie mają takich możliwości co wielkie korporacje i dlatego muszą płacić te podatki, i to oni utrzymują państwo. A państwo jest potrzebne, bo ględzenie o świecie bez państw i bez granic służy jedynie nielicznym międzynarodowym korporacjom i sprawdza się tylko przy dobrej pogodzie. Gdy jednak nadejdzie zagrożenie, to  wszyscy zwracają się tylko do państwa, i od niego oczekują ochrony, wsparcia, bezpieczeństwa i zapewnienia bytu.

Stanisław Lewicki

Za: konserwatyzm.pl (12 lutego 2021) – [Org. tytuł: «Lewicki: Jeden dzień bez TVN-u»]

Indie nie wydały zezwolenia na użycie eksperymentalnego preparatu firmy Pfizer, reklamowanego jako “szczepionka przeciwko Covid-19”

Amerykański koncern farmaceutyczny Pfizer, producent eksperymentalnego preparatu o nazwie “szczepionka przeciwko Covid-19” zmuszony został do wycofania z Indii wniosku o przyznanie preparatowi statusu “użycia w sytuacjach nadzwyczajnych” (emergency use application).

Indyjska rządowa Centralna Organizacja Kontroli Standardów Leków (CDSCO) aprobująca wnioski o wprowadzenie na rynek leków, po spotkaniu z przedstawicielami firmy Pfizer oświadczyła, że nie wyda zezwolenia nadzwyczajnego na eksperymentalny preparat “BNT162b” oferowany jako “szczepionka przeciwko Covid-19”, bez przeprowadzenia dodatkowych testów na terenie Indii.

Organizacja CDSCO – będąca odpowiednikiem Europejskiej Agencji Leków (EMA) czy amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA) – wydała komunikat stwierdzający, że “zanotowano przypadki paraliżu, anafilaksji [wstrząsu anafilaktycznego] i innych ciężkich zdarzeń niepożądanych w okresie marketingowym [w okresie masowego stosowania szczepionki] i przypadki te są obecnie badane. Ponadto, firma Pfizer nie zaproponowała żadnego planu dotyczącego bezpieczeństwa i immunogenności hinduskiej populacji. Po dogłębnej dyskusji, komitet Organizacji CDSCO nie zarekomendował wydania zezwolenia na nadzwyczajne użycie [szczepionki] w kraju, na obecnym etapie.”

W odpowiedzi, firma Pfizer wycofała swoją aplikację stwierdzając, że “będzie kontyuowała współpracę z władzami [indyjskimi] i ponownie złoży wniosek, wraz z dodatkowymi informacjami gdy będą one dostępne w najbliższej przyszłości.”

Jak informowaliśmy, amerykańska agencja Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) podała dwa tygodnie temu o 273 zgonach po przyjęciu eksperymntalnego preparatu zwanego szczepionką. Najnowsze dane CDC mówią już o ponad 500 śmiertelnych ofiarach zabójczego preparatu i 11 249 ciężkich przypadkach poszczepiennych. Dane o ofiarach mogą być bardzo zaniżone, gdyż napływają one z całkowicie dobrowolnego systemu VAERS (co można przetłumaczyć jako System Monitorowania Przypadków Skutków Ubocznych u osób zaszczepionych). System VAERS został opracowany i jest prowadzony przez agencje rządowe CDC i FDA, i ma za zadanie monitorowanie stanu zaszczepionej osoby, jednak system ten jest cały czas zupełnie dobrowolny. Jak stwierdzają badania naukowców z uniwersytetu Harvard, działający od 2010 roku system VAERS był dotychczas w stanie “zauważyć” zaledwie 1% przypadków poważnych poszczepiennych skutków ubocznych oraz uszkodzeń organizmu.

Dopuszczone do masowego stosowania eksperymentalne szczepionki wykorzystane są do największego w historii ludzkości eksperymentu medycznego. Należy z całą stanowczością podkreślić i jak najczęściej powtarzać, że chodzi o eksperymentalne preparaty określane mianem “szczepionki przeciwko Covid-19”. Oferowane i propagowane szczepionki firm: Pfizer/BioNTech, Moderna oraz AstraZeneca, zostały opisane w dokumentach jako “próbne” (ang. investigational), co w zastosowanym języku prawniczym oznacza dokładnie to samo: próbny, eksperymentalny preparat do medycznego zastosowania.

Największym zagrożeniem tych eksperymentalnych preparatów nie jest jednak możliwość wystąpienia bezpośrednich poszczepiennych skutków ubocznych – chociaż jak widać po opublikowanych przez CDC danych są one groźne – lecz nieznane dotychczas nauce możliwe długofalowe skutki uboczne, mogące ujawnić się w kilka- kilkanaście miesięcy po zaszczepieniu, a nawet po latach. Jednym z tych niebezpieczeństw jest możliwość tzw. odpowiedzi odpornościowej swoistej (ang. pathogenic priming, Antibody-Dependent Enhancement – ADE), kiedy to organizm po zaszczepieniu nowatorską szczepionką po pewnym czasie zaczyna reagować na wirusa w erupcyjny i zwielokrotniony sposób. Innymi słowy, jeśli zaszczepiona osoba ponownie zarazi się wirusem SARS-CoV-2, to agresywna reakcja organizmu na wirusa może doprowadzić do zgonu. Niestety, historia medycyny zna tego typu masowe tragiczne przypadki, np. przy infekcyjnej chorobie denga, kiedy to zastosowano szczepionki firmy Sanofi na Filipinach doprowadzając do śmierci 600 dzieci, właśnie jako rezultat ADE.

Przy opracowywaniu szczepionki na SARS-CoV-1 podczas epidemii 17 lat temu, testowano około 35 szczepionek różnych producentów i kilka najbardziej obiecujących zastosowano w testach na zwierzętach, szczególnie na fretkach. Gdy początkowo wydawało się, że testy przebiegły pozytywnie, fretki zaraziły się wirusem i zdechły, właśnie w efekcie syndromu ADE. Z dalszych testów opracowania szczepionki zrezygnowano.

Podczas opracowywania szczepionki na SARS-CoV-2, zrezygnowano w ogóle z testów na zwierzętach, zrezygnowano z rygorystycznych testów na człowieku i zastąpiono je przyspieszonymi testami na niewielkich grupach, chwaląc się przy tym “skutecznością szczepionki 99,98%”. Niestety, to przyspieszenie i okrojenie procedur – normalnie, szczepionki opracowywane są przez kilkanaście a nawet kilkadziesiąt lat, a niektóre do dzisiaj nie są możliwe do opracowania, np. przeciwko HIV – i wielka nieodpowiedzialność może spowodować masowe zgony, które niezależni badacze zakładają, że mogą sięgnąć 20-30% zaszczepionej populacji.

Wszystkie obecnie powszechnie aplikowane preparaty zostały zarejestrowane w poszczególnych krajach (bądź politycznych tworach w rodzaju Unii Europejskiej) jako szczepionki eksperymentalne, a składane wnioski stwierdzały, że chodzi o ich “użycie w sytuacjach nadzwyczajnych”, z czym wiąże się odstąpienie od konieczności dokonania dokładnych badań.

Firmy farmaceutyczne zostały zwolnione z jakiejkolwiek odpowiedzialności z postępowań i odszkodowań w wyniku wystąpienia u zaszczepionych osób ewentualnych niepożądanych odczynów poszczepiennych.

Oprac. www.bibula.com
2021-02-10

Nie możesz złapać wirusa, nie jest żywą częścią naszego świata

Nie możesz złapać wirusa, chyba, że dostaniesz go w inny sposób, o którym Ci dzisiaj opowiem!

Dlaczego zdecydowałem się na to aby przekazać Ci dzisiaj i teraz te ważne informacje? W ciągu ostatnich dni dotarły do mnie informacje, których nie mogłem już dłużej ignorować!
Czy wiedziałeś o kodach i zasadach finansowania poszczególnych świadczeń medycznych w jednostkach służby zdrowia?
Otóż za każdym wpisanym kodem idą odpowiednie środki pieniężne, ich kwota jest zależna od zachowania i decyzji personelu … i tak dużo więcej lekarz otrzymuje za obcięcie cukrzycowej stopy dla pacjenta, niż za leczenie objawów cukrzycy!
Dużo więcej ośrodek otrzyma za wpisanie powód zgonu: Koronawirus, niż za inne objawy grypopodobne!
To jest chore, jawne ludobójstwo, na które godzą się ludzie, którzy przysięgali, że będą ratować nasze życie?!

Dodatkowymi, bardzo ważnym przesłankami do ujawnienia tej prawdy są:
Problem uśmiercania pacjentów z rzekomym Covid-19 wentylatorami

Zapisywanie w kartach zgonów Covid-19 odrzucając choroby współistniejące,
Odcięcie od leczenia osób, które potrzebują pomocy w ramach opieki innych chorób, takich jak nowotwory, choroby układu krążenia czy cukrzyca … które są faktyczną przyczyną śmierci pacjentów, którzy nieświadomie trafiają dzisiaj do szpitali … a jeśli przy okazji kilku śmiertelnych objawów mają problemy z oddychaniem … wentylatory dokańczają dzieła!

Nie możesz złapać wirusa, chyba, że dostaniesz go w inny sposób, o którym Ci dzisiaj opowiem!
Wirus nie jest żywym organizmem, jest to zapis genetyczny możliwy do uaktywnienia przez nasz organizm „wewnętrznie” …

Wirus można porównać do rozpuszczalnika, rozczynnika stworzonego w naszej komórce i nie można tego „złapać z zewnątrz” poza jedynym sposobem, o którym później

Ciało aktywuje setki tysięcy „wirusów” dziennie w różnych komórkach. Dlaczego?

To jest reakcja na zgromadzone w ciele toksyny.

Jak to się dzieje, dlaczego? Większość nieświadomych ludzi nie ma pojęcia jak funkcjonuje nasz umysł, nasz organizm … Ciągle „zażywają toksyczne myśli”, toksyczne jedzenie przetworzone w mikrofalówce, piekarnikach .. itd. Jedzenie, które nigdy nie powinno znaleźć się nawet w niedalekiej bliskości od ich organizmu
To co to jest grypa? Wirusowa, bardziej rozległa akcja naszego ciała rozpoczynająca „porządniejszy detoks”. Z czego ten detoks?

Wszelkie toksyny, takie jak metale ciężkie, plastik, zanieczyszczenia środowiskowe, leki, suplementy, chemia, którą nakładamy na swoje ciało i chemia, której używamy do czyszczenia domów, samochodów i wszystkiego co nas otacza…

„Przeziębienie” – to nazwa na lżejszy detoks, który może mieć też podłoże bakteryjne … przerost niekorzystnych bakterii, grzybów czy drożdży

Wirus „nie atakuje tkanki” a jest raczej detergentem do rozpuszczenia toksyn i zamiany ich na „zupę”, która łatwiej jest wydalić na zewnątrz z komórki … ponieważ może być dość silny w niektórych przypadkach może zniszczyć część komórek a nawet doprowadzić do śmierci organizmu. Stąd od 500.000 do 1.000.000 zmarłych rocznie zalicza się do statystyk „umarł na grypę”

Ludzie zaprogramowani na „wirusy nas atakują” i tylko szczepionki czy inne chemiczne leczenie mogą nas uratować myślą, ze można złapać wirusa nietoperza w sklepie, w autobusie czy jak ktoś na nich kaszlnie jeśli nie mają maseczki. Nie wiedzą oni o tym, że:
Wirus ma specyficzną naturę = specyficzny dla specyficznych komórek w organizmie

Wiesz o „wirusowym zapaleniu wątroby”, tak? Czy jeśli ktoś ma WZW ma też zapalenie serca, mózgu czy płuc w tym samym czasie? No, nie prawda!

Wirus wytworzony w płucach nie zaatakuje nerek, jest specyficzny dla danego organu (zespołu komórek) Czyli jeśli nie przenosi się nawet w Twoim własnym ciele, to czy nie byłoby logicznym pytanie: jak to jest możliwe, że może przenosić się miedzy ludźmi czy pomiędzy różnymi gatunkami zwierząt – ludzi?

Dlatego też nie możesz złapać: świńskiej grypy, ptasiej grypy, grypy nietoperza, węża czy małpy, chyba że … zaraz Ci o tym powiem jak!

To dlaczego wiele osób w jednym okresie może mieć objawy wirusowego oczyszczania? To zadajmy inne pytania:

Czy jeśli ktoś ma wirusowe oczyszczanie w domu, to każdy z domowników przechodzi to oczyszczanie? No nie, prawda?

Czy jeśli ktoś w pracy, w klubie sportowym czy na seansie w kinie ma wirusowe oczyszczanie, to każdy w ty miejscu ma też takie oczyszczanie? No nie, prawda?

Bakteryjne infekcje mają inny wygląd i te mają możliwość przechodzenia przez każdego członka danej grupy… dlatego, że są to żywe organizmy ale są ekstremalnie rzadkie!

Jak to możliwe zatem, że na wiosnę o wiele więcej osób przechodzi wirusowe oczyszczanie organizmu i tak wiele osób ma objawy grypopodobne? Natura wie!

Natura wie i żyje własnym niekontrolowanym przez człowieka życiem! Nasiona wiedzą kiedy mają się zahibernować na zimę, tak samo niedźwiedź wie kiedy iść spać … Natura wie kiedy zacząć rozwijać pąki i wytwarzać liście … tak samo wie kiedy jest najlepszy moment na oczyszczenie naszego organizmu z toksyn.

Nasze ciała też komunikują się ze sobą nawzajem … jesteśmy jednym organizmem, który możemy nazwać „ludzkość” Nasze układy odpornościowe komunikują się cały czas … bardzo widoczne i odczuwalne jest to wtedy, kiedy dobieramy się w pary. Kobiety wiedzą o czym mówię, czują to brzuchu…

Ale dlaczego nie wszyscy oczyszczają się w tym samym czasie?

Część może być już po oczyszczaniu a coraz większa część dba o siebie, o to co je, dba o swoje myśli i zachowanie i nie musi się już oczyszczać wirusowo – tak jak my!

Nie możemy zatem „złapać wirusa”. Zacznijmy więc zadawać może dużo lesze pytania”

Czym zatem jest ta pandemia, czym jest kwarantanna i czemu ma służyć? Coraz więcej osób zadaje coraz to lepsze pytania:

Co to jest patent: US 2006257852 ? Jak znajdziesz to, zobaczysz kiedy zarejestrowano już Koronawirusa w urzędzie patentowym!

Czym jest EP 3172319B1 ? Szczepionka na Koronawirusa? Ale jak? Od kiedy? Ten patent został przyznany w listopadzie 2019! Od kiedy mówi się nam o Koronwirusie?

To chyba teraz jest czas, aby powiedzieć Ci jedyny sposób w jaki „nieproszony wirus” może dostać się do Twojego ciała – to jest zastrzyk do Twojego krwiobiegu! Tak, szczepionka a w zasadzie każdy zastrzyk pokonuje wszelkie bariery wytworzone przez naturę w naszym ciele!

Wirusy zatem kreują nasze komórki, aby móc oczyścić nas z toksyn i z tymi większość z nas jest w stanie sobie poradzić … ale nie z tymi wszczepionymi nam z innych zwierząt!

Szczepionki to nic innego jak chora tkanka innych zwierząt z dodatkiem jakiś 70 toksycznych związków, którą ktoś pragnie nas zainfekować

Zacznij zatem zadawać pytania i zacznij działać!

Po co nam są maseczki?

Po co nam jest izolacja?

Po co rękawiczki, mycie środkami dezynfekującymi … policja i wojsko na ulicach?

Kto liczy chorych i umarłych na rzekomą pandemię?

Dlaczego odebrano mi prawo do pracy, do życia, do bycia na zewnątrz i oddychania świeżym powietrzem?

Kto na tym wszystkim zyska najbardziej?

Moja rada – nigdy, ale to przenigdy nie pozwól na to aby ktoś zaaplikować Ci jakąkolwiek szczepionkę a nawet jakiś zastrzyk. Unikaj szpitali, gdyż tam czyha na Ciebie przedwczesna śmierć a w zamian:
Wyjdź na zewnątrz, zażyj słońca aby to mogło wytworzyć w Twoim organizmie witaminę D, jak również dostarczyć Ci życia… Jedz zdrowo: świeże warzywa i owoce, nasiona czy kiełki… Unikaj stresujących informacji i ludzi

Nie możesz złapać wirusa, nie jest żywą częścią naszego świata … wytwarza je sam organizm, dla specyficznej grupy komórek i poza tym może być tylko wstrzyknięty do Twego ciała przez niedoinformowanych lub chorych na pieniądze i władze ludzi.

Przebudź się, świat może być zupełnie inny niż Ci się wydaje! Podziel się ze wszystkimi!

Mariusz Budrowski 14.04.2020

Opublikowano za: https://kochanezdrowie.blogspot.com/2020/04/nie-mozesz-zapac-wirusa-nie-jest-zywa.html

W oczekiwaniu na „falę trzecią” i następne

Czy coś się stało staremu żydowskiemu grandziarzowi finansowemu, czy też może uznał, że teraz można to ujawnić – tak czy owak powiedział publicznie, że ogłoszenie pandemii zbrodniczego koronawirusa stworzyło rewolucyjną okazję do przeforsowania przedsięwzięć, które w normalnych warunkach byłyby albo niemożliwe do przeprowadzenia, albo bardzo trudne. Zatem wygląda na to, że dopóki te wszystkie przedsięwzięcia nie zostaną przeprowadzone, to będziemy mieli do czynienia z kolejnymi „falami” – aż wreszcie pandemia skończy się, ale nie wcześniej, aż będzie trzeba. Cóż; stojąca niezmiennie w awangardzie rewolucji komunistycznych żydokomuna, tym razem postawiła na instynkt samozachowawczy, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu rosną szeregi obywateli, którzy – na wzór kimicicowych Tatarów – gotowi są w służbie bezpieczeństwa powywieszać się wzajemnie, bo wprawdzie wiadomo, że wszyscy umrzemy, ale widać ważniejsze jest, żeby umierać całkowicie wyleczonym.

Ale w medycynie najważniejsza jest profilaktyka, toteż koncerny farmaceutyczne uwinęły się i w tempie stachanowskim wyprodukowały szczepionki – co jedna, to lepsza – oczywiście z wyjątkiem ruskiej i chińskiej. Dlaczego akurat te nie znajdują uznania utytułowanych mądrali – tajemnica to wielka – chociaż pewne światło rzuca na nią okoliczność, że niektórzy mądrale zaangażowani w stręczenie szczepionek, korzystali z tak zwanych „grantów” – bo teraz obowiązuje taki eleganckie określenie na stary, poczciwy jurgielt – od firmy Pfizer, o której powiadają, że ma zwyczaj korumpowania mądrali. Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było, a że musiało jakoś być, to świadczą o tym oskarżenia niemieckiej opozycji, która publicznie zapytowywuje, czy prawdą jest, że niemiecki rząd ma udziały w firmie CureVac z Tybingi, z którą Komisja Europejska jeszcze w listopadzie podpisała kontrakt na dostawę 250 milionów szczepionek, chociaż nie były one dopuszczone na terenie Unii Europejskiej nawet „warunkowo” – bo jeśli zostanie spełniony warunek przebadania szczepionki pod względem skuteczności i nieszkodliwości, to Komisja Europejska kupi jeszcze dodatkowo 180 milionów.

Warto się zatrzymać nad tym, że pozostałe szczepionki zostały na terenie Unii Europejskiej przez biurokratyczną szajkę zawiadującą sektorem ochrony zdrowia na obszarze naszego kołchozu dopuszczone „warunkowo” i to na rok. Oznacza to, że przez ten rok szajka, rządy i producenci będą się przyglądali, jak właściwie ta cała szczepionka działa – podobnie jak doktor Józef Mengele przyglądał się ofiarom swoich eksperymentów medycznych. To znaczy – oczywiście pseudomedycznych – chociaż niektóre z nich zostały potem wykorzystane, również w medycynie demokratycznej. Wynika jednak z tego, że cała postępowa ludzkość, a wśród niej – również mieszkańcy naszego i tak już przecież wystarczająco nieszczęśliwego kraju – są obiektem gigantycznego eksperymentu medycznego. Kto ten eksperyment zlecił, jakie cele przy tej okazji planuje osiągnąć i co się stanie, jeśli eksperyment się nie powiedzie – tajemnica to wielka – chociaż pewne światło rzuca na nią okoliczność, że producenci szczepionek nie przyjmują odpowiedzialności za skutki ich zastosowania. Mniejsza jednak o to, bo dopiero na tym tle lepiej rozumiemy, dlaczego władze naszego bantustanu, zarówno ze sfer rządowych, jak i ze sfer nierządnych, z takim naciskiem podkreślają zasadę dobrowolności przy tak zwanym „wyszczepianiu”. Chodzi mianowicie o to, że konstytucja naszego bantustanu w art. 39 stanowi, że „nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody”. Wszystko zatem wydaje się w najlepszym porządku, chociaż nasi Umiłowani Przywódcy specjalnie nie eksponują eksperymentalnego charakteru operacji „wyszczepiania”, a prawdę mówiąc – nie eksponują go wcale, akcentując raczej 95-procentową skuteczność. Skąd takie dokładne wyliczenia, skoro eksperyment medyczny jeszcze się nie zakończył? Stąd, że tak zapewnił producent szczepionek, czyli firma Pfizer – ta sama, która nie chce brać odpowiedzialności za skutki ich użycia.

Jednak zgodnie z prawem Murphy’ego, głoszącym, że jak coś złego może się stać, to na pewno się stanie, więc jeśli obywatele będą z dobrowolną dobrowolnością się ociągali, to prawdopodobnie zostanie zastosowana znana z czasów pierwszej komuny tak zwana „dobrowolność przymusowa”. Jak bowiem deklaruje poeta, „nie temu bowiem system służy, by prolet gnuśniał w dobrobycie, tylko by wizje gigantyczne tytanów myśli wcielać w życie”. Tak się składa, że stary grandziarz do tych tytanów należy, a szczegółów gigantycznych wizji wprawdzie jeszcze nie znamy, ale nie tracimy nadziei, że prędzej, czy później zostaną nam one objawione. Tymczasem z kraju docierają nawet do mnie wieści skrzydlate, że na przykład studenci uczelni prywatnych są przekonywani do „wyszczepienia się” pod groźbą relegowania z uczelni. Co więcej – w Senacie podobno jest projekt uzgodniony ponad podziałami, przewidujący na przykład, by dzieci, które nie zostały „wyszczepione”, nie były przyjmowane do żłobków i przedszkoli. Jeśli chodzi o wojsko, to rąbka tajemnicy uchylił pan generał Skrzypczak oświadczając, że kto z wojskowych nie zechce się „wyszczepić”, to niech zrzuca mundur i won do cywila. Z kolei z innych demokratycznych państw prawnych dobiegają coraz głośniejsze postulaty wprowadzenia „paszportów szczepionkowych”. Osobnik nie mający takiego paszportu, nie będzie mógł wsiąść do samolotu, ani nawet do pociągu byle jakiego, a kto wie, czy zostanie wpuszczony do sklepu spożywczego i każdego innego? Jak widzimy, jesteśmy dopiero na początku drogi do dobrowolności przymusowej, ale i ona nadejdzie, bo – jak twierdzi poeta – „gdy władzę twórczy szał ogarnie, to nie ma dla niej rzeczy trudnej”.

W oczekiwaniu na ten moment zapoznajmy się z opinią prawną, którą akurat otrzymałem od jednego z moich honoralbles correspondants. Liczy ona sobie 33 bite strony plus 3-stronicowy załącznik. Wprawdzie całość jest bardzo interesująca, ale przekraczałaby ramy tego artykułu, więc ograniczę się do zaprezentowania wniosków końcowych, które pozwalają zorientować się w sytuacji. Po pierwsze – że szczepienia przeprowadzane w ramach ogłoszonego przez Radę Ministrów Narodowego Programu Szczepień, są eksperymentem medycznym przeprowadzanym na ludziach. Po drugie – że do szczepień zostały wykorzystane szczepionki dopuszczone „warunkowo” i tylko na 1 rok i pozostają one na etapie badań klinicznych dotyczących ich skuteczności i bezpieczeństwa. Po trzecie – że na czas opracowania szczepionek i na czas „wyszczepiania” Parlament Europejski i Rada UE „zawiesiły” szereg przepisów regulujących badanie, stosowanie i wprowadzanie do organizmu ludzkiego organizmów genetycznie zmodyfikowanych GMO. W związku z tym – po czwarte – masowe szczepienia takimi preparatami będą postępowaniem bezprawnym. Bo – po piąte – obowiązujące prawo zezwala na udział w eksperymencie medycznym ściśle określonej grupie osób i tylko w określonych sytuacjach za ich uprzednią zgodą, w związku z czym brak jest podstaw prawnych do masowych „wyszczepiań” w ramach Narodowego Programu Szczepień. Wobec tego – po szóste – każdy, kto poddaje się „wyszczepianiu”, powinien zostać poinformowany, że bierze udział w eksperymencie medycznym, podobnie jak powinien zostać poinformowany na temat statusu szczepionek, a obowiązek dostarczenia takiej informacji spoczywa na organizatorach Narodowego Programu Szczepień. Tymczasem zdecydowana większość, a może nawet wszytkie osoby uczestniczące w tym eksperymencie medycznym nie są poinformowane, nawet o tym, w czym tak naprawdę uczestniczą. Punkt siódmy przytacza zacytowany wcześniej przepis konstytucji, a punkt ósmy powtarza i rozwija zasadę z punktu piątego. Po dziesiąte – prawo do dobrowolnie wyrażonej zgody na udział w eksperymencie medycznym nie podlega żadnym ograniczeniom, nawet w przypadku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, w związku z tym zastosowanie jakiejkolwiek formy przymusu – bezpośredniego, czy pośredniego – będzie działaniem bezprawnym, a zatem może skutkować odpowiedzialnością karną i cywilną, mimo przyjętej przez Sejm zasady tzw. „dobrego Samarytanina” – że funkcjonariusze publiczni nie odpowiadają za nadużycie władzy w związku ze zwalczaniem epidemii – bo konstytucja jest aktem prawnym wyższego rzędu. Po jedenaste – nie można dopuścić kobiety ciężarnej do poddania się zabiegowi szczepienia nawet za jej zgodą, gdyż nie jest możliwe dokonanie wnikliwej oceny skutków zarówno dla niej samej, jak i dla dziecka, a – po dwunaste – jeśli wskutek szczepionki dojdzie do uszkodzenia dziecka poczętego, będzie to skutkowało odpowiedzialnością karną i cywilną tych, którzy „wyszczepienia” dokonali, albo do niego dopuścili i to w pełnym zakresie. Po trzynaste – odpowiedzialności tej podlega personel medyczny, a klauzula „dobrego Samarytanina” nie ma tu zastosowania. Po czternaste – że obecnie stosowane szczepionki zostały dopuszczone „warunkowo”, więc wnioski wynikające z niniejszej opinii prawnej będą miały zastosowanie również w przypadku użycia następnych, warunkowo dopuszczonych szczepionek. Kropkę nad „i” stawia punkt piętnasty, stwierdzający, że poddanie „wyszczepianiu” całej populacji w ramach Narodowego Program Szczepień stanowi eksperyment medyczny na niespotykaną dotąd skalę.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Gromnica. Świeca, której lękają się drapieżniki

Kazanie na Uroczystość Matki Bożej Gromnicznej

Drodzy uczniowie, drodzy wierni

W dniu dzisiejszym przypada bardzo wyjątkowe święto, Oczyszczenie Najświętszej Maryi Panny. Nosi ono również miano święta Matki Bożej Gromnicznej, ponieważ istnieje zwyczaj, by w dzień ten błogosławić świece, na początku Mszy ma też miejsce procesja. Wspominamy dziś ofiarowanie przez Najświętszą Dziewicę Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Matka Boża wypełniła w ten dzień wymagania Starego Prawa, wykupując swego Syna poprzez złożenie za Niego ofiary.

Dziesiątą i najdotkliwszą plagą, jaką Bóg zesłał na bałwochwalczych Egipcjan, było posłanie anioła zagłady. Mojżesz ostrzegł faraona, że jeśli nie pozwoli narodowi wybranemu odejść, posłany zostanie anioł, który pozabija wszystkie pierworodne dzieci płci męskiej w całym Egipcie. Faraon jednak zatwardził swe serce w grzechu i nie uwolnił ludu Mojżesza, Bóg posłał więc anioła, by zabił wszystkich pierworodnych chłopców. Izraelitom dano jednak sposób na ocalenie swych dzieci. Musieli wziąć krew baranka ofiarnego i skropić nią progi drzwi swych domów. Anioł, widząc krew, przechodził obok tych domów i śmierć ich nie nawiedziła.  Była to pierwsza pascha, przejście obok domów tych, którzy zostali pokropieni krwią baranka.

Dzieci te jednak, choć uratowane od śmierci, nadal należały do Boga z powodu wyroku, jaki wydał On na ten kraj. Dlatego każda rodzina po narodzinach syna musiała wykupić swe dziecko ze świątyni. Takie właśnie było znaczenie obrzędu, jakiemu poddaje się tego dnia Najświętsza Maryja Panna, ofiaruje wraz ze świętym Józefem w świątyni parę gołębi, wykupując swego Pierworodnego.

Święto to ma więc głębokie znaczenie. Jest to pierwsze ofiarowanie Pana Jezusa, pierwszy etap ofiarowania, które dopełnione zostanie na Kalwarii, kiedy Baranek Boży, który gładzi grzechy świata, uratuje nasze dusze od śmierci wiecznej. Tak, jak anioł śmierci oszczędził tych, którzy skropili drzwi swych domów krwią baranka, tak również nasze dusze oszczędzone zostaną, jeśli skropimy swe wargi Krwią Zbawiciela. Najświętsza Maryja Panna ofiaruje Chrystusa Pana w świątyni, będąc posłuszna nakazom prawa, ale również w proroczy sposób ukazując, kim jest Jej Syn, ponieważ wszystkie nakazy Starego Prawa za swój jedyny cel miały ukazanie nam natury Mesjasza. Z tego właśnie powodu Symeon  prorokował będzie wobec Bożej Dzieciny, nazywając Ją światłem na oświecenie pogan i chwałą ludu Izraela.

W ten sposób opatrznościowo dochodzimy do kolejnej prośby Modlitwy Pańskiej, korespondującej z odczuciami Matki Bożej w tym dniu. Wyraziwszy życzenie: „Święć się Imię Twoje”, prosimy również: „Przyjdź Królestwo Twoje”.

Od samego początku swego publicznego nauczania Zbawiciel głosi Królestwo Niebieskie. „Czyńcie pokutę, albowiem bliskie jest Królestwo Niebieskie”. Oczywiście pożądamy Królestwa, które zapowiedział Chrystus Pan. Co ono jednak oznacza? Królestwo Niebieskie jest tam, gdzie rządzi Niebo, czyli Bóg, gdzie wypełniana jest Jego wola. Jeśli jest coś absolutnie koniecznego, to właśnie wola Boża, ponieważ gdyby Bóg nie powołałby jakiejś rzeczy do istnienia, rzecz taka nigdy by nie zaistniała. Oczywiście Ne modlimy się, by wola Boża pełniona była w tym sensie, ale prosimy, by wola Boża pełniona była w nas. Wola Boża będzie wypełniona przez ludzi sprawiedliwych, którzy się z nią zgadzają i odnajdą w niej swe szczęście, lub też zrealizuje się poprzez ukaranie przez Boga ludzi występnych.

W Modlitwie Pańskiej wyrażamy jednak pragnienie, by Królestwo Boże „przyszło”, czyli by było ono obecne i sprawowało swe rządy na ziemi. Powód tego jest taki, że w obecnej kondycji rodzaju ludzkiego, ludzie są często bardzo dalecy od pełnienia woli Bożej. Jest na tym świecie wiele zgorszeń, wiele rzeczy bardzo dalekich od szczęśliwości i doskonałości, jakich pragnie dla nas Bóg. Tak więc, prosząc o przyjście Królestwa Zbawiciela, prosimy w istocie o wiele rzeczy. Prosimy, by sprawiedliwi zostali umocnieni, by źli zostali usunięci i pozbawieni możliwości szkodzenia wspólnemu dobru, lub by się nawrócili i stali sprawiedliwymi. Modlimy się też o to, byśmy my sami dotarli do owego wiecznego Królestwa, czyli do Nieba, gdzie nie ma sprzeciwu wobec rządów Boga, gdzie nie będzie śmierci ani smutku.

Jednym z głównych powodów, dla których tęsknimy za Niebem, jest fakt, że w Niebie panuje sprawiedliwość. Na tym świecie jest często przeciwnie. Ludzie źli wydają się cieszyć powodzeniem. Szybko zdobywają pieniądze i władzę, podczas gdy dobrzy wydają się napotykać tak wielu przeszkód. Jednak to tylko pozory. W rzeczywistości sukcesy złych są bardzo krótkotrwałe. Modlimy się, by koniec rządów ludzi złych nadszedł jeszcze szybciej: Przyjdź Królestwo Twoje. Prosimy, by rządy nad nami sprawowali sprawiedliwi, byśmy odnaleźli prawdziwą wolność Dzieci Bożych, byśmy nie żyli dłużej gnębieni przez ludzi, będących niewolnikami złych nawyków i grzechów.

W obchodzonym dziś święcie Matki Bożej widzimy więc zwłaszcza Jej tęsknotę za Królestwem Jej Syna, Jej pragnienie, by przyszło ono szybko. Fundamentem tego Królestwa jest sprawiedliwość, dlatego by Królestwo to mogło nadejść, musi Ona ofiarować swego własnego Syna. Chrystus Pan, ofiarując samego siebie na Krzyżu, zaprowadzi sprawiedliwość pomiędzy Bogiem a człowiekiem, umożliwiając panowanie Królestwa Bożego na tym świecie. Dlatego, ofiarując swego Syna w świątyni jerozolimskiej, Niepokalana zanosi żarliwą prośbę, by Królestwo Boże nadeszło szybko, szybko dla każdego z nas. Dlatego też nazywamy Ją Pośredniczką Wszelkich Łask, ponieważ Królestwo to jest Królestwem budowanym przede wszystkim przez łaskę, Królestwem w którym Bóg panuje nad nami poprzez obecność swej wiecznej woli.

Dlatego, drodzy uczniowie i drodzy wierni, zwracajmy się w sposób szczególny do Najświętszej Maryi Panny, która – jako Matka Boga – jest dla naszych próśb najskuteczniejszą Orędowniczką. Oby wyprosiła nam siłę i determinację w naśladowaniu Jej gorliwości dla Królestwa Zbawiciela, w którym Bóg żyje i króluje przez wszystkie wieki wieków. Amen.

ks. John Jenkins FSSPX

tłum. Scriptor

Za: Scriptorium – z blogosfery Tradycji katolickiej (02/02/2017)


Kiedy byłem jeszcze w szkole podstawowej, miałem szczęście pożyczyć od pewnej pani przedwojenne kalendarze katolickie, które zachwycały zarówno treścią, jak i szatą graficzną. Taki kalendarz traktowało się z ogromnym szacunkiem, bo przecież o literaturę religijną było wtedy trudniej niż o mięso, dlatego kto miał jakieś wydawnictwo sprzed wojny, pożyczał innym, a ci to doceniali i bardzo dbali, by nie uszkodzić albo nie zabrudzić.

Jednym z najpiękniejszych kalendarzy lat trzydziestych był „Kalendarz Królowej Apostołów”, wydawany przez Księży Pallotynów. I właśnie tam widziałem reprodukcję obrazu, która na długo utkwiła mi w pamięci. Oto jest noc, zasypane śniegiem wiejskie chaty, nigdzie nie widać nawet nikłego blasku świecy, cała wieś pogrążona jest we śnie. Bliżej widać drzewa, tuż za wioską rozciąga się gęsty las. Na jego skraju wyraźnie widoczna jest wataha wilków: wygłodniałych, złych, szykujących się do ataku na ludzkie siedziby. I nagle z boku obrazu wyłania się przepiękna świetlista postać, odziana – mimo mrozu – jedynie w białą szatę. Postać kobieca, tchnąca dobrocią i spokojem, rusza prosto na stado wilków i odpędza je od domostw tych, którzy pogrążeni we śnie, nawet nie domyślają się niebezpieczeństwa. Wilki warczą, ale cofają się, gdyż Pani ta trzyma w ręku świecę, której drapieżniki najwyraźniej się boją. Pod obrazem widniał podpis: Matka Boża Gromniczna

Nie pamiętam już, kto był autorem tego obrazu, ani wszystkich szczegółów, bo od tamtego czasu upłynęło już wiele lat. Jednak od spotkania z tym obrazkiem w kalendarzu katolickim tytuł Matka Boża Gromniczna kojarzy mi się zawsze z ową piękną Panią, która czuwa nad człowiekiem i chroni go oraz jego bliskich od niebezpieczeństwa.

2 lutego obchodzimy święto Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny, od reformy kalendarza liturgicznego nazywające się Świętem Ofiarowania Pańskiego. Nazwa nie jest tu jednak najważniejsza, natomiast niezwykle ważna jest wielowiekowa tradycja, która łączy to święto z gromnicą, a więc świecą, która w tym dniu jest pobłogosławiona w kościele przez kapłana na pamiątkę słów starca Symeona, który nazwał Dziecię Jezus Światłem na oświecenie pogan.

Zapewne słyszeliśmy, jak do tego doszło. Maryja, jak każda kobieta izraelska, chciała poddać się oczyszczeniu po narodzinach Dziecka. Nie musiała tego robić, bo porodziła bez utraty dziewictwa, ale chciała. Ona i św. Józef, pragnęli jak najdokładniej wypełnić przepis Prawa. Dzień ten był równocześnie świętym dniem dla dwojga staruszków – Symeona i Anny, którzy wyczekiwali Zbawiciela, codziennie trwając przy Świątyni i błagając Boga, by ich oczy mogły ujrzeć Jego Syna. Czekali długo, ale kiedy wreszcie Maryja i Józef przynieśli Dzieciątko do Świątyni, Symeon wyśpiewał przepiękną pieśń, którą Kościół uczynił częścią modlitwy brewiarzowej i kazał swoim kapłanom, zakonnikom i wszystkim, którzy w tej doskonałej modlitwie chcą brać udział, odmawiać ją w ostatniej modlitwie danego dnia, czyli tzw. komplecie.

To wtedy właśnie Maryja usłyszała proroctwo o Jezusie, że Jej duszę kiedyś przeniknie miecz, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Od  pierwszych wieków chrześcijaństwa Kościół świeci w tym dniu świece i odwołuje się do wstawiennictwa Matki Zbawiciela, stąd popularnie to święto po dziś  dzień nazywa się świętem Matki Bożej Gromnicznej. Poświęcona świeca jest symbolem Pana Jezusa, jako Światłości, ale jest też znakiem orędownictwa Jego Matki. Stąd opisany przeze mnie na początku obraz ukazujący Maryję, jako opiekunkę ludzkich siedzib. Dawniej, kiedy wilki rzeczywiście zagrażały ludziom w czasie długich i srogich zim, ci polecali się z ufnością Matce Boga, paląc gromnice, jako znak Jej wstawiennictwa i opieki. Zapalano gromnice także w czasie nawałnic i burz, kiedy pioruny (piorun, to inaczej grom, stąd gromnica) uderzały w drzewa, a nieraz i w zabudowania. Pożar domu oznaczał zazwyczaj utratę całego dobytku, dlatego ludzie gorąco prosili Matkę Bożą, by ich ratowała od piorunów i nawałnic.

Co do wilków, to te z lasu nie zagrażają nam już tak jak dawniej. Dziś jesteśmy narażeni raczej na spotkanie z innymi „wilkami”: to pokusy, grzechy czy sam szatan. Te „duchowe drapieżniki” porywają nawet niewinne dusze małych dzieci przez zło, które się zewsząd sączy w ludzkie umysły i zabija w duszach miłość Boga, czyniąc je przez to martwymi. Nigdy chyba jeszcze od czasów Cesarstwa Rzymskiego ludzie tak się nie chlubili popełnianym złem, jak robią to teraz. Grzech stał się czymś, co „robią wszyscy”. Czy ci nieszczęśliwi ludzie zdają sobie sprawę z tego, że razem z tymi „wszystkimi” mogą przegrać życie, a co gorsza – całą wieczność?

Drodzy Czciciele Matki Bożej! Weźmy Jej świece, zaufajmy, że przez ten znak Maryja będzie nas chronić od zła fizycznego, a przede wszystkim od duchowego. Módlmy się, by kiedyś, kiedy będą się zamykać na zawsze nasze oczy na tym świecie, ostatnią rzeczą, jaką ujrzymy było światło gromnicy.

Ks. Adam Martyna

Artykuł ukazał się w 86 nr. dwumiesięcznika Przymierze z Maryją

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2017-02-02)

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    055123