OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Sacrum

Ukraina – wojna cywilizacji – Prof. Anna Raźny

 Zyskujące ostatnio rozgłos przesłanie  arcybiskupa Carlo Vigano – byłego nuncjusza papieskiego w USA – w sprawie toczącej się na Ukrainie wojny zawiera wiele ważnych wątków nie tylko geopolitycznych, ekonomicznych, gospodarczych, ale również cywilizacyjnych [i].

Pomijając fakt, iż niektóre konserwatywne środowiska katolickie określają poglądy tego hierarchy mianem kontrowersyjnych, należy zwrócić uwagę na ostatnie z wymienionych wątków, jakie porusza w swej wykładni wojny na Ukrainie – jej wymiar cywilizacyjny. Podobnie jak wszystkie pozostałe jest on ukierunkowany na krytykę NWO (Nowy Porządek Światowy), kontrolowanego przez elity tzw. kolektywnego Zachodu, któremu użyczyły swej marki Stany Zjednoczone. Wątek cywilizacyjny – choć jedynie symbolicznie zarysowany w przesłaniu – ma decydujące znaczenie.

Vigano wskazuje na Rosję jako jedyny realnie działający na arenie międzynarodowej podmiot polityczny, który jest w stanie sprzeciwić się realizacji NWO na poziomie religijnym i eschatologiczno-metafizycznym. Vigano uważa, że w swym sprzeciwie Rosja urzeczywistnia rolę Moskwy Trzeciego Rzymu jako katechona. Staje się eschatologiczną przeszkody dla NWO, gdyż nie uległa narzucanym światu przez Zachód ateistycznym ideologiom – genderyzmu, ekologizmu, transhumanizmu. Dlatego nie tylko może, ale powinna odbudować wielkość cywilizacji chrześcijańskiej. To jest jej dziejowa misja. Od zakończonej pokojem wojny na Ukrainie winien zacząć się zwycięski pochód tej cywilizacji.

Spojrzenie na ukraińską przestrzeń wojenną z punktu widzenia C . Vigano wymaga odniesienia do takiej teorii chrześcijańskiej cywilizacji, która wskaże na fundamentalne dla tej cywilizacji wartości. Jednocześnie wskaże je jako te, które wniosły w dzieje ludzkości perspektywę harmonijnego rozwoju duchowego, moralnego, kulturowo-cywilizacyjnego, a co za tym idzie – społecznego i gospodarczego. NWO nie tylko je unieważnia, ale również unicestwia w każdej sferze życia ludzkiego. W tej kwestii nie każde krytyczne ujęcie Zachodu daje możliwość wniknięcia w istotę lansowanej przez jego liderów cywilizacji. Przykładem tego jest negatywna ocena Zachodu i Stanów Zjednoczonych w roli hegemona krajów bogatej Północy – przedstawiona przez Immanuela Wallersteina.

Ocena ta ma bowiem neomarksistowskie ukierunkowanie, pomijające w cywilizacji NWO dwa najważniejsze wymiary: antropologiczny i ściśle z nim związany aksjologiczny. Te właśnie wymiary pozwalają uchwycić antynomiczny charakter nowej cywilizacji Zachodu wobec cywilizacji chrześcijańskiej, która była szczytowym osiągnięciem jego rozwoju. Najtrafniejszą interpretację tej antynomii podsuwa koncepcja Feliksa Konecznego, odwołująca się bezpośrednio do  wartości duchowych i moralnych oraz nieodłącznych od nich wartości kulturowych jako kryteriów antropologicznej oceny danej cywilizacji. Jego tzw. quincunx cywilizacyjny wskazuje na pięć wartości, „kategorii bytu społecznego” – prawdę, dobro, piękno, zdrowie i dobrobyt – dzięki którym cywilizacja gwarantuje każdej osobie ludzkiej i każdemu społeczeństwu harmonijny rozwój.

Pięciomian Konecznego wskazał na cywilizację łacińską/chrześcijańską jako sukces dziejowy Zachodu. Według tego pięciomianu Rosja wprawdzie ukształtowała się na gruncie tradycji bizantyńskiej, wnosi jednak do uniwersum chrześcijańskiego elementy turańskie. Niestety, Koneczny nie uwzględnił tu faktu, iż „turan” – nade wszystko jego gromadnościowy element – nie wyrugował z quincunxa wartości duchowych i moralnych, wspólnych chrześcijaństwu zachodniemu i wschodniemu: prawdy, dobra, piękna. Co więcej, triumfalny powrót Rosji do chrześcijaństwa po upadku komunizmu dokonał się w czasie, gdy Zachód odciął się od tych wartości i zanegował cywilizacyjne znaczenie łacińskiego Rzymu. Jego rolę w sposób naturalny przejęła Moskwa jako Trzeci Rzym.

Trudno odmówić arcybiskupowi Vigano uzasadnienia roli Trzeciego Rzymu jako katechona w sytuacji, gdy Kościół katolicki i obecny jego papież skapitulowali przed antychrześcijańskimi ideologiami nowej cywilizacji Zachodu. Ostatnim widomym znakiem tego jest nie tylko zaangażowanie w propagandę pandemiczną i przymus szczepień, ale również trwające synody kościołów krajowych, poświęcone otwarciu na genderyzm pod hasłem wyeksponowania „dobra, które rodzi się w jednopłciowych związkach partnerskich”. Powstrzymywanie się od nazwanie takich związków na gruncie religii mianem grzesznych jest miarą odejścia kościoła katolickiego od Ewangelii. Tocząca się na Ukrainie wojna jest wojną nowej cywilizacji Zachodu – instalowanej w tym kraju od zwycięstwa euromajdanu w 2014 roku – z chrześcijańską, którą reprezentuje Moskwa. Widoczny już teraz podział Ukrainy będzie podziałem nade wszystko cywilizacyjnym. Wyznaczą go granice wpływu Patriarchatu Moskiewskiego.

Dla tego kierunku rozwoju wydarzeń na Ukrainie konieczne jest uwzględnienie kontekstu historycznego. Gdy Samuel Huntington pisał na początku lat 90. swoją książkę o zderzeniu cywilizacji, brał pod uwagę wszystkie najważniejsze okoliczności zmieniającego się globalnego porządku – nie tylko politycznego, ale również cywilizacyjnego. Ten drugi miał według niego wyrażać istotę nowej ery – globalną westernizację w amerykańskim wydaniu. Założeniem westernizacji było jednowymiarowe ukształtowanie cywilizacyjne świata, nadzorowane przez jego hegemona – Stany Zjednoczone. One dały mu swoją markę i kontrolowały wypełnianie treścią symbolicznego skrótu nowej epoki – NWO. To właśnie sygnalizuje sam tytuł książki Huntingtona: „Zderzenie cywilizacji  i nowy kształt ładu światowego”. Ład ten od początku oznaczał jednakowe i ostateczne dla wszystkich społeczeństw ukształtowanie cywilizacyjne, które autor książki nazwał cywilizacją uniwersalną. Jej atrybutami aksjologicznymi miały być idee: demokracji i praw człowieka. W sferze gospodarki oraz finansów – wolny rynek i globalny system finansowy oparty na dominacji dolara jako waluty światowej.

Huntington zakładał – co stało się faktem – że cywilizacja uniwersalna  będzie się kształtować na gruncie dominujących na Zachodzie doktryn postzimnowojennych i towarzyszących im nowych trendów kulturowych. Uważał, że  dla tych ostatnich najtrafniejsze jest określenie „kultura Davos”. Pisał otwartym tekstem, że: „Ludzie z Davos sprawują kontrolę nad wszystkimi instytucjami międzynarodowymi, rządzą w wielu państwach, kontrolują przeważającą część zasobów gospodarczych i militarnych” [ii]. Twierdził, że wsparcie znajdą w  upowszechnianych w całym świecie zachodnich wzorcach konsumpcji i kultury masowej. Przedstawiony przez Huntingtona projekt cywilizacji uniwersalnej jest nieustannie uzupełniany przez „ludzi z Davos” treściami tworzonych dla jej celów ideologii: genderyzmu, ekologizmu, transhumanizmu. Wszystkie te ideologie rugują z przestrzeni życia ludzkiego wartości duchowe i religijne, wszystkie narzucają dyktaturę relatywizmu w sferze moralności, wszystkie są antychrześcijańskie.

Trzydzieści lat temu koncepcje Huntingtona miały w dużej mierze znamiona utopijnych. Jednakże już w latach 90. nabrały realnych kształtów, gdy idei cywilizacji uniwersalnej zaczęła towarzyszyć idea bezpieczeństwa świata zachodniego, wyznaczająca NATO rolę jego gwaranta. Ten nowy element NWO wyeksponowała tzw. doktryna Paula Wolfowitza, dająca USA jako liderowi NATO wyjątkowe prerogatywy: prowadzenie jednostronnej polityki zagranicznej z legitymizowaniem w jej ramach wojny prewencyjnej, czego przykładem była inwazja na Afganistan (2001), a następnie na Irak (2003). NATO sprawdziło się w nich jako gwarant „bezpieczeństwa” głównych podmiotów kształtujących NWO. Stało się normą, iż wątek tego sojuszu towarzyszy różnym konfliktom cywilizacyjnym między Zachodem i światem islamu. W konfliktach tych testowana jest osławiona jedność i solidarność członków „wspólnoty transatlantyckiej”, pozwalająca mówić o granicach NATO czy wręcz – jak w przypadku wojny na Ukrainie – o terytorium NATO.

Niedawno do cywilizacyjnego wymiaru NWO dołożył nowe koncepcje Klaus Schwab – animator „:Davos”, założyciel Światowego Forum Ekonomicznego, przypisanego temu miastu. Jego idee „wielkiego resetu” oraz „czwartej rewolucji przemysłowej” wprowadzają do cywilizacyjnego wymiaru NWO program antropologiczno-społeczny, którego celem jest nowy człowiek – transhumanistyczny – oraz nowe społeczeństwo światowe – zdepopulowane, zarządzane przez „graczy niepaństwowych” – czyli globalne korporacje – pozbawione tożsamości narodowej, kulturowej, religijnej.

Koncepcja nowego, ulepszonego człowieka dzięki inżynierii genetycznej oraz rewolucji internetu rzeczy i stworzeniu internetu ciał ujawnia nieludzki charakter propagowanej przez ludzi z Davos nowej antropologii.  Leninowska koncepcja homo sovieticusa nabrała przy niej charakteru przedszkolnej igraszki antropologicznej. Co można przeciwstawić koncepcjom Schwaba?  Chrześcijańską filozofię człowieka i chrześcijańskie wartości. ich depozytariuszem jest obecnie Trzeci Rzym, który – jak podkreśla  arcybiskup Vigano – ma duchową moc konieczną do zwycięstwa w starciu z siłami NWO. Dlatego stał się ich głównym wrogiem, skazanym na unicestwienie. Dlatego – twierdzi hierarcha – został sprowokowany do agresji na Ukrainę. Ale również dlatego jest zobowiązany zaprowadzić pokój i – zgodnie z jego chrześcijańską koncepcją – wymierzyć sprawiedliwość.

Wojna cywilizacji na Bliskim Wschodzie czy w Afganistanie miała przewidywalny charakter – była wojną zachodniego pierwowzoru cywilizacji uniwersalnej z cywilizacją islamu. Obecna wojna na Ukrainie ma głębszy wymiar – jest walką o globalny rząd dusz, do którego rości sobie prawo Zachód kierowany przez USA. Takie bowiem znaczenie  ma wojna cywilizacji NWO z cywilizacją chrześcijańską reprezentowaną przez Trzeci Rzym. Niezależnie więc od tego, jaki będzie finał tej wojny w wymiarze geopolitycznym i ekonomiczno-gospodarczym, granice tych dwóch cywilizacji zostały już jasno określone. Cywilizacja uniwersalna „ludzi z Davos” obejmować będzie „terytorium NATO” i sferę jego wpływów. Granice cywilizacji chrześcijańskiej wyznaczać będą wpływy Patriarchatu Moskiewskiego.

Prof. Anna Raźny

[i] https://www.nacjonalista.pl/2022/03/12/abp-carlo-maria-vigano-wojna-na ukrainie-pułapka-globalistów/

ii S. Hungtington, „Zderzenie cywilizacji”, tłum. H. Jankowska, Warszawa 2008, s,. 79.

Źródło: Myśl Polska, nr 15-16 (10-17.04.2022)

 

Za: Myśl Polska (14-04-2022) | https://myslpolska.info/2022/04/13/ukraina-wojna-cywilizacji-i/

 

Historia obrzędu udzielania Komunii świętej – Ks. Martin Lugmayr FSSP

 

 

Jako uzupełnienie przedstawionego w naszym serwisie oświadczenia osób zaniepokojonych perspektywą wprowadzenia praktyki Komunii św. na rękę i dokumentu Kongregacji Kultu Bożego przedstawiamy niżej opracowanie na temat kształtowania się praktyki komunijnej na przestrzeni dziejów Kościoła. 

1. Uwaga wstępna

Historyk może starać się wyjaśniać wydarzenia z przeszłości, umiejscawiając je w szerszym kontekście i ukazując ich przyczyny. Może je rzeczywiście wyjaśnić lub zinterpretować tylko wtedy, jeśli osobiście żywi zainteresowanie dla określonej dziedziny, jeśli rozumie odnoszące się do niej uwarunkowania wewnętrzne, oraz jeśli może zaangażować się osobiście w ich studium[1]. Temu, kogo nie interesuje absolutnie polityka, będzie trudno napisać historię Anglii lub Francji. Ten, kto wyklucza możliwość cudów, sam sobie zamyka dostęp do dziejów Izraela, naszego Pana Jezusa Chrystusa i Kościoła. Nie tyle jako historyk, ile jako kiepski filozof. Jakie konsekwencje wynikają z tych rozważań dla naszego tematu? Dzieje obrzędu Komunii nie mogą być rozważane z punktu widzenia czysto historycznego. Jeśli z jednej strony mamy Najświętszy Sakrament, a z drugiej człowieka, zrozumienie obrzędu polegającego na komunii Pana, obecnego w sakramencie, z wiernymi musi objąć zarówno eucharystyczne misteria wiary, jak i rzeczywistości związane z relacją istniejącą między Bogiem i człowiekiem, oraz symboliczny wyraz wypełnienia tej rzeczywistości.

2. Świadectwo Nowego Testamentu

W Piśmie Św. nie znajdujemy szczegółowej relacji na temat sposobu przyjmowania Komunii. Możemy jednak dokonać kilku interesujących spostrzeżeń.

Nie było nigdy obrzędu Komunii na rękę w tej postaci, jak jest ona praktykowana dzisiaj. W sensie ścisłym w tekstach Ojców nie chodzi o Komunię na rękę, ale raczej o Komunię do ust, gdzie prawa ręka służy za patenę

 

Ze słów Chrystusa: „Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje” (Mt 26, 26), wywnioskowano, że „branie” wyklucza „przyjmowanie” – co musiało mieć późniejsze konsekwencje w obrzędzie[2]. Można na to odpowiedzieć następująco: po pierwsze, św. Łukasz podkreśla, że to Pan dał swe ciało uczniom (Łk 22, 19); po drugie, niedostatki tłumaczeń na języki współczesne okazują się ewidentne, gdy odniesiemy się do pierwotnego tekstu natchnionego. Słowo lambanein oznacza co prawda etymologicznie „brać, uchwycić”, ale może być rozumiane według dwóch znaczeń: albo – w sensie jakiejś aktywności – jako „brać, umieszczać w zasięgu swej władzy”; albo w sensie „przyjmować, otrzymywać”. To drugie znaczenie pojawia się w Nowym Testamencie głównie wtedy, gdy chodzi o relację Bóg-człowiek. Jesteśmy po prostu tymi, którzy otrzymują[3]. Z teologicznego punktu widzenia jest nie do pomyślenia, by człowiek brał ciało Chrystusa, aby je mieć do swej własnej dyspozycji. Dlatego można sądzić, że istnieje ryt zdolny do zadośćuczynienia tej zasadzie. Słowo labete powinno być wówczas rozumiane w znaczeniu „przyjmować”[4].

Odpowiadające słowu lambanein hebrajskie słowo lkh oznacza „wziąć, brać, nabyć”, ale również „przyjąć, otrzymać, uzyskać”[5]. Tak samo w innym ważnym języku, spokrewnionym z językiem Pana – w języku syryjskim. Termin nsb, z powodu swego rdzenia znaczy „brać”, ale ma również sens „przyjąć”, jak to można potwierdzić na podstawie opisu Komunii św., podanego przez św. Efrema Syryjczyka[6].

Potwierdzenie naszej tezy można znaleźć w pismach pierwotnego chrześcijaństwa. I tak Orygenes podkreśla, że Chrystus czyni nam dar ze swego ciała i krwi: „Jeśli idziesz z Nim obchodzić Paschę, ofiarowuje ci kielich nowego przymierza i chleb błogosławieństwa, ofiarowuje tobie swe własne ciało i swoją własną krew”[7]. Justyn Męczennik podkreśla ze swej strony, że Chrystus ofiarowuje swe ciało i krew jedynie swoim apostołom: „gdyż apostołowie w swych pismach nazywanych Ewangeliami, przekazali to, co było dla nich przeznaczone: Jezus wziął chleb, złożył dziękczynienie i rzekł: „To czyńcie na moją pamiątkę, to jest Ciało moje”; w ten sam sposób wziął kielich, dzięki czynił i rzekł: „To jest Krew moja”. Oraz że dał je tylko im”[8].

Poza tym z fragmentu J 13, 26 wynika, że Pan położył zamoczony kawałek na wargach Judasza (ale tekst nie pozwala na jasne sprecyzowanie, o co chodzi).

Z pierwszego listu do Koryntian można wnioskować, że wszyscy ci, którzy żyli w grzechu ciężkim, byli wyłączeni ze wspólnoty przyjmujących Komunię (1 Kor 5, 6-13). Poza tym i ci, którzy dopuścili się grzechów ukrytych, mieli się powstrzymać od komunikowania, o ile nie chcieli uczynić się winnymi Ciała Pańskiego (1 Kor 11, 27). Ze względu na tak surowe napomnienie, którego nieprzestrzeganie pociągnęłoby za sobą kary Boże (por. 1 Kor 11, 30n), z pewnością musiały istnieć odpowiednie obrzędy, (1) pozwalające na to, by nie przystępować do Komunii, (2) i uświadamiające konieczność zachowania szacunku i świętej bojaźni. Jest to o tyle pewne, że – jak to zauważa C.F.D.Moule – „w Nowym Testamencie jedyne wyraźne odniesienie do przygotowania uczty Pańskiej zostało sformułowane w kontekście sądu (judgment)”[9].

3. Obrzęd Komunii w dziejach

1) Miejsce rozdzielania Komunii

Prezbiterium było oddzielone od reszty kościoła przez przegrodę służącą za zasłonę, której kształt zmieniał się w ciągu historii. Duchowni przyjmowali Komunię św. przy ołtarzu, a wierni przed kratą chóru[10]. Synod w Laodycei w IV w. wspomina już, że świeccy przystępują do Komunii przy ołtarzu, podczas gdy podchodzenie tam kobiet jest wyraźnie zakazane[11]. Udzielanie Komunii przed ołtarzem, wzmiankowane jako zwyczaj w jakimś stopniu utrwalony, jest wzmiankowane tylko w Galii[12]. W epoce karolińskiej także tutaj przyjęto normę Kościoła powszechnego[13]. Później Komunii św. udzielano świeckim czasami przy ołtarzu bocznym, a od czasu pojawienia się lektorium[14] dokonywano tego najczęściej przy ustawionym przed nim ołtarzu św. Krzyża[15]. Począwszy od XIII w. dwóch akolitów rozkładało obrus z białego płótna przed przystępującymi do Komunii, którzy klękali przed ołtarzem[16]; w XVI w. zaczęto rozkładać ten obrus na swego rodzaju ławie, ustawionej na granicy prezbiterium i nawy, którą potem zastąpiły nasze balaski.

2) Sposób udzielania Komunii

1/ Przegląd historyczny[17]

Począwszy od III w. napotykamy na świadectwa z różnych prowincji Kościoła, pozwalające na wnioskowanie o udzielaniu eucharystycznego Ciała Pańskiego osobom świeckim na rękę.

W odniesieniu do Aleksandrii i diecezji egipskich można przytoczyć Klemensa Aleksandryjskiego († przed 216/217)[18] i Dionizego Aleksandryjskiego († 264/265)[19], w odniesieniu do Palestyny: św. Cyryla Jerozolimskiego († 386)[20]. W przypadku regionu syryjskiego znajdujemy odpowiednie teksty u Afrahata († ok. 345)[21], Efrema Syryjczyka († 373)[22], Jana Chryzostoma († 407)[23] i prawdopodobnie u Cyryllonasa[24]. W odniesieniu do V w. można wspomnieć np. o Teodorecie z Cyru († ok. 466)[25]. Spośród Kapadocczyków zacytujmy Bazylego Wielkiego († 379)[26] i Grzegorza z Nazjanzu († 390)[27]. Na Wschodzie znajdujemy jeszcze późniejsze świadectwa u Anastazego Synaity († niedługo po 700)[28] i Jana Damasceńskiego († ok. 750)[29]. W Afryce północnej o wspomnianym zwyczaju[30] świadczy Tertulian († po 220)[31], Cyprian († 258)[32], Augustyn († 430)[33] w dwóch pismach polemicznych[34], oraz Quodvultusdeus († ok. 453)[35]. W Rzymie i Italii to samo czynią: papież Korneliusz (251-253) – w liście przekazanym przez Euzebiusza[36], Ambroży († 397)[37] w opisie człowieka po przedstawieniu jego stworzenia[38], Gaudencjusz z Brescii († po 406)[39], Piotr Chryzolog († 450)[40] i Kasjodor († ok. 580)[41]. W Hiszpanii znajdujemy odpowiednie teksty w aktach synodu w Saragossie (380)[42] i w Toledo (400)[43]. W Galii Cezary z Arles († 542)[44] wspomina w swych kazaniach ten sposób udzielania Komunii[45]. Beda Czcigodny († 753) potwierdza go w odniesieniu do Anglii[46].

Po roku 800 wspomniany sposób przystępowania do Komunii jest poświadczony jedynie jako przywilej duchowieństwa[47]. Z powodu niebezpieczeństwa profanacji ze strony żydów i heretyków synod w Kordobie z 839 r. odrzuca pretensje kassjanistów do przyjmowania Komunii św. na rękę more levitarum[48]. Réginon de Prüm[49] w swoim dziele De Synodalibus causis, napisanym ok. 906 r.[50], przypisuje synodowi w Rouen następujący kanon o obowiązkach kapłana:

„Niech nie kładzie [Komunii] ani na rękę świeckiego, ani na rękę kobiety, ale tylko do ust, wypowiadając następujące słowa: Ciało i Krew Pańska niech przyczynią się do przebaczenia twoich grzechów i doprowadzą cię do życia wiecznego. Jeśli kto złamie to polecenie, niech będzie odłączony od ołtarza, gdyż gardzi Wszechmocnym i Jemu samemu czci nie okazuje”[51]. Chociaż do dziś istnienie wspomnianego synodu jest przedmiotem dyskusji[52], możemy uznać ten tekst za ważne świadectwo kanoniczne, gdyż groźba kary tego rodzaju zakłada, że praktyka przeciwna, tzn. Komunia do ust, była normą. Jest ona również przedstawiona jako jedyna dozwolona w Missa illyrica[53] i w liturgii bizantyńskiej[54].

Jednak świadectwa na ten temat znajdują się już u Grzegorza Wielkiego († 604)[55] i w relacjach dotyczących chorych. Na podstawie tego, co ustalił Mario Righetti, wydaje się, że w VI w. Komunia do ust była już bardziej rozpowszechniona niż kiedyś sądzono[56]. Według Klausa Gambera zniesienie Komunii na rękę dokonuje się od V/VI w.[57]

Oczywiście praktykowanie Komunii na rękę było niemożliwe wszędzie tam, gdzie Komunii św. udzielano per intinctionem (czyli z zanurzeniem w Przenajdroższej Krwi), a więc według zwyczaju – odrzuconego przez synod w Braga z 675 r.[58] – który był bardzo rozpowszechniony, zwłaszcza w przypadku Komunii chorych[59], do tego stopnia, że ostatecznie przyjął się w wielu parafiach. W tej samej epoce rozdzielanie Komunii dokonuje się na Wschodzie zarówno z zanurzeniem, jak z pomocą łyżeczki.

Jan z Avranche († 1079) podkreśla, że kapłan nie ma prawa komunikować z zanurzeniem, za to zezwala się na to ludowi, „nie z powodu władzy, ale z powodu konieczności wywołanej przez lęk przed rozlaniem Krwi Chrystusa”[60].

Jednak aby żadna kropla Przenajdroższej Krwi nie spadła na ziemię, kiedy kapłan przenosi Komunię św. do ust komunikującego, pod jego brodę podkładano obrus[61]. W Cluny używano w tym wypadku płaskiej podstawki ze złota, którą akolita trzymał poniżej ręki kapłana, gdy ten ostatni – zanurzał fragment Hostii w kielichu trzymanym przez subdiakona i kładł go do ust komunikującego[62]. W tym przedmiocie liturgicznym możemy widzieć pierwowzór naszej pateny komunijnej.

Aż do XII wieku Przenajdroższej Krwi udzielano także świeckim (niezależnie od przypadków Komunii z zanurzeniem). Jej uroczyste szafarstwo przysługiwało diakonowi. Używano albo kielicha konsekracyjnego, albo  kielicha specjalnie przeznaczonego do rozdzielania Sakramentu (ten ostatni jest wciąż w użyciu u Etiopczyków i wschodnich Syryjczyków).

Z określonych względów musimy jednak teraz zająć się szczegółowo pierwszym rodzajem obrzędu udzielania Komunii.

2/ Obrzęd udzielania Ciała Pańskiego

Przez ponad 1000 lat ani na Zachodzie, ani na Wschodzie w Kościele katolickim i we wspólnotach cieszących się sukcesją apostolską, nie było Komunii na rękę dla świeckich. Sprawy uległy zmianie wraz z instrukcją Memoriale Domini z 1969 r.[63] Uparte nieposłuszeństwo, występujące zwłaszcza w Holandii, okazało się opłacalne. Rzym zezwolił na to, co nazwano „Komunią na rękę”[64]. Uważana początkowo za efekt przyzwolenia udzielonego dla kilku nielicznych krajów (z zachowaniem formy tradycyjnej jako normy Kościoła powszechnego), Komunia na rękę odbyła niezwykły marsz tryumfalny przez kraje znajdujące się w zasięgu rytu łacińskiego. Ci zaś, którzy ją zalecali, utrzymywali – i wciąż utrzymują – że chodzi jedynie o odrodzenie starożytnej praktyki. Zbadajmy to twierdzenie.

Niezależnie od Komunii św. wierni adorowali Pana z najgłębszym szacunkiem. Św. Augustyn naucza następująco: „A skoro chodził On w tym ciele i to ciało nam dał do zbawiennego spożywania (a nikt owego ciała nie pożywa, dopóki go nie uwielbi), wiadomo jak bardzo ma być adorowany ten podnóżek stóp Pańskich[65], tak że nie tylko nie grzeszymy adorując, ale grzeszymy nie adorując”[66]. Św. Cyryl Jerozolimski powiada w odniesieniu do Komunii pod postacią wina, że należy komunikować „mówiąc Amen, w postawie uwielbienia i szacunku” (Cat. myst., 5, 19)[67].

Oddaliwszy się z miejsca rozdzielania Komunii, wznoszono otwarte dłonie ku niebu[68], aby następnie położyć je jedną na drugiej[69]. Wiernym nie było wolno przynosić naczynia dla przyjęcia Ciała Pańskiego, zezwalano jedynie na dłonie ułożone na krzyż[70]. Ojcowie Kościoła nie omieszkali przypominać, że nie powinno zabraknąć szacunku i że należy myśleć o dobroci Boga. Św. Jan Chryzostom nauczał następująco: „Jakże jest cudowne to, że stajesz obok serafinów, a Bóg pozwala ci dotykać swobodnie tego, czego serafiny nie ważą się dotykać? «I przyleciał do mnie jeden z serafinów – czytamy – a w ręce jego kamyk, który był wziął kleszczami z ołtarza» (Iz 6, 6). Tamten ołtarz jest typem i obrazem tego ołtarza, tamten ogień jest obrazem tego ognia duchowego. Ale serafiny nie ważyły się używać swych dłoni (apsastai), lecz jedynie kleszczy, tymczasem ty otrzymujesz (lambaneis) go do ręki. Jeśli jednak teraz rozważysz godność obecnych darów, [zobaczysz, że] mają one wartość o wiele większą niż to, co trzymały serafiny”[71].

Ręce powinny być wolne od wszelkiego grzechu. Tertulian relacjonuje fakty godne ubolewania: „Gorliwy wierny może jedynie płakać nad następującymi faktami: wyobraźmy sobie chrześcijanina przechodzącego od bożków do kościoła; idącego z wytwórni nieprzyjaciela do domu Bożego; wznoszącego przed Bogiem Ojcem ręce, którymi tworzył bożki; okazującego uwielbienie rękami, które na zewnątrz podnoszą się przeciw Bogu; zbliżającego do Ciała Pańskiego dłonie, które nadają ciało demonom? To nie wystarczy. Nie dość, że z innych rąk przyjmują to, co zaraz zbrudzą; te same dłonie dają innym to, co zbrudziły. Wytwórcy bożków są powoływani do posługi kościelnej. Co za zbrodnia! Żydzi tylko raz podnieśli ręce na Chrystusa, ci zaś codziennie obrażają Jego ciało. O ręce odrąbania godne! Niech zobaczą wreszcie, czy nie podobnie powiedziano: jeśli twoja ręka ciebie gorszy, odetnij ją. A które bardziej zasłużyły na odcięcie, jak te w których zgorszenie uderza w Ciało Pańskie?”[72].

Grzegorz z Nazjanzu pisze przeciw kobietom, które starają się kusić mężczyzn: „Czy twoje ręce nie wstydzą się wyciągając się ku mistycznemu pokarmowi, podczas gdy służyły tobie do malowania [na twej twarzy] piękna godnego ubolewania”[73].

Późniejsze teksty wspominają o wcześniejszym umyciu dłoni i kładzeniu ręcznika na dłoniach kobiet. Św. Cezary z Arles: „To, co mam wam do powiedzenia na koniec, nie jest ani trudne, ani męczące. Mówię o tym, co widziałem, że często robicie. Wszyscy mężczyźni myją sobie ręce, gdy chcą komunikować,  a wszystkie kobiety rozkładają ręczniczki z białego płótna, na które przyjmują Ciało Pańskie. To, co chcę wam powiedzieć, bracia, nie jest trudne: jak mężczyźni umywają sobie ręce wodą, tak powinni również oczyścić swe sumienie jałmużną; i jak kobiety rozkładają ręczniczek z białego płótna, tak powinny przynosić czyste ciało i czyste serce, aby przyjąć Ciało Chrystusa z sumieniem dobrze usposobionym. Bracia, czy ktoś chciałby włożyć swą szatę do brudnej skrzyni? A skoro nie wkłada się tam cennej szaty, to jakim zuchwalstwem byłoby przyjęcie Eucharystii Chrystusa do duszy zbrukanej grzechami!”[74] W innym kazaniu stwierdza: „Skoro wstydzimy się i obawiamy przyjąć Eucharystię brudnymi rękami, o ileż bardziej powinniśmy się bać przyjmować tę samą Eucharystię ze zbrukaną duszą”[75].

Synod w Auxerre nakazał surowo kobietom przykrywać ręce: „Nie jest dozwolone, aby kobiety przyjmowały Eucharystię gołą ręką”[76].

W końcu zaczęto też przykrywać ręce mężczyzn, co potwierdzają przedstawienia figuratywne[77] i grawiury na srebrnych patenach[78]. Wspomnijmy również, że od ok. 350 r. tę samą zasadę obserwujemy w scenach przedstawiających „rozmnożenie chlebów”. Można w tym widzieć wpływ liturgii[79].

Przyjrzyjmy się teraz z bliska owej ręce, na którą kładziono Komunię św. Św. Cyryl w swej ostatniej katechezie mistagogicznej[80], którą wygłosił pod koniec życia (zmarł w 387r.), w okresie wielkanocnym, uczy nowo ochrzczonych w jaki sposób mają przyjmować Najświętszy Sakrament:

„Podchodząc więc nie zbliżaj się z rozłożonymi dłońmi, ani z rozczapierzonymi palcami, lecz uczyniwszy z lewej ręki tron dla prawej, jako że ma ona przyjąć Króla, i otworzywszy dłoń przyjmij Ciało Chrystusa, odpowiadając Amen. Następnie starannie uświęć swe oczy stycznością ze świętym Ciałem, a potem weź je i czuwaj, abyś nic nie uronił. Albowiem gdybyś coś uronił, byłoby tak, jakbyś uronił któryś ze swych własnych członków. Powiedz mi zaś: gdyby ci ktoś dał pył złota, czyż nie trzymałbyś go z całą pilnością i nie uważałbyś, byś nic z tego nie utracił i nie doznał szkody? Czy więc nie będziesz jeszcze troskliwiej pilnował tego, co jest droższe nad złoto i drogie kamienie, aby ani okruszynka nie upadła?”[81].

Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że opis ten dotyczy obecnej praktyki Komunii na rękę, lecz przy bliższym przyjrzeniu się uderza w oczy pewna podstawowa różnica.

I tak: prawa ręka miała być położona na lewej, a nie odwrotnie (jak to ma miejsce obecnie). Mały szczegół? Absolutnie nie. Podobnie jak dziś, również wtedy większość ludzi była praworęczna, a nikomu nie przyszłoby do głowy przyjmowanie cennego daru lewą ręką[82]. Z opisu św. Cyryla Jerozolimskiego widać, że wierny nie miał możliwości wziąć i przenieść do swych ust Ciała Pańskiego. Do tego samego wniosku dochodzi Otto Nussbaum: „Przede wszystkim jednak jest według mnie niewyobrażalne – wziąwszy pod uwagę preferencję dla prawej ręki, występującą w starożytności i w liturgii Kościoła – żeby to właśnie lewa ręka (uważana za gorszą jako symbol zła, a w konsekwencji uznawana także za nieodpowiednią do posługi kultowej i niezdolną do jej wykonywania) miała prawo dotykania ciała eucharystycznego i kładzenia go do ust. Według mnie chleb konsekrowany przyjmowano wprost do ust z prawej ręki. Na rzecz takiego wniosku przemawia pocałunek udzielany temu pokarmowi przed jego spożyciem, a zwłaszcza porównanie tego pocałunku z lizaniem [ran] Pana”[83].

Prawa ręka służyła więc za swego rodzaju patenę komunijną, z której Ciało Chrystusa i ewentualne jego cząstki były zbierane ustami, podczas gdy komunikujący znajdował się w głębokim pokłonie.

Wracając do argumentu Nussbauma, który właśnie przytoczyliśmy, niektórzy stwierdzali, że podana przez Cyryla wzmianka o osobliwym zwyczaju uświęcania oczu została wprowadzona do tekstu przez Jana Jerozolimskiego, następcę Cyryla. Można jednak dowieść, że chodzi tu o zwyczaj rozpowszechniony w epoce tego ostatniego. W swoim objaśnieniu na temat pokory, pochodzącym najpóźniej z 337 r. po Chrystusie, Afrahat mówi o tym zwyczaju w tonie napomnienia, przy okazji różnych obrzędów Komunii: „Twój język powinien ukochać milczenie, gdyż liże rany Pańskie. Powstrzymaj swe usta od otwarcia, gdyż to nimi właśnie dajesz pocałunek Synowi Królewskiemu”[84]. O lizaniu językiem mówi także w komentarzu do Sdz 7, 5[85]. W pouczeniu 20, 8 Afrahat mówi również o uświęcaniu oczu: „Biedak w bramie symbolizuje naszego Zbawiciela (por. Łk 16, 20n). Błaga On, żeby Mu przynieść owoce [Jego ludu], aby mógł je oddać Temu, który Go posłał. Ale nikt Mu ich nie przynosi (por. Mk 12, 2. 6). Powiedziano, że psy zbliżały się i lizały jego rany (por. Mt 7, 6; 15, 26n). Psami, które przybiegły, są bowiem ludy, które liżą rany naszego Pana (por. Mt 7, 6; 15, 26n). Biorą Jego ciało i kładą je na oczy”[86].

Pewien tekst, którego brzmienie przypomina uderzająco sformułowania św. Cyryla, znajduje się wśród dzieł św. Jana Chryzostoma, ale nie mamy pewności co do jego autorstwa[87].

Jak to słusznie zaznacza F.G. Dölger, świadectwa Cyryla, Chryzostoma i Afrahata dopełniają się (przy czym ten ostatni wspomina z osobna o uświęceniu warg i języka, które u pozostałych zapewne jest przyjęte domyślnie[88]). Poza tym Teodoret z Cyru mówi o pocałunku dawanym Ciału Pańskiemu[89].

W jaki sposób można sobie wyobrazić to przykładanie Komunii do organów zmysłów? Jak to już mówiliśmy, Ciała Pańskiego nie brano z pewnością do lewej ręki. Pomóc może nam pewien tekst Jana Damasceńskiego: „Zbliżamy się do Niego ożywieni gorącym pragnieniem, z rękami ułożonymi na krzyż. Po dotknięciu nim oczu, warg i czoła, spożywamy (metalabomen) Boski węgiel, aby ogień naszego pragnienia, podsycony dodatkowo przez ogień węgla, strawił nasze grzechy, oświecił nasze serca, żebyśmy zostali całkowicie rozpaleni i przebóstwieni przez udział w Boskim ogniu”[90]. W ten właśnie sposób, z głową pochyloną na znak adoracji wierni uczestniczyli w ceremonii.

Należało oczywiście czuwać szczególnie nad tym, aby w czasie tego nakładania Komunii na organy zmysłów nie upadła żadna cząstka. Z powodu tego niebezpieczeństwa, oraz – jak można podejrzewać – także z powodu niestosownych i zabobonnych nadużyć, powyższy zwyczaj zanikł[91]. Przecież nie bez powodu synod w Toledo wydał w 400 r. następujący kanon: „Jeśli ktoś nie spożyje Eucharystii otrzymanej od kapłana, ma być odrzucony jako świętokradca”[92].

Podsumowując możemy powiedzieć, że prawa ręka nie służyła do brania Komunii, ale spełniała rolę swego rodzaju pateny komunijnej, z której Ciało Pańskie było zbierane przy pomocy ust.

Jednak także później, już po zniesieniu błogosławieństwa organów zmysłów, jeśli Komunia była udzielana na rękę, można było również stosunkowo łatwo odejść z nie spożytym Ciałem Pańskim. W sposób następujący mówią o tym kanony Jakuba z Edessy, zredagowane przy końcu VII w. w odpowiedzi na pytanie postawione Jakubowi przez kapłana Addai Filipona[93]: „Ponieważ są tacy, którzy biorą cząstki sakramentu, a nawet łączą je w rodzaj opaski magicznej, którą przywiązują do torby lub zawieszają na szyi jako amulet, albo wkładają do swego łóżka, czy do ściany swego domu, chciałbym wiedzieć czy robienie czegoś takiego jest stosowne, oraz – jeśli to nie jest stosowne – jaką karę powinni otrzymać ci, którzy tak robią?”

Oto jaka była odpowiedź:

„Ale ci, którzy popełniają podobną zniewagę względem godnych uwielbienia sakramentów Ciała i Krwi Chrystusa Boga, albo uważając je tylko za jakieś zwykłe rzeczy, godne szacunku wyłącznie w oczach chrześcijan, albo zawieszając je na szyi razem z krzyżem lub kośćmi świętych i poświęconymi przedmiotami, albo wkładając je do swych łóżek, ścian swych domów, umieszczając w winnicach, ogrodach lub parkach, albo w ogóle używając ich jako ochrony rzeczy cielesnych – i nie zważając na to, że te sakramenty są pokarmem duszy dla tych, którzy noszą znak krzyża Chrystusa, oraz że te sakramenty są zaczynem i zastawem zmartwychwstania umarłych i życia wiecznego – ci, jeśli są duchownymi, mają być deponowani, na trzy lata odłączeni od Komunii eucharystycznej i umieszczeni wśród pokutników. Ale jeśli są to świeccy, mają być odłączeni od Komunii eucharystycznej na cztery lata i umieszczeni wśród pokutników”[94].

Skierujmy jeszcze raz uwagę ku temu, co mówi św. Cyryl Jerozolimski, ponieważ obok szczegółowego opisu obrzędu Komunii znajdujemy tam ciągłe napomnienie, aby nie uronić małych cząstek, nawet tak małych jak okruszki chleba. Są one bowiem bardziej cenne niż złoto i drogie kamienie. Jakże wielka wiara w Realną Obecność!

Cyryl nie jest jedynym świadkiem, którego możemy zacytować. Około 150 lat przed Cyrylem Tertulian (160-220) pisał w swym dziele O koronie żołnierzy: „Przyjmujemy również […] sakrament Eucharystii na zgromadzeniach, wcześnie rano, i z niczyjej innej ręki jak tylko z ręki przewodniczących [tzn. kapłanów i biskupów]. […] Gdy coś z naszego kielicha lub z naszego chleba upadnie na ziemię, wywołuje to naszą bojaźń” (De Cor. mil. 3, 4)[95].

Orygenes – który zresztą często kładzie akcent na interpretacjach spirytualizujących[96] – opisuje następująco zachowanie wiernych względem Najświętszego Sakramentu: „Wy, którzy nawykliście do udziału w Boskich misteriach, wiecie jak bardzo powinniście być uważni kiedy przyjmujecie Ciało Pańskie, zachowując staranie i uszanowanie, aby nie upadła na ziemię najmniejsza cząstka, ani nie wylało się nic z konsekrowanej ofiary. Uważacie za grzech, jeśli coś spadnie na ziemię z powodu lekkomyślności. Ta wasza wiara jest dobra” (In Ex. hom. 13, 3)[97]. Chodzi o „najmniejszą cząstkę”, której nie powinno się rzucać na ziemię. Zaniedbanie w tej dziedzinie jest grzechem. Czy można znaleźć słowa bardziej precyzyjne?

4. Podsumowanie

Nie było nigdy obrzędu Komunii na rękę w tej postaci, jak jest ona praktykowana dzisiaj. W sensie ścisłym w komentowanych wyżej tekstach Ojców nie chodzi o Komunię na rękę, ale raczej o Komunię do ust, gdzie prawa ręka służy za patenę. To stwierdzenie znajduje dodatkowe poparcie w obrzędzie Komunii diakona w liturgii bizantyńskiej: głęboko pochylony, przyjmuje on Ciało Pańskie ustami z prawej ręki. Pełne szacunku przyjmowanie Ciała Pańskiego do ust, w pozycji pochylonej, ukazuje jasno, że człowiek jest tutaj tym, który otrzymuje, a nie tym, który sam się obsługuje i robi sobie sam podarunek. To samo było przestrzegane nawet w przypadku Komunii na rękę – tam, gdzie była ona przez jakiś czas dozwolona[98]. Kardynał Ratzinger przedstawił kiedyś fundamentalne uwagi na temat natury sakramentalnego spotkania stworzenia z nieskończonym Bogiem, który właśnie się objawia:

„To właśnie dlatego do istotnej formy sakramentu należy i to, że jest on przyjmowany, a nikt nie może go dać sam sobie. Nikt nie może sam siebie ochrzcić, udzielić sobie święceń kapłańskich, siebie samego rozgrzeszyć. Z tej struktury spotkania wynika to, że doskonała skrucha ze swej natury nie może pozostać wewnętrzna, lecz wymaga tej formy spotkania, którą jest sakrament. Dlatego dopuszczanie do tego, by Eucharystia krążyła między ludźmi, lub żeby ją brać samemu, nie jest tylko przekroczeniem przepisów kościelnych, ale również zamachem na najgłębszą strukturę sakramentu. To, że w wypadku tego jednego sakramentu kapłan ma prawo udzielić sobie samemu świętego daru, wynika z mysterium tremendum, z którym zostaje on skonfrontowany w Eucharystii: misterium działania in persona Christi, polegające na tym, że kapłan zastępuje Chrystusa, będąc równocześnie grzesznym człowiekiem, który żyje całkowicie z otrzymywania Jego daru”[99].

Poza tym od początku zabiegano w Kościele starożytnym o to, by nie stracić nawet najmniejszej cząstki Hostii. Teoretycznie rzecz biorąc, także dzisiaj to staranie obowiązuje[100]. W instrukcji z 1973 r. możemy przeczytać:

„Od czasu wydanej przed trzema laty instrukcji Memoriale Domini niektóre konferencje episkopatu prosiły Stolicę Apostolską o pozwolenie na to, by ci, którzy udzielają Komunii św., mogli kłaść Postacie eucharystyczne na ręce wiernych. Jak to przypomina owa instrukcja, przepisy Kościoła i teksty Ojców dostarczają obfitego świadectwa o bardzo głębokim uszanowaniu i bardzo dużej ostrożności, które otaczały Najświętszą Eucharystię[101] i nadal powinny ją otaczać. W szczególności, kiedy przyjmuje się Komunię we wspomniany sposób, należy zachować pewne środki ostrożności, tak jak tego wymaga samo doświadczenie. Powinno się zachowywać ciągłe staranie i uwagę, zwłaszcza w odniesieniu do cząstek, które mogłyby odpaść z Hostii. Dotyczy to zarówno szafarza, jak i wiernego, o ile święta Postać zostanie położona na dłoni komunikującego”[102].

Niedługo potem Kongregacja Nauki Wiary w deklaracja dotyczącej rozmaitych wątpliwości potwierdziła raz jeszcze, że realna obecność, a zatem prawdziwa obecność Chrystusa, dotyczy również cząstek, które oddzieliły się od konsekrowanej Hostii, i że w konsekwencji przepisy odnoszące się do puryfikacji pateny i kielicha powinny być szanowane[103].

Czy dziś otacza się „Najświętszą Eucharystię najgłębszym uszanowaniem i największą ostrożnością”, jak to czynili Ojcowie? Czy zachowuje się „ciągłe staranie i uwagę”, zwłaszcza w odniesieniu do cząstek? Wszyscy ci, którzy mogą i chcą dobrze się przyjrzeć, wiedzą jak można odpowiedzieć na te pytania. Nie chodzi o kilka nadużyć lub wykroczeń, które zdarzałyby się tu i ówdzie. Notoryczna beztroska stała się regułą, a to pozwala wnioskować o braku szacunku i o niewystarczającej wierze w Realną Obecność. Wszystkie niebezpieczeństwa wiążące się z Komunią na rękę, które zostały wymienione przez instrukcję Memoriale Domini (umniejszenie szacunku, znieważenie sakramentu i zmiana wiary[104]), ujawniły się i ujawniają się w dalszym ciągu.

Dlaczego we wszystkich Kościołach chrześcijańskich, we wszystkich rytach zrezygnowano z udzielania Komunii na rękę? Nie dlatego, że zmienił się kształt hostii, jak sądzą niektórzy (np. Jungmann myślał, że jedna z przyczyn polegała na wprowadzeniu chleba nie kwaszonego[105]). Nie może być to prawdą, chociażby w odniesieniu do Wschodu, gdzie to  nie nastąpiło: z zasady używano tam zawsze chleba nie kwaszonego. Jeśli – jak Nussbaum[106] – chciano by wyjaśnić modyfikację praktyki eucharystycznej zmianą kształtu hostii (które stawały się płaskim opłatkiem), trzeba by wziąć pod uwagę pewną decydującą okoliczność: na Wschodzie ten kształt się nie zmienił. Czemu zatem zmiana nie nastąpiła we wszystkich obrządkach? „Prawdziwej przyczyny należałoby szukać raczej w tym, że z Komunią udzielaną na ręce świeckich były złe doświadczenia. […] Są to te same doświadczenia, które mamy i dzisiaj, i to w coraz większym stopniu: doświadczenia wynikające z braku szacunku, poczynając od samego przyjęcia aż do charakterystycznych wykroczeń, w których Najświętsza Eucharystia jest wykorzystywana do celów zabobonnych, a nawet satanicznych (czarne msze)”[107]. Klaus Gamber napisał to w roku 1970. Jego prorocze słowa całkowicie się spełniły.

Szacunek przejawiany przez Ojców oraz ciągle pogłębiająca się wiara, wytworzyły – zarówno na Wschodzie, jak na Zachodzie – Komunię do ust, czyli sposób przyjmowania Komunii, który wyraża lepiej wiarę w Realną Obecność oraz szacunek należny oddzielonym cząstkom postaci eucharystycznych.

Szacunek i wiara oraz staranie o to, aby obie te rzeczywistości zawsze były w pełni wyrażane przez obrzęd – oto jaki jest duch Kościoła pierwotnego, duch Ojców. Komunia do ust jest owocem tego starania, związanego z miłością. Instrukcja Memoriale Domini kładzie nacisk na to, że Komunia do ust powinna być zachowana, „nie tylko dlatego, że ma za sobą wielowiekową tradycję, ale przede wszystkim dlatego, że wyraża szacunek wiernych względem Eucharystii”[108].

Komunia do ust „skuteczniej gwarantuje, że Komunia św. będzie rozdzielana z czcią, pięknem i godnością, oraz że oddalone zostanie wszelkie niebezpieczeństwo profanacji postaci eucharystycznych, w których „jest obecny w szczególny sposób substancjalnie oraz trwale cały i niepodzielony Chrystus, Bóg i człowiek”[109], aby w końcu zachowana była pilna troska o cząstki konsekrowanej Hostii, której Kościół zawsze wymagał”[110].

Ks. Martin Lugmayr FSSP 

(tłumaczył Paweł Milcarek)

Artykuł ukazał się w numerze 1/2 kwartalnika “Christianitas”.

Na podstawie: Histoire du rite de la distribution de la communion, w: Vénération et administration de l’Eucharistie. Actes du second colloque d’études historiques, théologiques et canoniques sur le rite catholique romain, Paryż 1997.

[1]  „Słowo «inter-pretacja» wprowadza nas na ślady następującego zagadnienia: wszelka interpretacja wymaga pewnego «inter», wnikania, bliskości, towarzyszenia temu, kto interpretuje. Czysty obiektywizm jest absurdalną abstrakcją. Ten kto, nie uczestniczy, niczego nie doświadcza. Poznanie zachodzi tylko wtedy, gdy ma miejsce uczestnictwo” (J.Ratzinger, Schriftauslegung im Widerstreit. Zur Frage nach Grundlagen und Weg der Exegese heute, w: Schriftauslegung im Widerstreit, opr. J.Ratzinger, Freiburg i. Br. 1989, Herder, 23.

[2]  Rzeczywiście, w liście Kongregacji Kultu Bożego, zredagowanym po francusku i dołączonym do instrukcji Memoriale Domini, udzielono zgody na to, by wierni brali Ciało Pańskie bezpośrednio z cyborium („Można jednak również przyjąć sposób prostszy, pozwalając wiernemu wziąć Hostię bezpośrednio ze świętego naczynia” – AAS 61 [1969], 547). Cztery lata później, 21 czerwca 1973 ta możliwość została zniesiona przez komunikat De sacra Communione et cultu mysterii Eucharistici extra missam (por. EDIL, I, n.3082).

[3]  Por. 1 Kor 4, 7.

[4]  Por. Th WBNT, IV, art. Lambano (Delling), 5n.

[5]  Por. H.Seebass, Th WBAT, IV, 590.

[6]  Por. Pierre Youssif, L’Eucharistie chez saint Ephrem de Nisibe, Orientalia Christiana Analecta, 224, Rzym 1984, s.298.

[7] Hom. XIX. In Jer., GCS, Origènes, III, 13, s.169, l. 30n.

[8]  Apologia, I, 66.

[9]  „The only explicit reference in the New Testament to preparation for the Lord’s Supper is in terms of judgment” (C.F.D.Moule, The judgment theme in the sacraments, w: The Background of the New Testament and its eschatology. Studies in honour of C.H.Dodd, Cambridge 1956, University Press, s.456.

[10]  To dlatego np. św. Augustyn przestrzega tych, którzy z powodu win utracili prawo do Komunii, aby „nie trzeba było ich odsyłać, gdy przystąpią do kraty (de cancellis)” (Kazanie 392, 5 – PL, 39, 1712).

[11]  Synod w Laodycei, kan. 44, wyd. Mansi, II, 571.

[12]  Bez ograniczeń zwyczaj ten jest wymieniony na synodzie w Tours (567), w kanonie 4 (Mansi, IX, 793): „Ut laici secus altare, quo sancta mysteria celebrantur, inter clericos tam ad vigilias, quam ad missas, stare penitus non praesumant: sed pars illa, quae a cancellis versus altare dividitur, choris tantum psallentium pateat clericorum. Ad orandum vero et communicandum, laicis et feminis, sicut mos est, pateant sancta sanctorum”. („Świeccy nie powinni sobie w żadnym razie pozwalać na podchodzenie razem z duchownymi w pobliże ołtarza, gdzie są celebrowane święte misteria w czasie wigilii i mszy: ale przestrzeń między zasłoną chóru i ołtarzem powinna być otwarta tylko dla duchowieństwa śpiewającego psalmy. Za to podczas modlitwy i komunii prezbiterium powinno pozostawać otwarte dla świeckich i kobiet, jak to jest w zwyczaju”).

[13]  W Hiszpanii już IV synod w Toledo zadecydował „ut sacerdos et levita ante altare communicent, in choro clericus, extra chorum populus” („aby kapłani i lewici komunikowali przy ołtarzu, kler w chórze, a lud poza chórem”).

[14]  Na temat jego historii i znaczenia zob. Klaus Gamber, Die Funktion des gotischen Lettners aufgezeigt am einstigen „Lectorium” des Regensburger Domes, w: Sancta Sanctorum. Studien zur liturgischen Ausstattung der Kirche, vor allem des Altarraums, Friedrich Pustet, Regensburg 1981, s.109-119.

[15]  Por. J.A.Jungmann, Missarum sollemnia, t.III, Paryż 1958, Aubier, 307.

[16]  Wzmianka, że na balaskach należy położyć obrus, figuruje po raz ostatni w instrukcji z 26 marca 1929 (AAS, 21 [1929] n. 638).

[17]  Cenne studium dotyczące całego tego zagadnienia znajduje się w: Otto Nussbaum, Die Handkommunion, Kolonia 1969, J.P.Bachem, 9n.

[18]  Stromata, 1, 1, 5 (GCS Clem. 2, 18n Stählin).

[19]  Eusebius, h. E. 7, 9, 4; GCS Euseb. 2, 2, 648.

[20]  Cat. myst., 5, 21; FC 7, 162.

[21]  Hom. 7, 21 i 20, 8.

[22]  Hymny de Fide, 10, 8; 10, 15 CSCO 154/155; Seq II, 2, Naqpayata (= Suplement do Misteriów chaldejskich), Mossul 1901.

[23]  In Math. hom. 82, 4 (PG 58, 743); In illud: Vidi Dominum, hom. 6, 3 (PG 56, 138n).

[24]  Śpiew suplikacji na Wszystkich Świętych w roku świętym 396 na temat plagi szarańczy, BKV 6, 14: „Twa wola stworzyła nas jednym słowem, i porodziłem. Jedną kroplą Twej łaski uzdrawiasz me dzieci i wyganiasz boleść! Jeśli niewiasta cierpiąca na krwotok, która dotknęła się Twej szaty, została uzdrowiona przez Twój płaszcz, o ileż więcej uczestniczę w pomocy i zbawieniu ja, który dotknąłem całe Twoje ciało!”. Moim zdaniem nie można z tego wnioskować z całą pewnością, że chodzi tu o Komunię na rękę, skoro osoba, która wypowiada powyższe słowa, nie jest jednostką, lecz Kościołem miasta Konstantynopola, ponownie zagrożonym karą Bożą po najeździe Hunów.

[25]  Cant. 1, 2 (PG 81, 53).

[26]  Ep. 93, PG 32, 484n.

[27]  Adv. Mulieres 299n, PG 37, 906.

[28]  Oratio de S. Synaxi, PG 89, 832.

[29]  De fide 4, 13; PG 94, 1149.

[30]  Fragment z opisu męczeństwa św. Perpetui 4, 9 (chodzi o widzenie odnoszące się do przyszłego męczeństwa), cytowany przez Nussbauma, jest według mnie zbyt niejasny, aby można go wymienić jako świadectwo.

[31]  De idol. 7, 1; CCSL 2, 1106.

[32]  Ep. 58, 9; CSEL 3, 2, 665; De lapsis 22, CSEL 3, 1, 253n; De lapsis 26, CSEL 3, 13, 256.

[33]  Por. Wunibald Roetzer, Des Heiligen Augustinus Schriften als liturgiegeschichtliche Quelle, Monachium 1930, 131-135.

[34]  Contra ep. Parm. 2, 7, 13, CSEL 51, 58; Contra lit. Petil. 2, 23, 53, CSEL 52, 51n.

[35]  De Tempore barbarico, II, IV, 1-2; CCSL 60, 475.

[36]  Hist. Eccl., VI, 43, 18.

[37]  Bardziej precyzyjny opis mszy św. w Mediolanie – por. Joseph Schmitz, Gottesdienst in altchristlichen Mailand, Kolonia-Bonn 1975, Peter Hanstein Verlag.

[38]  Exameron VI, 9, 69; CSEL 32, 257.

[39]  Tract. Paschal. 2 in Ex 31; CSEL 68, 31.

[40]  Sermo 33, PL 52, 295n; Sermo 34, PL 52, 297.

[41]  Hist. Eccl. 9, 30; PL 69, 1145.

[42]  Kan. 3; Mansi 3, 634.

[43]  Kan. 14; Mansi 3, 1000.

[44]  Por. Karl Berg, Cäsarius von Arles. Ein Bischof des sechsten Jahrhunderts erschliesst das liturgische Leben seiner Zeit (Dissertatio ad lauream in facultate theologica pontificae universitatis Gregorianae Urbis, Romae 1935/1944/1946), Salzburg 1994, Kulturverlag.

[45]  Sermo 44, 6, CCSL 103, 199; Sermo 227, 5, CCSL 104, 899n.

[46]  De Tabernaculo et vasis eius, l. III, c. 14; PL 91, 498.

[47]  Por. Nussbaum, Die Handkommunion, op. cit., 25.

[48]  Por. C.J.Hefele, Conciliengeschichte, IV, 2. Aufl., Fryburg 1879, 99.

[49]  Na temat jego dzieła z zakresu prawa kanonicznego zob. Paul Fournier, L’oeuvre canonique de Réginon de Prüm, w: Mélanges de droit canonique, t. II, Aalen 1983, Scientia Verlag, 333n.

[50]  Wyd. F.G.A.Wasserschleben, Lipsk 1840.

[51]  „Nulli autem laico aut feminae Eucharistiam in manibus ponat, sed tantum in ore eius cum his verbis ponat: corpus Domini et sanguis prosit tibi ad remissionem et ad vitam aeternam. Si quis haec transgressus fuerit, quia Deum omnipotentem contemnit, et quantum in ipso est inhonorat, ab altari removeatur” (Mansi 10, 1199n).

[52]  „Do dzisiaj wciąż nie wyjaśniono czy ten synod się odbył i kiedy” (Odette Pontal, Die Synoden in Merowingerreich, Paderborn 1986, Schöningh, 204). Synod ten datuje się albo na 650 r., albo na 688/89.

[53]  Missa Illyrica, PL 138, 1333.

[54]  Jest prawdą, że cesarz otrzymywał Komunię na rękę, ale mimo wszystko nie stanowi to wyjątku, gdyż należał on do kleru.

[55] W związku z uzdrowieniem pewnego niepełnosprawnego przez papieża Agapita I (535-536), papież Grzegorz opowiada, że Agapit najpierw uwolnił chorego od paraliżu, „cumque ei Dominicum corpus in os mitteret, illa diu muta ad loquendum lingua soluta est. Mirati omnes flere prae gaudio coeperunt, eorumque mentes illico metus et reverentia invasit, cum videlicet cernerent quid Agapitus facere in virtute Domini ex adiutorio Petri potuisset” („a kiedy włożył mu do ust Ciało Pańskie, jego język, od dawna niezdolny do mówienia, został rozwiązany. Wszyscy zadziwieni, zaczęli płakać z radości, a ich umysły napełniły się lękiem i szacunkiem, gdy pojęli co mógł zrobić Agapit mocą Pana z pomocą Piotra”). Dial., lib. III; PL 77, 224.

[56]  Por. Manuale di Storia Liturgica, III, Milano 1966, Ancora, 516.

[57]  Klaus Gamber, Ritus Modernus. Gesammelte Aufsätze zur Liturgiereform, Regensburg 1972, F.Pustet, 30.

[58]  „Illud vero quod pro complemento communionis intinctam tradunt eucharistiam populis, nec hoc prolatum ex evangelio testimonium recipit, ubi apostolis corpus suum et sanguinem commendavit; seorsum enim panis, et seorsum calicis commendatio memoratur” („To zaś, że [niektórzy] dla dopełnienia Komunii  podają ludowi zamoczoną Eucharystię, nie znajduje świadectwa pochodzącego z Ewangelii: gdy [Pan] dawał apostołom ciało swoje i krew, wspomniane jest osobno podanie chleba i kielicha”). Mansi XI, 155.

[59]  W końcu X w. znajdujemy u Burcharda z Wormacji († 1025) fragment zawierający polecenie zachowania Hostii konsekrowanych, które wcześniej zostały zamoczone w Przenajdroższej Krwi – właśnie ze względu na Komunię chorych: „Ut omnis presbyter habeat pixidem, aut vas tanto sacramento dignum, ubi corpus Dominicum diligenter recondatur, ad viaticum recedentibus a saeculo. Quae tantum sacra oblatio intincta debet esse in sanguine Christi, ut veraciter presbyter possit dicere infirmo, corpus et sanguis Domini proficiat tibi, etc. Semperque sit super altare obserata propter mures et nefarios homines, et de septimo in septimum diem semper mutetur, id est, illa a presbytero sumatur, et alia, quae eodem die consecrata est, in locum eius subrogetur, ne forte diutius reservata, mucida, quod absit, fiat” („Każdy kapłan niech ma puszkę lub inne naczynie godne tak wielkiego sakramentu, w którym ma być przechowywane starannie Ciało Pańskie jako Wiatyk dla odchodzących ze świata. Tę świętą Obiatę powinno się wcześniej zamoczyć we Krwi Chrystusa, aby kapłan mógł zgodnie z prawdą powiedzieć do chorego: Ciało i Krew Pańska niech ci przyczyni… itd. Niech zawsze znajduje się zamknięta nad ołtarzem z powodu psot i ludzi bezbożnych, a każdego siódmego dnia niech ją się zmieni, tzn. niech kapłan ją spożyje, a zastąpi tą, która była tego dnia konsekrowana, aby z powodu dłuższego przechowywania nie popsuła się, czego niech Bóg broni”). Decretorum liber quintus, PL 140, 754.

[60]  Joannis Abricensis Episcopi liber De officiis ecclesiasticis: „Si autem opus non fuerit (pro viatico), tertiam (particulam hostiae), aut unus ministrorum accipiat. Non autem intincto pane, sed iuxta definitionem Toletani concilii seorsum corpore, seorsum sanguine, sacerdos communicet, excepto populo, quem intincto pane, non auctoritate, sed summa necessitate timoris sanguinis Christi effusionis permittitur communicare” (PL 147, 37).

[61]  Według tekstów koptyjskich każdy komunikujący trzyma przy swojej brodzie podpórkę, którą otrzymuje od ministranta.

[62]  Por. Udalrici, Consuet. Clun. II, 30; PL 149, 721.

[63]  AAS 61 [1969], 541-545.

[64]  Kilka przykładów w: May, Mund-oder Handkommunion, op. cit., 75n.

[65]  Św. Augustyn stosuje fragment Ps 99, 5 („Et adorate scabellum pedum eius” – „I upadnijcie na kolana przed podnóżkiem stóp Jego”) do Ciała Chrystusa.

[66]  „Et quia in ipsa carne hic ambulavit, et ipsam carnem nobis manducandam ad salutem dedit; nemo autem illam carnem manducat, nisi prius adoraverit; inventum est quemadmodum adoretur tale scabellum pedum Domini, et non solum non peccemus adorando, sed peccamus non adorando” (Enarr. in Ps. 98, 9; CSEL 39, 1385).

[67]  Przytoczmy kilka przykładów adoracji poprzedzającej przyjęcie Komunii, pochodzących z następnej epoki: w regule św. Kolumbana († 615) przykazano potrójny pokłon; gdzie indziej całuje się ziemię; Consuetudines z Cluny, pochodzące z ok. 1080, wymagają uklęknięcia. Por. Jungmann, Missarum Sollemnia, III, op. cit., 458.

[68]  Zob. Komunię Apostołów z Russano (VI w.).

[69]  Np. św. Augustyn mówi w następujący sposób o złożonych dłoniach („manibus coniunctis”): „Sed interim attendant utrum saltem Optatus habuerit aliquam maculam aut aliquod vitium; non usque adeo caeci sunt, ut et istius vitam omnino immaculatam et omni vitio carentem fuisse respondeant. cur ergo accedebat offerre dona deo et ab eo ceteri conciunctis manibus accipiebant, quod maculosus et vitiosus obtulerat?” („Ale niech pilnują, aby przynajmniej Optatus nie był zbrukany jakąś zmazą lub wadą, gdyż nie są aż na tyle ślepi, aby mogli odpowiedzieć, że jego życie jest zupełnie niepokalane i wolne od wszelkiej wady. A więc dlaczego przystąpił on do złożenia Bogu ofiary, a pozostali dlaczego przyjęli ze złączonymi dłońmi to, co ofiarował człowiek obciążony zmazą i wadą?”). Contra ep. Parm. 2, 7, 13, CSEL 51, 58.

[70]  Por. II synod w Trulio (692), kan. 101, Mansi 11, 985n: Jeśli ktoś chce przyjąć Komunię św., „niech złoży dłonie na krzyż i zbliży się dla przyjęcia Komunii bogatej w łaski. Nie udzielamy jednak zgody tym, którzy zamiast swych rąk przynoszą jakieś naczynie ze złota lub z czego innego, aby wziąć do niego niepokalaną Komunię, gdyż zamiast obrazu Boga wolą materię nieożywioną i poddaną [ludziom]”. II synod w Trulio nie został uznany przez papieża Sergiusza ze względu na to, że zostały na nim ogłoszone pewne kanony antyrzymskie; Jan VIII zaakceptował powyższe decyzje tam, gdzie nie sprzeciwiają się one nauczaniu i praktyce Rzymu (por. K.Baus, LTHK², 10, 381n).

[71]  In illud: „Vidi Dominum” hom. 6, 3; PG 56, 138n.

[72]  De idolatria, c.7, CCSL 2, 1106: „Ad hanc partem zelus fidei perorabit ingemens: Christianum ab idolis in ecclesiam venire, de adversaria officina in domum dei venire, attollere ad deum patrem manus matres idolorum, his manibus adorare, quae foris adversus deum adorantur; eas manus admovere corpori Domini, quae daemoniis corpora conferunt? Nec hoc sufficit. Parum sit, si ab aliis manibus accipiant quod contaminent, sed etiam ipsae tradunt aliis quod contaminaverunt. Adleguntur in ordinem ecclesiasticum artifices idolorum. Pro scelus! Semel Iudaei Christo manus intulerunt, isti quotidie corpus eius lacessunt. O manus praecidendae! Viderint iam, an per similitudinem dictum sit: si te manus tua scandalizat, amputa eam. Quae magis amputandae, quam in quibus Domini corpus scandalizatur?

[73]  Adv. mulieres 299f., PG 37, 906.

[74]  Sermo 227, 5, CCSL 104, 899f.: „Ad extremum, fratres carissimi, non est grave nec laboriosum quod suggero: hoc dico, quod vos frequenter facere aspicio. Omnes viri, quando communicare desiderant, lavant manus suas et omnes mulieres nitida exhibent linteamenta, ubi corpus Christi accipiant. Non est grave quod dico, fratres: quomodo viri lavant aqua manus suas, sic de elemosinis lavent conscientias suas; similiter et mulieres, quomodo nitidum exhibent linteolum, ubi corpus Christi accipiant, sic corpus castum et cor mundum exhibeant, ut cum bona conscientia Christi sacramenta suscipiant. Rogo vos, fratres, numquid est aliquis, qui in arca sordibus plena velit mittere vestem suam? Et si in arca sordibus plena vestis non mittitur pretiosa, qua fronte in anima quae peccatorum sordibus inquinatur Christi eucharistia suscipitur?”.

[75]  „Et si erubescimus ac timemus Eucharistiam manibus sordidis tangere, plus debemus timere ipsam Eucharistiam intus in anima polluta suscipere” (Sermo 44, 6).

[76]  Synod w Auxerre (między 561 i 605 r.), kan. 36: „Non licet mulieri nuda manu Eucharistiam accipere” (Mansi 9, 91).

[77]  Np. Komunia Apostołów z kodeksu z Rossano (VI w.).

[78]  Na patenie z Dum. Oaks widzimy wyraźnie Apostołów przyjmujących Komunię z rękami przykrytymi ręcznikiem (zob. LCI, 1, 174n).

[79]  Dom Gabriel M. Braso (La Velacio de la mans. Recul d’un tema d’arqueologia christiana, w: Liturgia I. Cardinali I.A. Schuster in memoriam, Montserrat 1956, 311-386) dostarcza szczegółowego studium tematu nakrytych dłoni.

[80]  Tradycja przypisała pięć jerozolimskich katechez mistagogicznych św. Cyrylowi. Dopiero na podstawie opracowania W.J.Swaana (1942) zaczęto je przypisywać następcy Cyryla, Janowi Jerozolimskiemu. Najstarszy rękopis, Codex Monacensis z X w. podaje rzeczywiście Jana jako autora, podczas gdy w prawie równie starym rękopisie (Ottobonianus 86) znajdujemy imię Cyryla dopisane inną ręką przy imieniu Jana. Posiadamy jednak inne rękopisy (Coisilianus 227, XI w.?; Marcianus II, 35, XIII w.?; Ottobonianus 220, XVI/XVII w.), które wymieniają jako autora Cyryla. Inne zastrzeżenia, natury liturgicznej i teologicznej, według Auguste’a Piédagnel (por. SG 120, 33n) nie są przekonujące. Różnice między 18 katechezami i katechezami mistagogicznymi można wyjaśnić biorąc pod uwagę disciplina Arcani i późniejsze pogłębienie teologiczne. Nawet jeśli Jan trochę je przepracował, nie można podważać faktu, że pochodzą one od Cyryla. W każdym razie katechezy te świadczą o zwyczajach liturgicznych, przyjętych u końca IV w.

[81]  Cat. myst. 5, 21. Tekst grecki znajduje się w wydaniu krytycznym, np. w Fontes Christiani, t. VII, s.162.

[82]  Na temat obecnej w starożytności i w Piśmie Św. preferencji dla prawej ręki – por. ThWBNT, II, 37n i IX, 415.

[83]  Otto Nussbaum, Die Handkommunion, op. cit., 18n.

[84]  Afrahat, Unterweisungen, 9, 10; tłum. i wstęp Peter Bruns, FC 5/1, 265.

[85]  We wstępie (7, 21) mówi o tych, których miał wybrać Gedeon, zgodnie z rozkazem Boga: „Tych, którzy językiem chłeptać będą wodę, jak psy zwykły chłeptać, oddzielisz osobno” (Sdz 7, 5): „Spośród wszelkich zwierząt, które zostały stworzone razem z człowiekiem, żadne nie kocha tak bardzo swego pana jak pies, który czuwa dzień i noc. Nawet gdy otrzymuje razy od swego pana, nie porzuca go. A gdy wyjdzie na łowy razem ze swym panem, a stanie przeciw nim silny lew, pies ryzykuje śmierć dla swego pana. Tak samo odważni są ci, którzy zostali oddzieleni od wody. Idą za swoim panem jak psy, nie lękają się śmierci i walczą dzielnie. Pełnią swą służbę dzień i noc oraz ujadają jak psy, gdy dniem i nocą rozmyślają nad Prawem (Ps 1, 2). Kochają naszego Pana i swymi językami liżą Jego rany, jak pies liże swego pana. Lecz ci, którzy nie rozmyślają nad Prawem, nazywani są kalekimi psami, ponieważ nie mogą szczekać; ci, którzy nie poszczą gorliwie, nazywani są psami łakomymi, ponieważ nie mogą zaspokoić głodu” (Iz 56, 10n), FC 5/1, 229n.

[86]  Afrahat, Unterweisungen, 20, 8; FC 5/2, S. 465.

[87]  „Kiedy będziesz się zbliżał, nie czyń tego z rozłożonymi ramionami, lecz połóż swoją lewą dłoń jako tron dla prawicy, krzyżując je, aby przygotować się w ten sposób do przyjęcia Króla. Przyjmij Ciało Chrystusa z wielką bojaźnią, tak aby żadna cząstka nie spadła z ręki i nie doznała bólu od któregoś z twych członków. Podobnie, przybliż się do kielicha, nie podnosząc rąk do góry, ale mówiąc Amen. O ile będzie jeszcze trochę wilgoci na twoich wargach, twoje ręce dotkną twych oczu i czoła – a w ten sposób także pozostałe zmysły zostaną uświęcone. I złóż dziękczynienie Bogu, który cię dopuścił do tak wielkiego misterium” (Ecloga 47, PG 63, 898).

[88]  F.J. Dölger, Das Segnen der Sinne mit der Eucharistie. Antike und Christentum, t. III, Münster in Westf. 1932, Aschendorff, 231-244 (tutaj: 237). W wymienionym artykule znajdujemy również świadectwo odnoszące się do błogosławieństwa organów zmysłów.

[89]  W Cant. 1, 2 (PG 81, 53). W związku z fragmentem Osculetur me osculis suis: „Ale żeby żadna poniżająca myśl przyziemna nie zaczęła wprowadzać niepokoju w odniesieniu do tego, co powiedziano o pocałunkach, pomyślmy, że to w sposób mistyczny (en tô mustikô kairô) przyjmujemy, przytulamy, obejmujemy i ściskamy członki oblubieńca w swym sercu. Jest tu jakby pieszczota małżeńska, gdy wierzymy, że należymy w całości do Niego. Obejmujemy Go i okrywamy pocałunkami, gdyż – według Pisma – miłość usuwa lęk”.

[90]  Jan Damasceński, De Fide, 4, 13 (PG 94, 1149).

[91]  „Pewien zwyczaj, rozpowszechniony w Niemczech od XIV w., przypomina błogosławieństwo oczu za pomocą Eucharystii, będące w użyciu tysiąc lat wcześniej: po obmyciu palców, kładziono je na oczy mówiąc: Lutum fecit Dominus ex sputo et linivit oculos meos et abii et vidi et credidi Deo (por. J 9, 11). Ten zwyczaj,  który mógł bardzo łatwo obrócić się w zabobon i nadużycie, w późniejszym okresie zanikł” (Jungmann, Missarum Sollemnia, III, 312).

[92]  „Si quis autem acceptam a sacerdote Eucharistiam non sumpserit, velu sacrilegus propellatur” (kan. 14; Mansi 3, 1000).

[93]  Ur. ok. 633, zm. 708 w klasztorze Tel’eda. Pomimo swych poglądów monofizyckich należał do wybitnych pisarzy syryjskich.

[94]  C.Kayser, Die Canones Jacob’s von Edessa, (Lipsk 1886), 13, 14; cyt. F.J.Dölger, Die Eucharistie als Reiseschutz. Die Eucharistie in der Händen der Laien. Antike un Christentum, 5. Bd, 2. Aufl, Münster 1974, Aschendorff, 241.

[95]  De Corona militum, c.3, CCSL 2, 1043: „Eucharistiae sacramentum (…) etiam antelucanis coetibus nec de aliorum manu quam praesidentium sumimus. (…) Calicis aut panis etiam nostri aliquid decuti in terram anxie patimur”.

[96]  Por. Werner Shütz, Der christliche Gottesdienst bei Origenes, Stuttgart 1984, Calwer Verlag, 156-172.

[97]  PG 12, 391; S.C. 321, 384, 69-72.

[98]  Św. Bazyli Wielki, list 93 (PG 32, 484n): „Przystępujemy do Komunii cztery razy w tygodniu: w dzień Pański, w środę, piątek i sobotę, a także w inne dni, jeśli obchodzimy wspomnienie jakiegoś świętego. Ale to, że w czasie prześladowań ktoś – pod nieobecność kapłana lub diakona – mógł być zmuszony do przyjęcia Komunii ze swej własnej ręki, nie przedstawia w żadnym razie jakiegoś obciążenia. Zbyteczne jest to wykazywać. Przecież potwierdza to w różny sposób zwyczaj o dawnym pochodzeniu. Wszyscy pustelnicy mają bowiem u siebie Eucharystię, i pod nieobecność kapłana sami nią szafują. Nawet w Aleksandrii i w Egipcie każdy wtajemniczony z ludu (`ekastos kaì tôn en laô teloúnton) przez długi czas zachowuje u siebie Eucharystię i kiedy chce udziela sobie Komunii. Gdy bowiem dokona się ofiara kapłana, a dar ofiarny zostanie rozdzielony, ten kto go otrzyma najpierw jako całość, a potem codziennie przyjmuje po części, powinien móc słusznie wierzyć, że uczestniczy w nim i go przyjmuje od tego, kto mu go udzielił. Albowiem także w kościele kapłan udziela części, a ten kto go przyjmuje słusznie go dotyka, a to w ten sposób, że wkłada go swoją własną ręką do ust. Oba przypadki są zatem równoważne: albo ktoś przyjmuje od kapłana jakąś część, albo przyjmuje od razu pewną ich ilość”. Otto Nussbaum zauważa, że naczynia używane przy Komunii na rękę były zwykle tak pomyślane, aby brać Ciało Pańskie ustami (por. Die Handkommunion, op. cit., 21). Jednak ze względu na nadużycia przełożony klasztoru w Atripie, Szenuta († 466), którego chrześcijanie egipscy wysoko poważali, uznał się za zmuszonego do „stanowczego przeciwstawienia się temu, żeby jakikolwiek członek wspólnoty, opuszczając celebrację eucharystyczną brał ze sobą Hostie. „Kapłan lub diakon nie powinien udzielać tego przywileju temu, kto o to prosi; nawet cząstki o wielkości ziarnka gorczycy””. Leipordt, Schenute von Atripe und die Entschtehung des nationalägyptischen Mönchtums, TU NF, X, 1 (Lipsk 1903), 184; por. także s. 31. Cyt. F.J.Dölger, Die Eucharistie als Reiseschutz, op. cit., 240n.

[99]  Kirche, Ökumene, Politik, Einsiedeln 1987, Johannes Verlag, 19.

[100]  W prawosławiu w dalszym ciągu bierze się poważnie ostrzeżenie św. Cyryla Jerozolimskiego, wymagającego, aby czuwano, żeby nie spadła najmniejsza cząstka Ciała i najmniejsza kropla Krwi Chrystusa. I to nie tylko w teorii, ale także w praktyce, jak o tym świadczą różne przepisy bezpieczeństwa. Por. Christian Felmy, Customs and practices surrounding holy Communion in the eastern orthodox Churches, w: Bread of Heaven. Customs and Practices Surrounding Holy Communion, wyd. Charles Caspers, Gerard Lukken, Gerrard Rouwhorst, Kampen 1995, Kok Pharos Publishing House, 41-59 (tutaj: 47n).

[101]  Instr. Memoriale Domini, 29 maja 1969, AAS 61 [1969], 542.

[102]  Instr. Immensae caritatis, 29 stycznia 1973, AAS 65 [1973], 264-271 (tutaj: 270).

[103]  Deklaracja z 2 maja 1972, Notitiae 8 [1972], 227.

[104]  Por. AAS 61 [1969], 544.

[105]  Por. Missarum Sollemnia, II, op. cit., 463.

[106]  Die Handkommunion, op. cit., 28.

[107]  Klaus Gamber, Ritus Modernus, op. cit., 52.

[108]  AAS, 61 [1969], 543.

[109]  Instr. Eucharisticum mysterium, n.9, AAS, 59 [1967], 547.

[110]  Memoriale Domini, AAS, 61 [1969], 543.

Za: Christianitas.pl (2020.03.06)

 

Marian44 – nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie – dlaczego kapłan w modlitwie na Przeistoczenie mówi… „bieżcie i jedzcie  Z TEGO wszyscy…” Nasuwa się automatycznie w języku polskim pytanie: Z TEGO – Z CZEGO? a przecież Pan Jezus nie trzymał chleba w naczyniu/pojemniku,trzymał go w rękach i rozdawał swoim uczniom.

W najmniejszym okruszku Komunikantu jest cały Chrystus!

Czy pod każdą odrobiną chleba lub wina jest cały Chrystus?

Na pozór nie, skoro:
1. Wspomniane postacie mogą się dzielić w nieskończoność. Gdyby cały Chrystus był pod każdą odrobiną tych postaci, to wynikałoby stąd, że Chrystus jest w tym sakramencie nieskończoną ilość razy. Ponieważ zaś nieskończoność nie może iść w parze z naturą, a nawet z łaską, coś się tu nie zgadza.

2. Ciało Chrystusa Pana – ponieważ jest organizmem – składa się z części rozmieszczonych w określony sposób. Istotną cechą organizmu jest bowiem to, że każda jego część jest oddalona od pozostałych, i odległość między nimi jest ściśle określona, jak odległość między jednym okiem a drugim i między okiem a uchem. Obecność całego Chrystusa pod każdą odrobiną postaci wykluczałaby taką ewentualność, bo pod każdą z nich musiałyby być wszystkie inne, i to w taki sposób, że w miejscu zajmowanym przez jedną, cząstkę byłaby również druga. Nie jest więc możliwe, by cały Chrystus był w każdej odrobinie hostii lub wina zawartego w kielichu.

3. Ciało Chrystusa nigdy nie staje się duchem, zawsze zachowuje prawdziwą naturę ciała. A jak czytamy ciało z istoty swej jest „wielkością zajmującą określone miejsce”. Cechą charakterystyczną takiej wielkości jest to, że różne jej części są rozmieszczone w różnych punktach przestrzeni. Wydaje się więc, że jest wykluczone, by cały Chrystus był pod każdą odrobiną postaci.


A jednak
Augustyn mówi: „Każdy z osobna przyjmuje Chrystusa Pana, a w każdej cząstce jest On cały, w żadnej – nie pomniejszony, cały daje się każdemu”.


Wykład:
Jak wynika z poprzednich rozważań, substancja Ciała Chrystusa jest w Eucharystii mocą sakramentu, wymiary zaś przez realne współbytowanie. Więc obecność tej substancji realizuje się na jej własną modłę, czyli w taki sposób jak substancja w rozciągłości, a nie na modłę rozciągłości, jak bryła o określonych wymiarach w przestrzeni.

Jasne zaś jest, że niezależnie od wymiarów cząstki zawierającej daną substancję, jest w niej cała natura danej substancji. Jak w każdej odrobinie powietrza jest cała jego natura, tak w każdej cząstce chleba jest cała natura chleba, zarówno wtedy gdy części tych ciał istnieją aktualnie, jak i wtedy, kiedy podzielne w możności ciała stanowią pewną całość, niezależnie od swoich wymiarów. Widzimy przeto, że Chrystus jest cały pod każdą odrobiną postaci chleba także i wtedy, kiedy podzieliliśmy hostię na części, jak utrzymują niektórzy teologowie, przytaczając porównanie obrazu w lustrze, uwielokrotnionego po jego rozbiciu w ilości odpowiadającej liczbie odłamków. Nie ma tu żadnego podobieństwa. Mnogość obrazów w odłamkach wynika z wielokrotności odbić, tu zaś jest tylko jedna konsekracja, powodująca obecność Chrystusowego Ciała w sakramencie.

Ad 1. Liczba wynika z podziału. Dopóki więc dana wielkość nie jest podzielona, substancja odnośna zachowując dane wymiary, nie zostaje uwielokrotniona. To samo dotyczy Ciała Chrystusa pod wymiarami chleba. Więc nie mnoży się ono w nieskończoność, lecz występuje tyle razy, na ile części została podzielona dana całość.

Ad 2. Określone odległości między poszczególnymi częściami organizmu są uwarunkowane jego mierzalną wielkością, a ta z kolei jest wyznaczona przez naturę substancji organizmu. Ponieważ zaś przemiana substancji chleba osiąga swój cel, realizując bezpośrednio substancję Chrystusowego Ciała w sakramencie, Ciało to istnieje w Eucharystii w sposób swoisty. Wspomniane odległości cechują Prawdziwe Ciało Chrystusa, lecz jak wiemy, nie na modłę ilości mierzalnej, a na modłę substancji.

Ad 3. Przytoczony argument bierze za punkt wyjścia naturę ciał pod kątem ich wymiarów. Wiemy zaś, że Ciało Chrystusa jest w sakramencie Eucharystii nie przez wymiary, lecz przez substancję.


Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna, t. 28, Veritas, Londyn 1974, s. 66-68.

W najmniejszym okruszku Komunikantu jest cały Chrystus!

Św. Tomasz z Akwinu

Dlaczego podczas poprzednich pandemii nie zamknięto świata?

W XX w. mieliśmy do czynienia z dużo gorszymi w skutkach pandemiami niż obecnie. Mimo tego, rządy nie zamrażały gospodarek i nie ograniczały w tak drastyczny sposób życia publicznego. Czy dzisiejsza sytuacja ma jakiś związek z przyjętą przez WHO, nową definicją pandemii?

Śmiertelna grypa

Po pierwszej pandemii grypy w XXI wieku ogłoszonej przez WHO w latach -2009-2010 [wirus grypy A (H1N1)], wiele państw członkowskich opracowało kompleksowe plany zmniejszenia liczby zarażonych i ofiar śmiertelnych. Po raz pierwszy opracowano szczepionkę, wyprodukowano i wdrożono ją w wielu krajach już w pierwszym roku pandemii.

Podczas gdy większość przypadków grypy H1N1 była łagodna, na całym świecie szacuje się, że zginęło z jej powodu od 100 do 400 tys. osób – w pierwszym roku. Najbardziej dotknęła ona dzieci i młodych dorosłych – inaczej niż sezonowa grypa, która powoduje ciężką chorobę głównie u osób starszych lub z chorobami przewlekłymi czy kobiet w ciąży.

Trzy pandemie grypy występowały w odstępach kilku dziesięcioleci w XX wieku, z których najcięższą była tak zwana „hiszpańska grypa” (spowodowana wirusem A H1N1). Szacuje się, że w jej wyniku zmarło od 20. do 50. milionów osób w latach 1918-1919. Łagodniejsze pandemie wystąpiły następnie w latach 1957–1958 [„grypa azjatycka” spowodowana wirusem A (H2N2)] oraz w 1968 r. (grypa Hongkong) wywołana wirusem A (H3N2), która uśmierciła od 1 do nawet 4 milionów osób!

W USA w sezonie grypowym, który trwa od października do maja, CDC szacuje, że zmarło do połowy marca br. od 29 do 59 tys. osób. – Obecny sezon na grypę był trudny, ale nie osiągnął progu epidemii, komentował ekspert ds. chorób zakaźnych, Amesh A. Adalja z Centrum Bezpieczeństwa Zdrowia Johns Hopkins w Baltimore. W sezonie 2017 – 2018 z powodu grypy zmarło w USA aż 61 tys. osób, a w sezonie 2018-2019 – 34 200 osób.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że grypa zabija na świecie od 290 tys. do 650 tys. osób rocznie! Grypa może być trudniejsza do zwalczenia w przypadku określonych populacji, takich jak niemowlęta i małe dzieci, osoby starsze, z obniżoną odpornością z powodu przewlekłych chorób, takich jak HIV czy nowotwór.

Przykładowo w Polsce, jak podaje Portal healtcaremarketportal healtcaremarketxpert.com, powołując się na dane Państwowego Zakładu Higieny, na grypę w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2020 r. zachorowało prawie 1,2 mln Polaków. W analogicznym okresie w 2019 r. chorych było 1,5 mln. W samym lutym liczba zachorowań oscylowała wokół 200 tys. tygodniowo. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2020 r. zmarły z powodu grypy 33 osoby.

Według opracowania „Ten years (2004-2014) of influenza surveillance in Northern Italy” z 2015 r., „sezonowe epidemie grypy wywoływane przez wirusy grypy A i B występują corocznie w okresie zimowym w regionach o klimacie umiarkowanym, z rocznym wskaźnikiem ataku szacowanym na 5–10 proc. u dorosłych i 20–30 proc u dzieci. Na całym świecie szacuje się, że te roczne epidemie powodują 3 do 5 milionów przypadków poważnych chorób i około 250 000 do 500 000 zgonów”. Szczególnie dużo osób choruje w Lombardii – najludniejszym regionie Italii liczącym około 10 mln osób – na grypę i zapalenie płuc.

Epidemie i pandemie w ubiegłym i obecnym wieku

Tylko w ubiegłym wieku świat borykał się z pandemią cholery w latach 1899–1923 czy hiszpańskiej grypy w 1918 r., która zaraziła mniej więcej jedną trzecią światowej populacji w owym czasie i zabiła około 50 mln osób, powodując szczególną śmiertelności wśród zdrowych młodych dorosłych.

W latach 1957–1958 grypa azjatycka wykryta w Singapurze wkrótce rozprzestrzeniła się na Chiny, Hongkong, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone, zabijając ponad milion ludzi na całym świecie. Druga fala tej grypy byłą zabójcza szczególnie dla małych dzieci, osób starszych i kobiet w ciąży. Szybko opracowana szczepionka – wg ekspertów – niewiele pomogła.

W 1961r. pandemia cholery pochodzącej z Indonezji rozprzestrzeniła się na inne części Azji, Bliskiego Wschodu i Afryki w ciągu dekady i trwa do dziś. Do lat dziewięćdziesiątych wybuchała także w Ameryce Południowej. W Zimbabwe w latach 2008–2009 zabiła ona ponad 4 tys. osób. W 2016 r. w Jemenie i Haiti zabiła ponad pół miliona ludzi. Około trzech milionów osób jest zakażanych bakteriami wywołującymi cholerę każdego roku i choroba ta występuje endemicznie w blisko pięćdziesięciu krajach. Eksperci ds. zdrowia twierdzą, że jedynie lepsze warunki sanitarne mogą pomoc w jej zwalczeniu – szczepionki niekoniecznie.

W latach 1968–1969 pandemia grypy Hongkong, która dotarła również do Europy i obu Ameryk zabiła milion osób, z czego prawie połowę w Hongkongu i w większości osoby w wieku 65 lat lub starsze. Potomkowie wirusa H3N2 nadal krążą sezonowo na całym świecie.

W latach 1977 – 1980 szalała ospa, ale po trwającej prawie dwie dekady globalnej kampanii szczepień WHO oficjalnie ogłosiła, ze ​​wyeliminowano ją na całym świecie.

W 1981 r pojawiła się pandemia HIV/AIDS, która trwa do dziś. Na początku lat 90. AIDS było główną przyczyną śmierci mężczyzn w wieku od 25 do 44 lat w USA. Obecnie jest blisko czterdzieści milionów nosicieli wirusa HIV / AIDS, z czego ponad dwie trzecie z nich znajduje się w Afryce Subsaharyjskiej. Dziesiątki milionów ludzi zmarło z powodu tej choroby.

W latach 2002–2003 w Chinach pojawiła się epidemia wywołana przez koronawirusa powodującego chorobę SARS (zespół ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej – objawy nietypowego zapalania płuc: kaszel, duszność itp.). Choroba rozprzestrzeniła się na ponad 20 państw na czterech kontynentach, zarażając ponad 8 tysięcy ludzi. SARS zabiła prawie 800 osób, najwięcej w Chinach i Hongkongu, do czasu ustania wybuchu epidemii w połowie 2003 roku. Uważa się, że wirus został przeniesiony na ludzi poprzez kontakt z kotami.

Dwa lata po epidemii SARS, WHO zmieniła międzynarodowe przepisy zdrowotne, pierwotnie opracowane w 1969 r., które obowiązują wszystkie państwa członkowskie. Nowe zasady mają poprawić gotowość i reakcję na pandemię. Weszły one w życie w czerwcu 2007 r. i wymagają od państw powiadamiania WHO o potencjalnych globalnych zagrożeniach zdrowotnych. Udzielają również dyrektorowi generalnemu WHO uprawnienia do ogłoszenia zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym (PHEIC), w celu zmobilizowania globalnej reakcji.

W latach 2009–2010 pojawił się wirus świńskiej grypy, który rozprzestrzenił się na początku w Meksyku i USA. W przeciwieństwie do innych szczepów, H1N1 nieproporcjonalnie wpływał na dzieci i osoby młodsze. CDC nazwała go „pierwszą globalną pandemią grypy od czterdziestu lat”. WHO ogłosiło PHEIC w kwietniu 2009 r., a następnie w czerwcu pandemię, gdy wirus dotarł do ponad 70. krajów. W odpowiedzi niektóre państwa odradzały podróż do Ameryki Północnej, a Chiny nałożyły kwarantannę. CDC szacuje, że w ciągu pierwszego roku po wykryciu wirusa na świecie umarło od 151 700 do 575 400 osób, z tego około 12 500 w USA. Prawie 80 procent umierających miało mniej niż 65 lat. W sierpniu 2010 r. WHO ogłosiła koniec pandemii, choć szczep nadal krąży sezonowo.

W 2012 r. pojawił się koronawirus MERS (bliskowschodni zespół niewydolności oddechowej) przenoszony na ludzi z wielbłądów. Jego epicentrum znajdowało się w Arabii Saudyjskiej, W 2015 r. MERS dał się we znaki mieszkańcom Korei Południowej, stamtąd rozprzestrzenił się na ponad dwadzieścia kilka krajów, wywołując zapalenie płuc. Spośród około 2500 osób, u których zdiagnozowano MERS, ponad 850 zmarło.

W maju 2014 r. dyrektor generalna WHO Margaret Chan ogłosiła alarm PHEIC w związku ze wzrostem liczby przypadków polio w Afryce i Azji. Alarm obowiązuje do dziś, a choroba ta szczególnie dotyka Afganistan, Nigerię i Pakistan.

W latach 2014–2016 w Afryce Zachodniej szalała Ebola, powodując śmierć około połowy zarażonych. Choroba dotarła do kilku państw europejskich i USA, zabijając łącznie ponad 11 tys. osób. W 2015 – 2016 wybuchła Zika w Ameryce Płd., głównie w Brazylii, chociaż wirus wykryto po raz pierwszy w latach 40. ub. wieku w Ugandzie. W lutym 2016 r. WHO ogłosiła epidemię PHEIC, a do połowy roku ponad sześćdziesiąt krajów zgłosiło przypadki wirusa, w wyniku którego tysiące kobiet urodziło dzieci z małogłowiem i innymi wadami wrodzonymi. Pomimo wezwań do odwołania Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2016 w Rio de Janeiro, przebiegły one zgodnie z planem, a WHO ogłosiła koniec epidemii w listopadzie tego samego roku.

W 2018 roku Ebola powróciła do Demokratycznej Republiki Konga i Ugandy. W lipcu WHO ogłosiła PHEIC. Wirus zaraził ponad 3400 osób, a ponad 2200 umarło. Na początku 2020 r. epidemia ustała.

Pod koniec 2019 r. w chińskiej prowincji Hubei pojawił się nowy koronawirus, który wywołuje chorobę COVID-19. WHO ogłosiła w marcu, że epidemia przerodziła się w pandemię, chociaż – jak sami eksperci WHO przyznają – trwają spory odnośnie tego, kiedy mamy do czynienia z epidemią, a kiedy z pandemią. Pandemię definiuje się jako „epidemię występującą na całym świecie lub na bardzo dużym obszarze, przekraczającą granice międzynarodowe i zwykle dotykającą dużej liczby osób”.

Zgodnie z tą definicją można powiedzieć, że pandemie występują co roku na każdej z półkul, biorąc pod uwagę, że sezonowe epidemie przekraczają granice międzynarodowe i dotykają wielu ludzi. Jednak sezonowe epidemie nie są uważane za pandemie.

W związku z chorobą COVID-19 część rządów zdecydowała się na drastyczne ograniczenie mobilności, kwarantanny i blokady, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa, powodującego w 95 proc. przypadków zarażenia łagodne objawy. W pozostałych – wymagana jest hospitalizacja i intubacja.

Agnieszka Stelmach

Patent WO2020060606: Kolejne, piekielne koorevstwo Gates’a:

«Najbardziej niepokojącym aspektem projektu jest numer patentu: 060606…»

«I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia. Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć».

 

Chodzi o centrum operacyjne, produkujące kryptowalutę, która będzie rozprowadzana wśród ludzi w zależności od ich aktywności fizycznej – pisze włoski dziennikarz i bloger Cesare Sacchetti.

Nie jest to bynajmniej produkt fantazji literackiej Isaaca Asimova, ale projekt, nad którym pracuje «Microsoft» Billa Gates’a.

26 marca 2020, w amerykańskim urzędzie patentowym (akta złożone w dniu 20 czerwca 2019) została zatwierdzona technologia opracowana przez Microsoft Technology Licensing LLC (Washington, DC), nosząca nazwę:

«WO2020060606 – CRYPTOCURRENCY SYSTEM USING BODY ACTIVITY DATA» – «SYSTEM KRYPTOWALUTOWY WYKORZYSTUJĄCY DANE DOTYCZĄCE AKTYWNOŚCI CIAŁA»

Istotą tegoż wynalazku jest stworzenie kryptowaluty, powiązanej z fizycznymi ciałami ludzi.

Przypomnijmy pokrótce czym są kryptowaluty.

Otóż cryptocurrency są walutami cyfrowymi, które są zupełnie inne niż tradycyjne monety fiat, które zna większość społeczeństwa.

Pieniądze fiat to wszystkie te waluty, takie jak euro i dolar, które są emitowane bezpośrednio przez bank centralny, który ma wyłączny monopol na tworzenie owej waluty.

Kryptowaluty natomiast opierają się na zupełnie przeciwstawnej zasadzie, jaką jest decentralizacja, gdzie nie ma instytucji mających wyłączną zdolność do tworzenia pieniądza.

Wiele z nich opiera się na technologii blockchain, tj. na łańcuchach bloków, które są ze sobą połączone.

W ramach owego łańcucha funkcjonuje swego rodzaju duża księga rachunkowa, zwana ledger, która rejestruje wszystkie transakcje dokonywane przez użytkowników kryptomonety.

Ci, którzy chcą tworzyć bitcoins od zera, mogą to zrobić wyłącznie poprzez tzw. ekstrakcję bitcoins z łańcucha transakcji.

Operacja ta jest zatem zdecentralizowana, w przeciwieństwie do klasycznych walut fiat, gdzie emisja pieniądza jest scentralizowana.

Nie wyklucza to jednak możliwości stworzenia kryptowaluty, której emisja będzie regulowana wyłącznie przez instytucję scentralizowaną, jak ostatnio zaproponował to francuski minister finansów Bruno Le Maire.

Ale dlaczego Bill Gates jest tak bardzo zainteresowany stworzeniem kryptowaluty?

Na stronie 4 prezentacji technicznej projektu «WO2020060606 – CRYPTOCURRENCY SYSTEM USING BODY ACTIVITY DATA» wyjaśnia się, jak owa waluta cyfrowa będzie funkcjonować.

Na przykład, fala mózgowa lub ciepło ciała emitowane przez użytkownika podczas wykonywania przez niego zadania przydzielonego mu przez dostawcę usług serwerowych, takiego jak oglądanie reklam czy korzystanie z niektórych usług internetowych, mogą być wykorzystywane w procesie ekstrakcji kryptowaluty. Zamiast ogromnej pracy obliczeniowej, jakiej wymagają niektóre konwencjonalne systemy kryptowalutowe, dane generowane na podstawie aktywności ciała mogą stać się dowodem wykonanej pracy, a zatem użytkownik może nieświadomie rozwiązać ten trudny problem obliczeniowy”.

Praktycznie rzecz biorąc, scentralizowany system, który tworzy tę walutę, wykrywa aktywność cielesną człowieka i rozdziela walutę zgodnie z wykonywanymi przez niego zadaniami.

«Human body activity associated with a task provided to a user may be used in a mining process of a cryptocurrency system. A server may provide a task to a device of a user which is communicatively coupled to the server. A sensor communicatively coupled to or comprised in the device of the user may sense body activity of the user. Body activity data may be generated based on the sensed body activity of the user. The cryptocurrency system communicatively coupled to the device of the user may verify if the body activity data satisfies one or more conditions set by the cryptocurrency system, and award cryptocurrency to the user whose body activity data is verified».

WO2020060606 – CRYPTOCURRENCY SYSTEM USING BODY ACTIVITY DATA

https://patentscope.wipo.int/search/en/detail.jsf?docId=WO2020060606&tab=PCTBIBLIO

https://patentscope.wipo.int/search/en/detail.jsf?docId=WO2020060606&tab=PCTDESCRIPTION

Wszyscy na świecie mogą zostać wirtualnie podłączeni do owego rodzaju Matrixa, który przydzielałby kryptowalutę jedynie tym, którzy wykonują wyznaczone czynności i którzy podłączeni są do systemu.

W technicznym wyjaśnieniu sposobu działania systemu operacyjnego podano nawet pewien rodzaj schematu.

Ludzie, znajdujący się na dole po lewej stronie, są połączeni z jednostką centralną, znajdującą się na górze po prawej stronie, zwaną „systemem kryptowalutowym”, która produkuje walutę cyfrową i rozprowadza ją za pomocą sieci komunikacyjnej.

W jaki sposób system w praktyce daje owe pieniądze podłączonym do niego użytkownikom?

Odpowiedź pojawia się w opisie technologii.

„Czujnik podłączony komunikacyjnie lub zainstalowany w urządzeniu użytkownika może wykryć aktywność ciała osoby. System kryptowalutowy podłączony do urządzenia danej osoby (telefonu komórkowego, komputera lub laptopa) może zweryfikować, czy aktywność ciała spełnia warunki wymagane przez system i przypisać kryptowalutę osobie, której aktywność ciała została zweryfikowana”.

Innymi słowy, system tworzący kryptowalutę zadecyduje, czy zapłacić danej osobie kwotę waluty cyfrowej na podstawie aktywności jej ciała czy też nie.

Jeśli system, z jakiegokolwiek powodu, uważa, że ktoś nie wykonuje prawidłowo przypisanej czynności lub nie ogląda wystarczająco dużo reklam w telewizji, osoba ta nie otrzyma niczego.

Wszyscy wkrótce możemy stać się zależni od owego systemu cyfrowego, który będzie bazą do stworzenia globalnej waluty cyfrowej.

Do podłączenia się do centrali produkującej kryptowalutę potrzebny jest telefon komórkowy lub komputer, ale skoro mówimy o Billu Gates’ie, to nie wolno nam zapomnieć o Agendzie ID2020, tj. o projekcie tożsamości cyfrowej opartym na wykorzystaniu mikrochipa, finansowanym przez ojca Microsoftu oraz przez Rockefellerów.

http://ram.neon24.pl/post/153825,zostanie-nam-helicopter-money-i-quantum-dot-tattoo

http://ram.neon24.pl/post/153656,agenda-id2020-oto-do-czego-potrzebna-jest-zydom-pandemia

Mikrochip podskórny może stanowić idealne wręcz narzędzie do podłączenia człowieka do systemu produkującego walutę globalną.

Ci, którzy będą chcieli wydawać walutę przyszłości, będą więc musieli być podłączeni do centralnego komputera, w przeciwnym razie nie będą mieli możliwości ani sprzedaży, ani kupna.

Ale najbardziej niepokojącym aspektem projektu jest numer patentu: 060606.

 

Choć wygląda to nieprawdopodobnie, ale to jest właśnie ten numer, który został wybrany.

Dla tych, którzy nie znają niniejszego numeru, należy zacytować słynny fragment z Księgi Objawienia św. Jana.

«I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia. Tu jest [potrzebna] mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć».

 

Chrystus Zmartwychwstał !!! Chrystos Woskres !!!

Droga Rodzino Cyrylo-Metodiańska!

Zbawiciel nasz Jezus Chrystus, idąc na dobrowolną mękę Krzyżową, tymi słowami zwrócił się do kobiet, które idąc za Nim płakały.

«Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: “Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły”. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?» (Mat. 23. 28)

Otóż my wszyscy grzeszni ludzie jesteśmy drzewem suchym … Co Pismo Święte mówi o naszej przyszłości. Oto, słowa Zbawiciela dotyczące naszych czasów:

“Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: Ja jestem Mesjaszem. I wielu w błąd wprowadzą. Będziecie słyszeć o wojnach i o pogłoskach wojennych; uważajcie, nie trwóżcie się tym. To musi się stać, ale to jeszcze nie koniec! Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będzie głód i zaraza, a miejscami trzęsienia ziemi. Lecz to wszystko jest dopiero początkiem boleści.” (Mat. 24. 4-8)

Każdy kto przygląda się wydarzeniom, jakie obecnie dokonują się w świecie, bez trudu dostrzeże, że ta przepowiednia Chrystusowa wypełniła się na naszych oczach. Wojny, kataklizmy, trzęsienia ziemi, głód, potężne grady, nieustanne powodzie, to już nie nowość! Te nieszczęścia dotykają świat już od wielu lat, ale niektóre z nich nigdy jeszcze nie miały takiej siły i rozmiarów jak obecnie.

“Wszystko to jest dopiero początkiem boleści”- po tych słowach, Chrystus mówi, co będzie dalej:

“Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich, z powodu Mego imienia. Wówczas wielu zachwieje się w wierze; będą się wzajemnie wydawać i jedni drugich nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.” (Mat. 24. 9-12)

Po okresie kataklizmów i innych nieszczęść, zaczną się prześladowania o których Chrystus mówi tak: “Będzie bowiem wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd i nigdy nie będzie.” (Mat. 24.21)

Upadek wiary, zawiść jedni wobec drugich, nienawiść, donosicielstwo …. to już stało się codzienną rzeczywistością! Przed nami jeszcze wielki ucisk, jaki właśnie się zaczyna, wygnanie i męczeńska śmierć za Chrystusa.

Z Pisma Świętego oraz przepowiedni wielu Świętych, wiemy o tym, że tuż przed końcem świata objawi się na świecie antychryst, który zwiedzie i podporządkuje sobie cały świat. Nasz Monaster już od pięciu lat regularnie informował i ostrzegał wszystkich, że antychryst, który przy pomocy siły szatana zniewoli cały świat, żyje już na świecie i dorasta do swej roli.

Pierwsza oficjalna informacja o nim, została ogłoszona na konferencji prasowej w Jerozolimie dnia pierwszego lutego 2015 roku.

Tutaj można poczytać o tym dokładniej:
>http://wiadomosci.monasterujkowice.pl/?p=16450

Później pojawiały się kolejne potwierdzenia o czym również informowaliśmy. Natomiast, w obecnym roku 2020 czołowi rabini chasydzcy, włącznie z Yaakowem Litzmanem – izraelskim ministrem zdrowia ogłosili, że ich „mesjasz” ukaże się bardzo szybko tj. na święto żydowskiej paschy.

Zacytujemy tu fragmenty wywiadu, jaki miał miejsce w połowie lutego.

Rabin Zissholtz :

„Więcej już nie podróżuję poza granice Izraela. Mesjasz jest tak blisko, że boję się, że mógłbym przegapić jego przybycie. Rabin Kaniewski powiedział, że mesjasz jest tutaj, w Izraelu, ale nie podał dokładnego czasu, kiedy on się ujawni. Oznacza to, że mesjasz jest tutaj, ale nie ma na razie jeszcze całej tej mocy, której potrzebuje, aby działać jako mesjasz.”

(Żydowski mesjasz tj. dla nas antychryst, bo prawdziwym Mesjaszem jest jedynie Jezus Chrystus!)

Rabin Zissholtz w swoim wywiadzie powiedział więcej różnych rzeczy, ale skoncentrujemy się na powyższym fragmencie.

“Mesjasz jest tutaj, ale nie ma na razie jeszcze całej tej mocy, której potrzebuje, aby działać jako Mesjasz.”

– Co jemu nie pozwala nabrać mocy?

Otóż szatanowi przeszkadzają najbardziej modlitwa i post, a w szczególności Ofiara Eucharystyczna, która w czasie Liturgii jest przynoszona na ołtarzach cerkiewnych na przebłaganie za grzechy świata. Jezus Chrystus jako człowiek mógł ofiarować siebie w imieniu całej ludzkości, a ponieważ jest Bogiem, Jego ofiara ma wartość nieskończoną, wartość jakiej nie równają się wszystkie inne modlitwy ludzi poddanych konsekwencjom grzechu pierworodnego. I tej właśnie Ofiary najbardziej boi się szatan! Ona go osłabia i pozbawia możliwości swobodnego działania!

Bracia i Siostry, musicie wiedzieć, jakie są trzy prawdziwe powody wypuszczenia na świat stworzonego w laboratorium koronowirusa. Nawiasem mówiąc, wiele autorytatywnych osób wypowiada się, że nie jest on wcale aż tak groźny, jak przedstawia to manipulująca faktami telewizja.

Pierwszym z nich była potrzeba znalezienia  P R E T E K S T U  do zamknięcia cerkwi i kościołów! Wszystkie ograniczenia w istocie rzeczy są po to, żeby ustała ofiara Eucharystyczna, a ludzie żeby się nie modlili i przez brak modlitwy, Spowiedzi i Pryczastia stali jeszcze bardziej bezbożni niż są! Po to, żeby szatan mógł swobodnie robić co chce.

Święty Paweł mówi o tym tak:

“Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko Ten, co teraz powstrzymuje, zostanie usunięty, wówczas ukaże się Niegodziwiec” (2 Tes. 2. 7-8)

Tym, Kto powstrzymuje, jest Jezus Chrystus, a niegodziwiec, to antychryst. Oznacza to, że gdy hierarchia usunie Jezusa Chrystusa, to wtedy szatan zatriumfuje.

W innym miejscu święty Paweł mówi o tym tak:

„Pojawieniu się jego (tj antychrysta) będzie towarzyszyć działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, działanie z wszelkim zwodzeniem, z powodu nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia.” (2 Tes. 2 7-10)

O fałszywym mesjaszu, czyli antychryście sam Jezus Chrystus mówi do żydów tak:

„Przyszedłem w Imieniu Ojca Mego i nie przyjęliście Mnie; a jeśli ów przyjdzie w imię swoje, jego przyjmiecie” (Jan 5, 43).

Odpowiedź na drugą przyczyną wprowadzenia koronawirusowego terroru daje nam święty Ławrentij Czernihowski. W swojej przepowiedni pisze on tak:

“Antychryst będzie znał wszystkie sztuczki szatańskie i będzie czynił fałszywe znaki. Zobaczy i usłyszy go cały świat jednocześnie”.

Święty Ławrentij mówił:

„Błogosławiony i wielce błogosławiony ten człowiek, który nie zapragnie i nie ujrzy wstrętnego Bogu oblicza antychrysta. Ten, kto ujrzy i usłyszy jego bluźnierczą mowę, jego obietnice wszystkich dóbr ziemskich, ten da się zwieść i wyjdzie mu na spotkanie z pokłonem. I wraz z nim zginie i będzie się palić w wiecznym ogniu”.

Obecni zaś Ojcowie zapytali Starca: „Jakże to wszystko będzie?”. Święty Starzec odrzekł ze łzami: „Na świętym miejscu będzie stała ohyda spustoszenia i pokazywała obrzydliwych zwodzicieli świata, i będą oni oszukiwać ludzi, którzy odstąpili od Boga, i będą czynić fałszywe cuda. A po nich pojawi się antychryst i cały świat ujrzy go w jednej chwili.”

Ojcowie zapytali Świętego: „Gdzie na świętym miejscu? W cerkwi?”. Przepodobny odpowiedział: „Nie w cerkwi, a w każdym domu. W kącie, gdzie stoją i wiszą teraz święte ikony, będą stały zwodzące urządzenia dla oszukiwania ludzi wielu powie: “Musimy oglądać i słuchać wiadomości”. A w wiadomościach właśnie pojawi się antychryst“

Ludzie, którzy obecnie są na siłę przetrzymywani w domu, nie mając co robić i całymi dniami oglądają telewizję, a jak powiedział św. Ławrentij – w wiadomościach pokażą ludziom antychrysta. I to jest prawdziwą przyczyna zastraszania i przetrzymywania ludzi na siłę przed telewizorami!

W związku z tym, że istnieje ogromne ryzyko objawienia się antychrysta, od dziś nie oglądajcie telewizji, nie oglądajcie wiadomości, tak samo uważajcie na filmy i wiadomości w internecie, w szczególności te publikowane przez oficjalne i antychrześcijańskie media.

“Ten, kto ujrzy i usłyszy jego bluźnierczą mowę, ten da się zwieść i wyjdzie mu na spotkanie z pokłonem.”

Siła antychrysta będzie leżała w szatanie, który użyje całej swej mocy, żeby przy pomocy pięknej mowy, cudów i wspaniałych obietnic, oszukać wszystkich nieprzygotowanych ludzi.
Zgodnie z proroctwami, będzie on wyjątkowo przystojnym człowiekiem – utalentowanym, pełnym wyrozumiałości i dobroci. Zaś po uzyskaniu władzy absolutnej, szybko zmieni się w tyrana, jakiego świat do tej pory nie widział.

Trzecią przyczyną dla jakiej wymyślono pandemonię koronowirusa jest zaczipowanie i kontrola całej ludzkości.

Dnia 18 marca 2020 roku jeden z czołowych wykonawców woli antychrysta, znany na całym świecie Bill Gates wziął udział w spotkaniu „Zapytaj mnie o wszystko” zatytułowanym „Bill Gates o COVID-19. ” Podczas tego wydarzenia Gates otwarcie przyznał światu, że planem na przyszłość jest zaszczepienie każdej osoby na szczepionką przeciw koronawirusowi, a także wszczepienie czipa umożliwiającego śledzenie.

Spotkanie z Billem Gatesem ujawniło plany globalnych przymusowych szczepień, które były przygotowywane już od dawna tyle, że nie było odpowiedniego pretekstu by je zrealizować.

Kto nie da się zaszczepić, prawdopodobnie zostanie wykluczony z reszty społeczeństwa i będzie zmuszony do trwałej izolacji. Wszystko to fachowo nazywa się: agenda ID2020, której celem jest stworzenie globalnego systemu cyfrowej identyfikacji, śledzenia i kontroli każdej osoby na ziemi.

Ten diabelski system w szybkim tempie zmierza bezpośrednio do tego, co opisane jest w Księdze Apokalipsy.

„Potem ujrzałem inną Bestię, wychodzącą z ziemi (…) I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia.” (Ap. 13. 16-17)

Testowanie ID2020 rozpoczęto już w Bangladeszu, umieszczając cyfrowe identyfikatory w ciałach noworodków wraz z ich pierwszym szczepieniem.

Bracia i Siostry, wg niektórych danych, antychryst może z pełną perfidią i bezczelnością, objawić się nie w czasie żydowskiej Paschy (tj 16 kwietnia), ale w tą sobotę lub niedzielę na nasze jedynie prawdziwe święta Zmartwychwstania Chrystusowego. Zrobi to złośliwie rzucając wyzwanie Prawosławnym oraz po to, żeby bardziej zbluźnić przeciw prawdziwemu Bogu!

Jeśli zaś, to się jeszcze teraz nie dokona, będzie to oznaczało wielkie Boże miłosierdzie nad nami i darowanie nam jeszcze odrobiny czasu na pokajanie i lepsze przygotowanie.

Jeśli antychryst się ukaże, będzie to oznaczało, że koniec świata jest już bardzo blisko i nastąpił czas, kiedy każdy jeden człowiek na ziemi musi dokonać wyboru po której stronie stanie. Czy po stronie Boga? Czy po stronie resztek wygodnego i zgniłego świata oraz antychrysta, który będzie wszystkich zwodził i zastraszał?

Bracia i Siostry, czy przyjmiecie tą szczepionkę, która Was zaczipuje, a możliwe, że również wprowadzi w organizmy jakąś kolejną chorobę lub truciznę, po to, żeby w odpowiednim momencie uśmiercić miliardy ludzi?

Czy macie siłę, żeby nie wyprzeć się swojej wiary i nie przyjąć diabelskiego znaku 666?

Czy macie siłę i odwagę, tak jak pierwsi Chrześcijanie oddać życie za Chrystusa?

Czy macie w sobie tyle wiary i miłości do Boga, aby zostawić majątek, pracę, życiowe wygody i w zamian za to wybrać poniewierkę w głodzie, chłodzie, poniżeniu i samotności?

Co zrobicie gdy duchowni powiedzą wam, że wasze obawy są błędne i zupełnie niepotrzebne, ponieważ fałszywy mesjasz będzie się jawił jako wzór dobroci i miłości i że trzeba poddać się tej szatańskiej władzy, aby przeżyć?

Co zrobicie, gdy wasi bliscy przyjmą liczbę bestii i będą was zmuszać do tego samego?? czy będziecie mieli siłę, żeby odejść od nich i sprzeciwić się zdradzie Boga?

Wiemy, że Bóg nigdy nie opuści wiernych Jemu ludzi, jednak każdy z Was musi się wykazać wiarą, nie jakąś tam przeciętną, ale wielką, gorącą i zdecydowaną!

Czas ostatecznej próby jest już się rozpoczął. Wielu ludzi naiwnie myśli sobie, że kwarantanna minie i wszystko wróci do starego porządku … Niestety już nie wróci! Będzie już tylko gorzej, gorzej i gorzej …

Pamiętajcie, że nade wszystko najważniejsze nie jest przedłużenie swojego życia tutaj na ziemi, ale uratowanie swej duszy przed potępieniem wiecznym!

„Kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z Mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mat. 16. 25-26)

Za chwilowe ulgi i możliwość przeżycia nie sprzedawajcie swojej duszy, gdyż nasz krótki okres życia na ziemi jest samą marnością, a przed nami czeka wieczność i Sąd Boży!

Bójcie się bez porównania bardziej Boga, który nie wybaczy ludziom zdrady, niż prześladowców, którzy dziś są groźni i straszni, ale ich czas jest krótki i wkrótce zostaną starci z ziemi przez Bożą sprawiedliwość! Bóg dopuścił na świat te nieszczęścia jako karę za niezliczone ludzkie grzechy, a w szczególności za niewiarę i zdradę Boga!

Ludzie, których serce już odeszło od Boga, poddadzą się szatanowi, a ci którzy są wierni Bogu będą mogli udoskonalić się w prześladowaniach i potwierdzić swoją wiarę trudem i krwią, a za swój podwig osiągną zbawienie.

Panowanie antychrysta będzie trwało przez 3,5 roku, a jaki będzie finał, oznajmia nam Bóg przez Pismo Święte.

„Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość” (J. 16,20)

„Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi, i plugawy niech się jeszcze splugawi, a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość, a święty niechaj się jeszcze uświęci! Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca.” (Ap. 22 11- 12)

„Usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie “BOGIEM Z NIMI”. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły».

I rzekł Zasiadający na tronie: «Oto czynię wszystko nowe».

I mówi: «Napisz: Słowa te wiarygodne są i prawdziwe».

I rzekł mi: «Stało się. Jam Alfa i Omega, Początek i Koniec. Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia. Zwycięzca to odziedziczy i będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem. A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelkich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga».” (Ap. 21. 3- 8)

Bracia i Siostry, szczególnie gorliwie módlcie się do Przenajświętszej Bogurodzicy, Która nie zostawi bez pomocy i opieki ludzi wiernych Bogu. Nawet gdyby prześladowania były straszne, to pamiętajcie, że Bóg jest wszechmocny i uratuje każdego człowieka, który szczerze będzie się kajał za grzechy i błagał o Bożą pomoc!

Pamiętajcie, “kto z Bogiem – temu Bóg dopomoże”, a “kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”

Mnisi Monasteru Św. Cyryla i Metodego

*                        *                         *

Na koniec przypominamy proroctwo świętego Ławrentia Czerhihowskiego odnośnie czasów ostatecznych i antychrysta.

„Zdobywszy obfitość łaski Przenajświętszego Ducha Bożego Starzec Ławrentij często rozmawiał ze swoimi dziećmi duchowymi o czasach ostatecznych, uprzedzał, że trzeba być czujnymi i ostrożnymi, gdyż antychryst jest blisko.

Batiuszka mówił: „Teraz jeszcze głosujemy – to nic takiego, nie głosujemy jeszcze za jednym na cały świat. Ale gdy będą głosować tylko za jednym – to będzie właśnie sam antychryst, głosować wtedy nie wolno”.

O nadchodzącym antychryście oświecony Świętym Duchem Starzec mówił takie słowa: „Będzie czas, gdy będą chodzić, aby podpisać się za jednym królem na całej ziemi. I będą dokładnie spisywać ludzi. Wejdą do domu – a tam mąż, żona i dzieci. I żona zacznie namawiać małżonka: “Chodź, podpiszemy się, mamy dzieci, przecież niczego dla nich nie kupisz”. A mąż powie: “Ty rób jak chcesz, a ja jestem gotów umrzeć, lecz za antychrystem głosować nie będę”. Taki jest poruszający obraz przyszłości.

“Przyjdzie czas – mówił Przepodobny ojciec Ławrentij – gdy nawet nieczynne (zamknięte) świątynie będą odbudowywać, urządzać nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz. Będą złocić kopuły, zarówno świątyń, jak i dzwonnic. A gdy wszystko to zakończą przyjdzie czas, gdy zakróluje antychryst. Módlcie się, żeby Bóg przedłużył nam jeszcze teraźniejszy czas, dla umocnienia, gdyż oczekuje nas czas straszny. Widzicie, jak podstępnie wszystko jest przygotowywane? Wszystkie świątynie będą bardzo pięknie wykończone, tak, jak nigdy – lecz nie będzie wolno chodzić do tych świątyń.

Antychryst będzie koronowany na króla we wspaniałej świątyni jerozolimskiej. Każdy człowiek będzie mógł swobodnie wjeżdżać i wyjeżdżać z Jerozolimy. Lecz wtedy starajcie się nie jeździć, gdyż wszystko będzie zrobione tak, by człowieka omamić.

Antychryst będzie pochodził od rozpustnej Żydówki, zajmującej się rozpustą w dwunastym pokoleniu. Już jako dziecko będzie bardzo zdolny i inteligentny, a szczególnie od tej chwili, gdy będąc chłopcem dwunastoletnim, w czasie spaceru z matką po ogrodzie, spotka się z szatanem, który wyjdzie z samej otchłani i wejdzie w niego.

Chłopiec zadrży ze strachu, a szatan powie: “Nie bój się, będę ci pomagał”. I z tego dziecka dojrzeje antychryst w obrazie ludzkim.

Z Nieba zstąpią prorocy — Henoch i Eliasz, którzy także będą mówić wszystkim, że przyszedł antychryst: “To antychryst, nie wierzcie mu”. I zabije on proroków, lecz oni zmartwychwstaną i wstąpią do Nieba.

Antychryst będzie znał wszystkie sztuczki szatańskie i będzie czynił fałszywe znaki. Zobaczy i usłyszy go cały świat jednocześnie”. Święty Ławrentij mówił: „Błogosławiony i wielce błogosławiony ten człowiek, który nie zapragnie i nie ujrzy wstrętnego Bogu oblicza antychrysta. Ten, kto ujrzy i usłyszy jego bluźnierczą mowę, jego obietnice wszystkich dóbr ziemskich, ten da się zwieść i wyjdzie mu na spotkanie z pokłonem. I wraz z nim zginie i będzie się palić w wiecznym ogniu”.

Obecni zaś Ojcowie zapytali Starca: „Jakże to wszystko będzie?”. Święty Starzec odrzekł ze łzami: „Na świętym miejscu będzie stała ohyda spustoszenia i pokazywała obrzydliwych zwodzicieli świata, i będą oni oszukiwać ludzi, którzy odstąpili od Boga, i będą czynić fałszywe cuda. A po nich pojawi się antychryst i cały świat ujrzy go w jednej chwili.

Ojcowie zapytali Świętego: „Gdzie na świętym miejscu? W cerkwi?” Przepodobny odpowiedział: „Nie w cerkwi, a w każdym domu. W kącie, gdzie stoją i wiszą teraz święte ikony, będą stały zwodzące urządzenia dla oszukiwania ludzi wielu powie: “Musimy oglądać i słuchać wiadomości” A w wiadomościach właśnie pojawi się antychryst.

„Będzie on swoich ludzi ‘pieczętować” pieczęciami. Będzie nienawidził chrześcijan. Zaczną się ostatnie prześladowania każdej duszy chrześcijańskiej, która odmówi przyjęcia pieczęci szatana… Chrześcijanie nie będą mogli niczego kupić, ani sprzedać. Ale nie wpadajcie w beznadziejność: Bóg nie zostawi swoich dzieci… Bać się nie trzeba!

Będą cerkwie, ale prawosławnemu chrześcijaninowi nie wolno będzie wolno do nich chodzić, gdyż nie będzie tam przynoszona Bezkrwawa Ofiara Jezusa Chrystusa, lecz będzie tam cały zbór szatański…

Powtarzam jeszcze raz: nie wolno chodzić do tych świątyń, łaski Bożej w nich nie będzie”.
Chrześcijan będą uśmiercać, albo zsyłać na miejsca pustynne. Lecz Bóg będzie pomagał i będzie żywił swoich wyznawców.

Żydów też będą zganiać w jedno miejsce. Niektórzy Żydzi, którzy prawdziwie żyli według zakonu mojżeszowego, nie przyjmą pieczęci antychrysta. Będą wyczekiwać i przyglądać się jego czynom. Wiedzą, że ich przodkowie nie uznali Chrystusa za Mesjasza, a tutaj Bóg tak da, że otworzą się im oczy i nie przyjmą pieczęci szatana, a uznają Chrystusa i będą królować z Chrystusem.

Cały zaś słaby lud pójdzie za szatanem, i gdy ziemia nie da urodzaju, ludzie pójdą do niego z prośbą o chleb, lecz on odpowie: “Ziemia nie rodzi chleba. Niczego nie mogę uczynić”. Wody także nie będzie, wszystkie rzeki i jeziora wyschną. „To nieszczęście będzie trwało trzy i pół roku, lecz z powodu Swoich wybranych Bóg skróci te dni.

Będą w tych dniach jeszcze mocni bojownicy, filary Prawosławia, którzy znajdą się pod silnym działaniem serdecznej modlitwy Jezusowej. I Bóg będzie chronił ich Swoją Wszechmocną Łaską, i nie będą oni widzieli tych fałszywych znaków, które zostaną przygotowane dla wszystkich ludzi.

„Będzie wojna – kontynuował Batiuszka – i tam, gdzie ona przejdzie – ludzi nie będzie. Lecz przed tym Bóg ludziom słabym pośle niewielkie choroby – i umrą. A przy antychryście śmierci nie będzie. I trzecia wojna światowa będzie nie dla pokajania, a dla wyniszczenia”.

„Remonty świątyń będą trwały do samego przyjścia antychrysta, i wszędzie będzie niebywałe piękno, – mówił Starzec – lecz wy w remontach naszej cerkwi bądźcie umiarkowani, jeśli chodzi o jej zewnętrzny wygląd. Więcej się módlcie, chodźcie do cerkwi póki jest możliwość, szczególnie na Liturgię, na której przynoszona jest Bezkrwawa Ofiara za grzechy całego świata. Częściej się spowiadajcie i przyjmujcie Ciało i Krew Chrystusa i Bóg was umocni.

Przepodobny Ojciec Ławrencjusz niejednokrotnie powtarzał,że do piekła ludzie idą w takiej ilości, jak do cerkwi w czasie święta, natomiast do raju – jak ludzie do cerkwi w zwykły, powszedni dzień.

„Piekło jest tak nabite ludźmi, jak beczka śledziami – mówił starzec Ławrencjusz. Dzieci go pocieszały, a on mówił przez łzy: – Wy tego nie widzicie. Gdybyście widzieli, byłoby wam ich ogromnie żal!”

A w czasach ostatecznych piekło napełni się młodymi ludźmi.”

http://wiadomosci.monasterujkowice.pl

NOC CIEMNIEJE !

Trudno pominąć takie zdarzenie lub odłożyć je w niebyt, kiedy jesteśmy świadkami podstępnego przekształcania słów naszych pięknych kolęd, do tego w jeszcze piękniejszej mszy świętej, jaką jest Pasterka.

Pamiętam jeszcze z dzieciństwa kolędę /”Wśród nocnej ciszy”/, która  w czwartej zwrotce brzmi:

” I my czekamy na Ciebie, Pana,

a skoro przyjdziesz na głos kapłana,

padniemy na twarz przed Tobą,

wierząc, żeś jest pod osobą chleba i wina.”

Dzisiaj wierni,ku mojemu wielkiemu zdumieniu, śpiewają gromko /mając przed sobą tekst wyświetlany na tablicy, więc o pomyłce nie ma mowy/-”wierząc,żeś jest pod osłoną chleba i wina”.Niby nic,brzmi podobnie,tylko w istocie zmienia cały sens,który ktoś celowo wprowadził, po prostu sprotestantyzował naszą piękną kolędę, kwestionując  podstawowy kanon naszej wiary,jaką jest obecność Jezusa w Najświętrzych Sakramentach – chleba i wina.

Wynika z tego zdarzenia podstawowy wniosek: w czasie mszy świętej musimy pilnie uważać,jakie słowa modlitwy i pieśni są wypowiadane,zarówno przez kapłana jak i wiernych.Takich czasów dożyliśmy,niestety,że nawet w kościele musimy się mieć na baczności i nie obrażać Boga,wiem – przykład idzie z góry,kiedy wprowadza się do świętego miejsca figurki różnych bożków /np.Pachamana/,lub gdy kapłanowi jest obojętna  dokładna treść modlitwy,wypowiadana w naszym,/ a więc zrozumiałym/polskim języku. Nie chcę wnikać w to,czy jest to wynik błędnego tłumaczenia tekstu łacińskiego,w jakim kiedyś były wypowiadane teksty modlitwy,czy czyjaś zła wola lub niechlujstwo językowe.

Zapytałem niedawno mojego Proboszcza, dlaczego podczas Przeistoczenia, kapłan wypowiada słowa :„bierzcie i jedzcie z tego wszyscy,to jest bowiem ciało moje…” Z TEGO – należy w takim razie, ujmując to stwierdzenie w naszym języku, zadać pytanie – z czego? Jak wiemy,kłóci się to z tym,jak Jezus łamał się i rozdawał uczniom chleb,nie było tam żadnego naczynia, z którego uczniowie mieli brać chleb.I co zrobił Proboszcz /wysokich lotów modernista/? Nic,spojrzał na mnie niewidzącym wzrokiem i wzruszył ramionami.

Podczas udzielania /nie rozdawania !!!!!/Komunii Św.wierni śpiewają, myślę, że nie zdając sobie sprawy ze znaczenia słowa „skosztować”…

„Skosztujcie i zobaczcie jak dobry jest Pan”,może jestem przeczulony,ale mnie w tym momencie ciarki przechodzą po plecach, bo wiem,że w

naszym języku, skosztować” dotyczy tylko i wyłącznie jedzenia. I co dalej księże Proboszczu? Czy Komunia, której udziela mi kapłan jest jedzeniem? Podejrzewam,że w dzisiejszym modern kościele chyba tak,gdyż w dalszej części tej pieśni jest zwrot – „Panie dobry jak chleb…”

Zacząłem od przypadku /a może wypadku/ z kolędą, podałem przykłady poważniejszej natury, i pora w takim razie przejść do konkluzji.

Moim zdaniem najwyższy czas,żeby skończyć z dowolną twórczością, ktoś musi pilnować prawidłowości używanych lub tłumaczonych słów, nie tylko dlatego,że Bóg ich słucha, ale przede wszystkim dlatego, że musimy mieć świadomość, co one oznaczają i nie są durną paplaniną, bo to z pewnością Boga obraża a nam nie wystawia najlepszego świadectwa.

Nowy Kościół, jak widać, stawia nam nowe wymagania, i musimy im sprostać, dokładnie rozumiejąc, co się w nim dzieje. Szczęść Boże.

Marian 44

 

 

 

 

Papież bez tiary – Sebastian Skowronek

Sprzedaż tiary przez Pawła VI została przyjęta ogromnym aplauzem części wiernych, uradowanych symbolicznym gestem wyrzeczenia się bogactw przez Kościół i zapowiedzią powrotu do pierwotnego ubóstwa. Arcybiskup Felici tłumaczył, że gest papieża stanowił reakcję na przedstawione mu sprawozdanie na temat nędzy i głodu panującego na świecie.

Po uroczystej ekumenicznej Mszy świętej, odprawionej 13 XI 1964 roku w bazylice św. Piotra w obrządku bizantyjskim z udziałem patriarchów prawosławnych, w symbolicznym geście Paweł VI złożył na ołtarzu papieską koronę – tiarę, którą otrzymał jako dar od wiernych Mediolanu, jego pierwszej arcybiskupiej diecezji. Została ona następnie zlicytowana na aukcji w USA i sprzedana. Pieniądze za nią otrzymane przeznaczono na cele charytatywne.

Tiara Pawła VI posiadała dość niecodzienny kształt; jej projektant twierdził, że inspiracją była dlań rakieta kosmiczna NASA

[Pic source: http://theradtrad.blogspot.com]

Decyzja ta została przyjęta ogromnym aplauzem części wiernych, uradowanych symbolicznym gestem wyrzeczenia się bogactw przez Kościół i zapowiedzią powrotu do pierwotnego ubóstwa. Arcybiskup Felici tłumaczył, że gest Pawła VI stanowił reakcję na przedstawione mu sprawozdanie na temat nędzy i głodu panującego na świecie. Warto dodać, iż w tym samym czasie w auli soborowej dyskutowany był XIII schemat – konstytucja o Kościele w świecie współczesnym.

Dla każdego, kto choć trochę orientuje się w znaczeniu symboliki katolickiej, oczywiste jest, że gest pozbycia się potrójnej korony przez Pawła VI nie był przypadkiem, ale oczywistym znakiem rezygnacji z dawnych przywilejów i przyjęciem nowej koncepcji Kościoła w świecie. Ten symboliczny akt rozszerzyli kolejni papieże, uznając, że koronacja z użyciem tiary nie będzie już konieczna! Jedyną jej pozostałością jest potrójna korona w herbie Jana Pawła II. Zrezygnowano jednocześnie z dawnej intromisji, podczas której mistrz ceremonii zapalał przed Papieżem zawieszony na długim metalowym pręcie pęk konopi i wypowiadał tradycyjne słowa przestrogi: „Sancte Pater, sic transit glotia mundi” – „Ojcze Święty, tak przemija chwała tego świata”, a następnie w otoczeniu flabelli, czyli wielkich wachlarzy z pawich i strusich piór, w otoczeniu gwardii szwajcarskiej, nowo wybrany Następca św. Piotra, ukoronowany potrójną koroną, przyjmował tytuł „Jego Świątobliwości Pana Naszego”. Koronację zastąpiono uroczystym nałożeniem paliusza z owczej białej wełny, ozdobionego sześcioma czarnymi krzyżami, który noszony jest przez Papieża na znak posługiwania Najwyższego Pasterza Kościołowi.

Papieska tiara Leona XIII

[Pic source: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com]

Tiarą (z gr. ‘turban’, ‘zawój’) pierwotnie nazywano perskie nakrycie głowy z filcu w kształcie ściętego stożka. Bogato przyozdabiane w trzy korony, noszone było przez perskich królów jako symbol połączonych trzech królestw: Persów, Medów i Partów. Kolejno przeszło do tradycji bizantyńskiej (zwane tam było camelaucum) oraz łacińskiej jako nakrycie głowy papieża i zarazem władcy świeckiego. Tiara jest typem korony zamkniętej, której przyjęcie oznaczało pełnię suwerennej władzy, dlatego zamknięta była najpierw jedynie korona papieska i cesarska, a władcy królestw narodowych odważali się przyjąć ją dopiero po osłabieniu autorytetu cesarza, tj. ok. XIV–XV wieku. Podobną symbolikę ograniczonej władzy posiadają zresztą zakręcone biskupie pastorały, jedynie papieski powinien być prosty, dodatkowo przyozdobiony trzema krzyżami.

Tiara składała się z trzech umieszczonych jedna nad drugą królewskich koron otwartych i od tego pochodzi inna jej nazwa: triregnum. Z tyłu papieskiej korony zwisają dwie wstęgi, zwane claudş, będące początkiem i końcem płótna, z którego tworzono zawój. Historycy wyodrębniają trzy etapy kształtowania się papieskiej korony. Ta początkowo prosta, stożkowa czapka, wzorowana na camelaucum, czyli nakryciu głowy dygnitarza w cesarstwie bizantyńskim, została przyozdobiona w VIII wieku pierwszą, dolną koroną. Wtedy to zaczęto używać nazwy regnum, co było związane z faktem, iż papieże zaczęli również być władcami świeckimi w Italii.

Dalszy rozwój tiary nastąpił, gdy została symbolicznie przyozdobiona przez papieża Bonifacego VIII (1235–1303) drugą, środkową koroną. Papież ten, autor słynnej bulli Unam sanctam, w sposób jasny i klarowny przedstawił stosunek Kościoła do władzy świeckiej: „Obie władze pochodzą od Boga, jednakże ład wymaga, aby jedna była podporządkowana drugiej: wyższa jest jednak władza duchowna. To jej przystoi ustanawiać władzę świecką i napominać ją, kiedy zbłądzi…”. Niewątpliwie znakiem podkreślającym to, iż „Kościół rozporządza zarówno duchowym, jak i świeckim mieczem”, było dodanie tiarze drugiej korony.

Paweł VI przekazujący koronę Namiestnika Chrystusa na potrzeby ubogich i głodujących

[Pic source: http://www.opusdeialert.com/montini_the_marrano.htm]

Za pontyfikatu Klemensa V (1305–1314), w trudnym czasie „niewoli awiniońskiej”, dodano tiarze trzecią koronę, aby zaakcentować nadprzyrodzone pochodzenie władzy Papieża. Zwieńczeniem ewolucji korony papieskiej było umieszczenie w XVI wieku na wierzchołku tiary krzyża – symbolu władzy Chrystusa nad światem.

Z czasem zaczęto wykonywać tiary będące prawdziwymi dziełami sztuki, jak za pontyfikatów papieży żyjących w drugiej połowie XV wieku: Pawła II (1464–1471), Sykstusa IV (1471–1484), a przede wszystkim Juliusza II (1503–1513). Sławny jubiler Caradosso z Mediolanu zrobił dla ostatniego ze wspomnianych papieży tiarę o wartości 200 000 dukatów!

Tiara papieska używana była w szczególnych nieliturgicznych okolicznościach, przede wszystkim podczas podejmowania przez Papieża kluczowych decyzji, kiedy angażował cały autorytet urzędu Namiestnika św. Piotra, na przykład przy ogłaszaniu dogmatów czy pełnieniu funkcji jurysdykcyjnych, jak również w czasie ceremonialnych procesji do kościoła. Podczas pełnienia funkcji liturgicznych, podobnie jak biskupi, Papież używał mitry.

Papież Pius VI

W czasie uroczystej koronacji najstarszy rangą kardynał diakon w momencie nakładania tiary wypowiadał słowa: „Przyjmij tę tiarę ozdobioną trzema koronami i pamiętaj, że jesteś ojcem książąt i królestw, przewodnikiem całego świata i zastępcą naszego Zbawiciela, któremu niech będzie cześć i chwała na wieki wieków. Amen”. Słowa te wskazują wyraźnie na przeogromne znaczenie symboliki papieskiej korony. Otóż tiara od samego początku kojarzona była z atrybutem absolutnej władzy! Następnie począwszy od średniowiecza trójkorona na skroniach papieskich wskazywała na jego trójwładzę nad niebem, ziemią i światem podziemnym lub też nad trzema częściami świata: Europą, Azją i Afryką, zamieszkanymi przez potomków synów Noego: Sema, Jafeta i Chama. Według jeszcze innej interpretacji trzy korony oznaczają Kościół cierpiący w czyśćcu, wojujący na ziemi i tryumfujący w niebie. Spotykamy się również z takim rozumieniem współzależności trzech koron jako symbolu papieskiego urzędu: kapłana, pasterza i nauczyciela. Może też oznaczać potrójną władzę papieża: duchową nad Kościołem, władzę nad duszami pokutującymi za grzechy w czyśćcu i polityczną nad Państwem Kościelnym. Niewątpliwie ciekawostkę stanowi fakt, że przyjął się zwyczaj ukazywania Boga Ojca w tiarze o pięciu koronach. Natomiast papieży, którzy za życia zrzekli się godności, oraz świętych odmawiających jej przyjęcia przedstawiano z tiarą leżącą u stóp.

Św. Pius X na tronie papieskim

[By Giuseppe Felici (1839-1923) (Web) [Public domain], via Wikimedia Commons]

Tiara, będąc przez wieki atrybutem władzy Papieża, stanowi jeden z licznych ukształtowanych elementów składających się na wielkie bogactwo symboliki tego urzędu, szczególnie potrójna korona, wyróżniająca Papieża od każdego innego władcy, akcentująca także inny wymiar władzy, namiestnictwa sprawowanego na ziemi w imieniu Najwyższego Króla. Pozbycie się korony przez Pawła VI wprowadziło swoisty „fenomen Papieża bez tiary”. W sposób wyjątkowo jaskrawy uwidacznia się opozycja dwóch wydarzeń: rok 1870 – ogłoszenie dogmatu o nieomylności Papieża oraz rok 1964 – rezygnacja z posiadania potrójnej korony. Jak ogromną ewolucję pojmowania władzy Papieża obserwujemy! Paweł VI manifestacyjnie pokazał, że Kościół odtąd nie chce już rządzić, nawracać, karać klątwą bluźnierców i heretyków, „napominać władzę świecką”, ale że zrzeka się tego na rzecz pomocy najuboższym, na rzecz walki z głodem, o pokój na świecie, kładąc tym samym szczególny nacisk na działalność doczesną. Czy jednak to jest celem istnienia Kościoła na ziemi? Ω

Sebastian Skowronek


Przysięga koronacyjna papieży

Przysięgam nie zmieniać niczego z przekazanej mi tradycji ani niczego, co było przede mną strzeżone przez mych miłych Bogu poprzedników, ani nie naruszać, ani nie zmieniać, ani nie zezwalać na jakiekolwiek zmiany.

Przeciwnie: z gorącym umiłowaniem, jako jej [Tradycji] uczeń i dziedzic, [przysięgam] że czcią zachować przekazane mi dobro, ze wszystkich moich sił i całą moją mocą.

[Przysięgam] usunąć wszystko, co sprzeciwia się porządkowi prawa kanonicznego, gdyby tylko coś takiego się wydarzyło; bronić Świętych Kanonów i Dekretów papieskich jako Bożych nakazów otrzymanych z Nieba, ponieważ jestem w pełni świadom, że Ty, którego miejsce zajmuję przy pomocy Łaski Bożej, którego Wikariuszem jestem z Twoją pomocą, poddasz najsurowszemu osądowi przed Twoim Boskim Trybunałem wszystko, co będę głosił.

Przysięgam Bogu Wszechmogącemu i Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi, że zachowam wszystko, co zostało objawione poprzez Chrystusa i Jego Następców i co zostało zdefiniowane i ogłoszone w pierwszym rzędzie przez sobory oraz moich poprzedników.

Zachowam bez najmniejszej straty dyscyplinę i ryt Kościoła. Usunę z Kościoła każdego, kto ośmieliłby się działać przeciwko tej przysiędze, czy byłbym to ja sam, czy ktokolwiek inny.

Gdybym miał dokonać czegokolwiek przeciwnego [tej przysiędze] albo zezwolić, aby taki czyn mógł być dokonany, Ty nie będziesz miał nade mną litości w straszny dzień Sprawiedliwości Bożej.

Dlatego bez żadnego wyjątku, nakładamy najsurowszą ekskomunikę na każdego – czy to na Nas samych, czy to na kogokolwiek innego – kto ośmieliłby się powziąć cokolwiek nowego, co stałoby w sprzeczności z tą starożytną ewangeliczną Tradycją i czystością prawowiernej Wiary i religii chrześcijańskiej, albo kto chciałby coś zmienić poprzez swój czynny sprzeciw, lub też zgodziłby się z tymi, którzy podjęliby tak świętokradzkie przedsięwzięcie. Ω

Źródło: Liber Diurnus Romanorum Pontificium, Patrologia latina 105.54

 

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    056084