OJCU, SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU

Artykuły i Komentarze

- Nie lękaj się -

Słucham audycji Radia Maryja poświęconej  imperatywowi boskiemu – NIE LĘKAJ SIĘ , lansowanemu szeroko przez Św.Jana Pawła II i teraz upowszechnianemu w naszym Kościele.W tej kwestii często przywołuje się historię nawrócenia Szawła /późniejszego św.Pawła/, która go spotkała  na drodze do Damaszku, kiedy został napomniany przez Pana Boga, który przestrzegł go przed jego wrogim działaniem i  zażądał, aby nie lękał się, aby sprzeciwił się szatanowi, który go opętał. Scena ta wielokrotnie opisywana i analizowana, ma nas utwierdzać w tym – tak jak ja ją rozumiem – że pomimo, iż jesteśmy grzeszni, mamy nie ulegać pokusom, mamy stawić im czoła, bo z nami jest Jezus, który za nas cierpiał na krzyżu. Jego potęga, Zmartwychwstałego Pana jest silniejsza, a ja, będąc jego wyznawcą, do niego należę, korzystam z tej miłości, która objawiła się na krzyżu.

I dalej, prowadzący audycję, próbuje mnie przekonać, że trzeba odrzucić bojaźń i strach, który jest starobiblijny /cokolwiek to oznacza/ i zaufać Bogu, bogatemu w miłosierdzie. Bo grzech nie jest przeszkodą w miłości Boga, natomiast lęk jest siłą, która może być zabójcza dla człowieka. Zwrot ten obecnie jest rzucany w przestrzeń /tutaj też radiową/ bezosobowo, bez podstawowej odpowiedzi na pytanie – kogo, czego się mam nie lekać.Dotychczas wiedziałem, że lęk mnie mobilizuje, uzbraja, jest nawet moim sprzeciwem i chroni przed złem… a teraz? Mam się nie lękać, mam sie rozbroić i czekać zmiłowania, bo Bóg mnie kocha? A kim ja jestem dla Niego, żeby stawiać takie wymagania, nie dając przy tym nic w zamian, bo lubie życie wesołe i radosne /to ostatnie jest w naszym Kościele teraz nawet swego rodzaju priorytetem/.
Przyznam szczerze, niewiele z tego zrozumiałem, może dlatego, że nieostre jest dla mnie rozróżnienie miedzy „bać się” a „lękać”…
a w tym konkretnym przypadku – naszej wiary, jeśli bierzemy pod uwagę źródło bądź motyw grzechu, to wszystko, co oddala mnie  od Boga, musi wywoływać lęk lub strach, którego należy się bać, wystrzegać ect. I  dlaczego  w takim razie mam się nie lękać? Co tu jest moją busolą, która mnie poprowadzi do Boga a nie do szatana? Czy zawsze mam liczyć tylko na miłosierdzie, które zakładam, że przyjdzie ex post, choć wcale nie na pewno, bo tylko zależy od woli Boga. A może lepiej być „mądrym przed szkodą”?
I lękać się Jego gniewu, Jego kary???
W  tych rozważaniach, jak w soczewce, skupiają się doświadczenia mojego długiego  życia oraz drogi, jaką przemierza Kościół. Rozpoczynałem naukę wiary mojego Kościoła od potocznego zwrotu np. „Bój się Boga, co ty robisz?”,”Bój się Boga, nie rób tego, bo pójdziesz do piekła” itp. To było dla mnie proste i zrozumiałe, był to pewien kodeks postępowania, regulowany przykazaniami z odniesieniem do Boga, jako ostatecznej instancji,we  wszystkim, co się z nami tutaj dzieje, od poczęcia aż do śmierci. A teraz, na końcu tej drogi, w sukurs tym opresjom  przywołuje się z wielkim rozmachem pewną beztroskę, która za podstawę bierze Boże Miłosierdzie, które już dzisiaj przywołuje się na każdą okazję, która każdemu jest wygodna, żeby było wesoło i radośnie. Tak, zgodnie z życzeniem naszych hierarchów, nie musimy bardzo się stresować, życie powinniśmy  sobie ułatwiać, nawet jeśli zasady naszej wiary stoją temu na przeszkodzie.Wymownym tego przykładem /i nie jedynym, niestety/, jest ostatni synod biskupów, którzy zupełnie serio z Papieżem Franciszkiem na czele,zastanawiają się, jak nam to życie doczesne umilić i ułatwić, modyfikując przestarzałe, nie pasujące do tzw.współczesności, wymagania dekalogu.

Wysłuchałem tej audycji, zamyśliłem się i postanowiłem, że nadal będę się lękał, bo  wymogi naszej wiary, to nie jest chęć dokuczenia nam, tylko pewien porządek, ustanowiony przez Boga dla nas, właśnie z  miłości do nas, dla naszego dobra.
Marian 44

Święty Tomasz z Akwinu — geniusz nad geniuszami – Frederick Wilhelmsen

Był człowiekiem postawnym, korpulentnym, na pewno nie przypominał jednak grubego cherubina z legendy. Miał jasne oczy – mówiło się, że jego wzrok zdawał się przenikać w głąb ludzkiej duszy. Ojciec Tomasz z Akwinu był spokojnym i cichym zakonnikiem, którego głos kontrastował z jego posturą.

Urodzony 22 listopada 1224 roku w Rocasecca w południowo-wschodniej Italii, w krainie która do końca XIX wieku znana była jako Królestwo Obojga Sycylii, Akwinata mógłby pomieścić na swej tarczy rycerskiej połowę znaków herbowych Europy. Biorąc pod uwagę fakt, iż spokrewniony był z Fryderykiem II, władcą Świętego Cesarstwa Rzymskiego, samo jego urodzenie predestynowało go do zostania rycerzem lub opatem benedyktyńskim. Widoczne od wczesnego dzieciństwa zamiłowanie do modlitwy wskazywało jednak, iż jego przeznaczeniem nie jest życie średniowiecznego rycerza i wielkiego władcy. Wysłany przez rodzinę jako chłopiec na naukę do słynnego klasztoru na Monte Cassino, stanowczo opierał się planom uczynienia z niego mnicha benedyktyńskiego, a następnie wyniesienia do rangi opata, co wydawało się odpowiadać zarówno jego powołaniu zakonnemu, jak i wysokiemu urodzeniu. Czytaj dalej

Posłuszeństwo czyli odmowa – Ewa Polak-Pałkiewicz

„…mamy więc nierzeczywistych mędrców oraz nierzeczywistych artystów i nierzeczywistych literatów pouczających nas, że nierzeczywistość jest rzeczywistością”, mówił w jednym z wywiadów w 2011 roku pisarz J. M. Rymkiewicz, próbując zanalizować zjawisko, które określił mianem likwidowania w naszym kraju polskości.*) Wypowiedź papieża Franciszka w samolocie lecącym z Filipin do Rzymu, w której odpowiednikiem człowieka – ludzkiego aktu przekazywania życia – jest królik i jego przysłowiowa zdolność rozrodcza, wstrząsnęła opinią publiczną w Polsce. Stała się też nieuniknionym źródłem wyjątkowej ilości dziennikarskich bon motów.

Zbyt wielu jednak ludzi wierzących poczuło się zdezorientowanych, by nie należało dostrzec wreszcie wielkiego niewypowiedzianego pytania, które unosi się nad tym wszystkim: czy nie mamy do czynienia z likwidowaniem katolicyzmu? Czytaj dalej

Trzeba ujawniać przewrotność masonerii! – abp Marcel Lefebvre FSSPX

Bez analizy dokumentów papieskich nie można zrozumieć bardzo poważnej sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Kościół i wszystkie nasze tak zwane cywilizowane społeczeństwa, korzystające przedtem, przez całe wieki, z chrześcijańskiej cywilizacji z jej zasadami oraz z chrześcijańskiej moralności. Wolnomularstwo nigdy nie było tak silne, a jego wpływ równie szeroki, jak w chwili obecnej. Liczba wolnomularzy i ich bezczelność rosną w sposób nieprawdopodobny.

Papieżowi Leonowi XIII zawdzięczamy encyklikę Humanum genus, najważniejszą, najbardziej kompletną w opisie wolnomularstwa oraz przewrotności jego planów. Jak bardzo trafnie mówi papież Leon XIII, celem wolnomularzy jest zniszczenie wszystkich chrześcijańskich instytucji, położenie kresu temu, co zostało stworzone i ustanowione przez Kościół w przeciągu dziesięciu czy dwunastu wieków, doszczętne tego unicestwienie. Moralność, zasady, dogmaty Kościoła – wszystko to należy zniszczyć! W sposób uzasadniony można wyjaśnić ów rozkład jedynie oddziaływaniem jakiejś niezwykle skutecznej organizacji, ponieważ w ciągu stuleci udało się jej dokonać tego, co przewidziała i co zapowiedziała: „Jeśli trzeba będzie, zużyjemy wieki, lecz osiągniemy to”.

W jaki sposób, o ile u jego podłoża nie ma jakiegoś stałego pierwiastka, można tłumaczyć tego typu zamiar? Otóż owym stałym pierwiastkiem jest szatan – papież mówi to otwarcie. Nie można wytłumaczyć tej złości, tej wrogości, jaką żywi wolnomularstwo w stosunku do Kościoła, w końcu wobec naszego Pana Jezusa Chrystusa niczym innym, jak nienawiścią szatana. Inne wytłumaczenie jest niemożliwe. Zresztą, skoro pozna się podczas tajnych ceremonii prawdziwe powiązania miedzy wolnomularstwem a szatanem we wszystkim, co dokonuje się pod osłoną tajemnicy, pojmuje się tę wytrwałość, a ponadto ową inteligencję, tę niezwykłą finezję, z jaką kierowany jest cały plan. Może to być jedynie dzieło wyjątkowej i przewrotnej inteligencji. Czytaj dalej

Jorge Bergoglio – Od modernizmu do apostazji

JORGE BERGOGLIO

Od modernizmu do apostazji

Bergoglio nie wierzy w katolickiego Boga (a)

 (Artykuł z października 2013)

BP DONALD J. SANBORN

–––––

 

Drodzy katolicy,

 

Musimy niestety po raz kolejny zwrócić uwagę na człowieka z Watykanu, który podaje się za katolickiego papieża i który przez przynajmniej 99% ludzi uważających się za katolików za takiego jest uznawany. Używam określenia „uważających się za katolików”, ponieważ tak samo jak herezja modernizmu sprawia, że Bergoglio jest fałszywym papieżem, to ta sama herezja wyklucza z Kościoła tych, którzy wciąż nazywają się katolikami. Wskutek pięćdziesięciu lat Vaticanum II setki milionów ludzi utraciło katolicką wiarę. Przestali już wierzyć w to, czego uczy Kościół, dając w miejsce tego posłuch doktrynom potępionym przez Kościół rzymskokatolicki. Moim zdaniem, większość wyznawców Novus Ordo działa w złej wierze, lubując się w nowych metodach i pogardzając starymi. Bergoglio jest doskonałym przykładem „katolika” soborowego (Vaticanum II).

 

W niemal każdym sondażu pojawia się „stara gwardia” wyznawców Novus Ordo – być może 20% – którzy trzymając się kurczowo, robią wszystko by pogodzić historyczny katolicyzm przedsoborowej ery z tym, co wynikło z Vaticanum II i jego zmian. Jest to oczywiście niemożliwe, ale próbują ze wszystkich sił tego dokonać.

 

Powodem, dla którego tak zawzięcie to czynią jest to, że Bergoglio został wybrany na papieża. Błędnie uważają, że ze względu na wybór, automatycznie otrzymał on władzę nauczania, rządzenia i uświęcania Kościoła. Chociaż jest prawdą, że w prawie wszystkich elekcjach papieży w historii Kościoła zwycięzca wyborów natychmiast otrzymywał tę władzę, to jednocześnie pozostaje prawdą, że wszyscy zwycięzcy tychże wyborów wyznawali katolicką Wiarę.

 

Gdy elekt katolickiej Wiary nie wyznaje albo, co jest jeszcze o wiele gorsze, kiedy istnieją dowody występowania intencji narzucenia katolikom i katolickim instytucjom herezji modernizmu, sytuacja zmienia się zasadniczo. Konieczne jest, aby ten, kto obejmuje władzę miał na celu obiektywne dobro instytucji, którą rządzi. Jeśli nie ma tej intencji, władzy objąć nie może. Z tego powodu, od prezydentów, senatorów, żołnierzy, policjantów i innych władz cywilnych oraz urzędników odbiera się przysięgę, aby sprawdzić czy rzeczywiście mają na celu obiektywne dobro instytucji, nad którą sprawują władzę, albo w której służą na jakimś stanowisku.

 

Jeśli tego nie potwierdzą przysięgą, nie obejmują władzy. Ponadto, konieczne jest, aby ich ślubowanie było szczere. Jeśliby się miało w oczywisty sposób okazać, że byli nieszczerzy, ich władza znika. Wyobraźcie sobie oficera armii przyłapanego na wspieraniu i udzielaniu pomocy wrogowi. Pomimo przysięgi, że w służbie wojskowej będzie stał na straży interesów narodu jego czyny dowiodły nieszczerości ślubowania. W rezultacie, utraci swą władzę kierowniczą i to jeszcze zanim zostanie skazany przez sąd.

 

Ponieważ jednak konserwatyści Novus Ordo – powiedzmy że jest ich 20% – uważają, że elekcja siłą rzeczy wiąże się z władzą, to zdają sobie sprawę, że muszą jakoś chronić modernistycznych „papieży” przed oskarżeniami o herezję lub o narzucanie herezji Kościołowi. W przeciwnym razie cały ich system się rozpada, ponieważ dostrzegają, że jeśli ci ludzie są naprawdę winni wypaczania katolickiej Wiary swoimi herezjami, to trzeba by dojść do wniosku, że Chrystus nie jest wierny swej obietnicy pozostawania z Kościołem po wszystkie dni aż do skończenia świata. Innymi słowy, niezawodny (wolny od błędu) katolicki Kościół znalazłby się w stanie odstępstwa.

 

Dlatego też dla tychże 20% stawką jest ich własna wiara katolicka. Skutkiem tego wymyślają różne rodzaje dziwacznej teologii dla ochrony nagiego cesarza. Ich intelekt odrzuca jego nagość z tym większą siłą im bardziej obstają przy prawdach katolickiej Wiary. Innymi słowy, w swych umysłach dokonują aktu wiary w istnienie szat cesarza, nawet mimo tego, że ich oczom jawi się on kompletnie nagi.

 

Odkąd Bergoglio został wybrany ta nagość stała się jeszcze bardziej alarmująco widoczną. Pojawienie się tego człowieka można by porównać z nagłym podmuchem wichury, która gwałtownie szarpie wiszącym mostem w górę i w dół. W miarę jak most jest poddawany ekstremalnym naprężeniom, rwą się podtrzymujące go liny i stopniowo się rozpada. Tak więc, podczas gdy za Ratzingera struktura łącząca przedsoborowie z posoborowiem była w ich umysłach stabilna, Bergoglio stał się dla nich nazwą teologicznego huraganu wyrządzającego ich systemowi poważne szkody i grożącego jego zupełnym zniszczeniem.

 

Wszystko to prowadzi nas do cytatu, który widzicie na stronie tytułowej naszego biuletynu (1). Aby ktoś nie powiedział, że został wyrwany z kontekstu – oto jego pełne brzmienie: Wierzę w Boga, nie w katolickiego Boga, nie istnieje Bóg katolicki, istnieje Bóg i ja wierzę w Jezusa Chrystusa, jego wcielenie. Jezus jest moim nauczycielem i moim pasterzem, ale Bóg, Ojciec, Abba, jest światłem i stwórcą. To jest moja Istota„.

 

Jedyny sposób, w jaki można to rozumieć, to taki, że Bóg, który jest określony w katolickim Credo nie istnieje. Jak można rozumieć termin „katolicki Bóg” w jakimś innym sensie jak tylko Bóg rzymskiego katolicyzmu? Jest to jeden Bóg w Trzech Osobach Boskich, Ojciec, Syn i Duch Święty. Druga Osoba Trójcy Świętej stała się człowiekiem, założyła Kościół katolicki, umarła za nasze grzechy i jest czczona jako prawdziwy Bóg i Niewidzialna Głowa Kościoła katolickiego. Pytam się zatem, jakże termin katolicki może nie odnosić się do Jezusa Chrystusa będącego Głową katolickiego Kościoła? Zaprawdę, słowo katolicki stosuje się do Niego bardziej niż do kogokolwiek innego, ponieważ jest nazwą Kościoła, który On założył i którego On jest Głową. Ale Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem, Drugą Osobą Trójcy Świętej. Jakże można nie nazwać się katolikiem, jeśli jest się Głową Kościoła katolickiego?

 

Oświadczenie Bergoglio to nie herezja, lecz apostazja. Jest to całkowite wyrzeczenie się religii chrześcijańskiej, co jest definicją apostazji.

 

„Nie istnieje katolicki Bóg, istnieje Bóg”. Czy ten „bóg” jest bogiem muzułmańskim? Bogiem żydowskim? Hinduskim bogiem? Dla Bergoglio to żaden z nich, gdyż biorąc pod uwagę inne jego stwierdzenia, Bóg jest dla niego czymś niepoznawalnym, czymś co odnajdujecie w swym wnętrzu i co objawia się wam w doświadczeniu religijnym. Innymi słowy, bóg Bergoglio jest bogiem ogólnikowym; jest utożsamiany z ludzką podświadomością i staje się takim, jakim go sobie ludzie według osobistych doświadczeń ukształtują. Jest to czysty modernizm. Co więcej, to ateizm. Przychodzą na myśl słowa świętego Piusa X z encykliki Pascendi: [ich system] niweczy nie tylko religię katolicką, ale, jak już zaznaczyliśmy, niweczy zupełnie religię wszelką”. Po obszernych wyjaśnieniach święty Pius X stwierdza: Wystarczy to jednakże, aby wykazać aż nadto dobitnie, jak licznymi drogami teoria modernistów wiedzie do ateizmu i do zniweczenia wszelkiej religii. Na drogę tę wstąpił naprzód błąd protestancki; kroczy nią błąd modernistyczny; podąży nią niebawem ateizm” (Nr 39).

 

Wierni dobrze by zrobiliby ponownie czytając tę kluczową i proroczą encyklikę, w której zostaliśmy ostrzeżeni przed wszystkim, co się dzisiaj dzieje. „Bóg” Bergoglio jest czymś, czego nie da się opisać katolickimi dogmatami. To bóg nieokreślony, pozbawiony właściwości, atrybutów i dlatego również dogmatów.

 

Jak powiedziałem, „bóg” Bergoglio jest bogiem ogólnikowym. Lecz istnienie takiego ogólnikowego boga jest nie mniej niemożliwe niż istnienie ogólnikowego zwierzęcia. Wyobraźcie sobie pójście do zoo i poproszenie o zobaczenie ogólnikowego zwierzęcia. Dozorca zoo powiedziałby, że zwariowaliście.

 

Końcowy żart Bergoglio, „To jest moja Istota„, jest całkowicie zgodny z modernistyczną koncepcją Boga. W tym samym paragrafie 39 encykliki, święty Pius X oskarża ich o to, że są panteistami. Bergoglio wyraźnie utożsamia swą Istotę z tym ogólnikowym bogiem. To czysty panteizm.

 

Stwierdzam zatem, że Bergoglio to apostata i ateista, gdyż nie wierzy w osobowego Boga, który wykracza poza świat stworzony – katolickiego Boga – ale wierzy w ogólnikowego boga będącego nieodłączną częścią stworzonego świata.

 

Twierdzę również, że nie ma potrzeby przedstawiania kolejnych dowodów na porzucenie przez Bergoglio katolickiej Wiary oraz że konieczne jest, aby wszyscy, którzy mienią się katolikami demaskowali go jako fałszywego papieża i odmówili pozostawania z nim w kościelnej wspólnocie.

 

Jak ujął to zabawnie ksiądz Cekada we wpisie na Twitterze: „Bergoglio: «Nie ma katolickiego Boga». Bóg: «Nie ma katolickiego papieża»”.

 

Chociaż ma to komiczny wydźwięk, ksiądz Cekada trafił w sedno. Co więcej, jest to bardzo poważna sprawa, gdyż mówienie, że nie ma katolickiego Boga jest zaparciem się naszego Pana Jezusa Chrystusa, który jest prawdziwym Bogiem i Głową rzymskokatolickiego Kościoła. Przychodzą na myśl uroczyste słowa naszego katolickiego Boga: „A kto by się mnie zaparł przed ludźmi, zaprę się go i ja przed Ojcem moim, który jest w niebiesiech” (Mt. X, 33).

 

I jeśli umieszczamy imię tego apostaty w Kanonie naszej Mszy i publicznie uznajemy go za Wikariusza Chrystusa, jego, który neguje istnienie prawdziwego Boga, jak unikniemy zanegowania Chrystusa? Uznawanie Bergoglio za widzialną głowę Kościoła jest zaparciem się Chrystusa jako Niewidzialnej Głowy Kościoła, ponieważ Bergoglio mówi, że katolicki Bóg – Nasz Pan Jezus Chrystus, Głowa katolickiego Kościoła – nie istnieje.

 

Innymi słowy, między Chrystusem a Bergoglio występuje zasadnicza i radykalna sprzeczność. Opowiedzenie się za jednym oznacza zaparcie się drugiego. Święty Paweł powiedział w II Liście do Koryntian VI, 15: Albo co za zgoda Chrystusowi z Belialem? Albo co za udział wiernemu z niewiernym?”.

 

Wasz szczerze oddany w Chrystusie,

 

Bp Donald J. Sanborn

 

Rektor

 

 

Artykuł z: „Most Holy Trinity Seminary Newsletter”, October 2013. (b)

 

Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa

 

Narodziny „bergoglianizmu” – Christopher A. Ferrara

Niezaprzeczalnym faktem który niepokoić powinien każdego świadomego katolika, jest to, iż Franciszek, jako pierwszy papież w historii Kościoła, jest powszechnie wychwalany przez “władców świata tych ciemności, duchy nieprawości w przestworzach” (Ef 6,12). Pod “silnym wrażeniem” jego osobowości pozostaje nawet sam Barack Obama, prawdziwy zwiastun Antychrysta.

Nie ma potrzeby przytaczać tu po raz kolejny wyrazów bezprecedensowego zachwytu świata nad osobą obecnego biskupa Rzymu. O tym jak postrzegany jest jego “romans” ze światem współczesnym świadczą dobit­nie wyniki, jakie otrzymujemy po wpisaniu w dowolną wyszukiwarkę internetową wy­razów “papież Franciszek” oraz “rewolucja”.

“Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czy­nili fałszywym prorokom”.

Ekwilibrystyka neokatolików, usiłujących przypisać ten fakt powszechnemu brakowi zrozumienia dla “tradycyjnego w istocie” pa­pieża budzić może jedynie śmiech. W swej książce Spustoszona winnica (1973) Dietrich von Hildebrand ostrzegał, że “trucizna naszej epoki powoli przenika do samego Kościoła i wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z apo­kaliptycznego charakteru naszych czasów”.

Późniejszy papież Benedykt XVI pisał nie­gdyś: “Jestem osobiście przekonany, że kiedy w przyszłości napisana zostanie intelektualna historia Kościoła katolickiego w XX wieku” osoba Dietricha von Hildebranda uznana zostanie za jedną z najwybitniejszych postaci naszych czasów” (Soul of a Lion, s. 12). Postawa obecnych neokatolickich komentatorów pozostaje jednak w rażącej sprzeczności z intelektualną uczciwością von Hildebranda: będąc świadkami programowego zatruwania Kościoła ideami światowymi, z determinacją serwują oni swym odbiorcom środek znie­czulający w postaci fałszywego optymizmu posuwając się do blokowania komentarzy na prowadzonych przez siebie blogach, aby nie mogły przeniknąć tam żadne prawdziwe in­formacje, mogące rozwiać tworzone przez nich iluzje. Czytaj dalej

Za, a nawet przeciw Herodowi

Ćwiczenia z cyklu: dynamika grupowa, co to takiego? W grupie łatwiej wyćwiczyć pożądane społeczne zachowania. Zachowania najbardziej dziś cenne, pożądane, to takie, w których grupa społeczna ignoruje rzeczywistość. Bierze za coś realnego sytuację wykreowaną, sztuczną. Sztuczną sytuacją są widowiska, spektakle, także może nią być coś, co określa się mianem jasełek ulicznych. Do zachowań pożądanych – np. z punktu widzenia władzy politycznej – należy ignorowanie prawdy. Przede wszystkim Prawdy objawionej. W to miejsce wciska się podróbkę, fałszerstwo. Wreszcie – ignorowanie zasad moralnych. Żeby ułatwić ludziom ignorowanie rzeczywistości, prawdy i zasad moralnych, wymyśla się dziś możliwie atrakcyjne scenariusze. Dużej grupie osób – w której są zarówno osoby spolegliwe i bierne, jak i pełne temperamentu i bezkompromisowe – łatwiej jest narzucić pewne postawy, sądy i opinie niż poszczególnym osobom, bowiem grupa zawsze wpływa „uśredniająco”, modyfikująco na sądy, opinie, przekonania i postawy ludzkie. Taka jest jej specyfika. Czytaj dalej

Piers Compton c/d – Krzywy Krzyż

“Kiedy prałat z Rzymu pojawi się na prowincji, by przewodniczyć w jakiejś funkcji publicznej, konieczne jest, by natychmiast poznać jego charakter, jego poprzedników, jego temperament, jego wady – zwłaszcza jego wady. Daj mu charakter, który musi przerażać młodych ludzi i kobiety, opisz go jako okrutnego, bezdusznego lub krwiożerczego; opowiedz jakąś okrutną transakcję, która spowoduje sensację między ludźmi. Zagraniczne gazety dowiedzą się i skopiują te fakty, które będą wiedzieć jak je ozdobić zgodnie z ich zwyczajem … ”

 7. Niezależnie od wcześniejszych wskazań, główny cel spisku przejęcia kontroli nad papiestwem, ujawnił we Florencji przeciwnik tajnych stowarzyszeń o nazwisku Simonini, który doniósł wieść o ich zamiarze Piusowi VII. Ale Kościół mógł zrobić coś więcej w kwestii obrony niż przyjąć ostrzeżenia; podczas gdy karbonariusze, umocnieni pozytywnymi deklaracjami wypowiedzianymi przez Alta Vendita, wykorzystali okazję do ataków.

Kilka lat po sporządzeniu tego dokumentu, Mały Tygrys zwrócił się do filii towarzystwa w Piedmoncie w następujący sposób: “Katolicyzm musi zostać zniszczony na całym świecie. Pograsujcie po katolickiej  owczarni i złapcie pierwszego baranka, który spełnia wymagane warunki. Idźcie nawet do głębokości klasztorów. Za kilka lat młody kler będzie, siłą zdarzeń, obejmował wszystkie funkcje. Będą rządzić, administrować i sądzić. Oni będą wezwani do wyboru papieża, który będzie panował, i papież, podobnie jak większa część jego rówieśników, będzie zawsze przepojony zasadami, które zamierzamy wprowadzić do obrotu.

“Jest to małe ziarenko gorczycy, które umieścimy na ziemi, ale słońce sprawiedliwości będzie rozwijać je, by stało się wielką siłą, a pewnego dnia zobaczycie, jakie obfite żniwo to małe nasionko przyniesie”.

Zasadę infiltracji już wprowadzono w życie, a Mały Tygrys wkrótce stwierdził, że nowy gatunek księży, młodych, utalentowanych ludzi, którzy prawdopodobnie zajdą wysoko w hierarchii, został wyszkolony do przejęcia i zniszczenia Kościoła. I to nie była pusta przechwałka, kiedy w 1824 roku powiedział Nubiusowi: “Istnieją pewni członkowie duchowieństwa, zwłaszcza w Rzymie, którzy połknęli przynętę, haczyk, linkę i ciężarek”.
Wytrwałość, sumienność, i jeden cel stowarzyszeń, których, tak wtedy jak i teraz, nie można było znaleźć poza nimi, w co nigdy nie wątpiono. “Niech kler maszeruje pod waszym sztandarem w przekonaniu, że maszerują pod sztandarem Stolicy Apostolskiej. Nie bójcie się wślizgnąć do wspólnot religijnych, w sam środek ich stada. Niech nasi agenci ostrożnie badają personel tych ludzi z bractwa, umieśćcie ich pod pastoralną opieką jakiegoś cnotliwego księdza, dobrze znanego, ale łatwowiernego i łatwo dającego się oszukać. Potem przelewajcie truciznę w te wybrane serca; infiltrujcie je małymi dawkami niby przypadkiem”.

Wkrótce potem przeprowadzono pewną siebie ocenę inwazji, które towarzystwa już osiągnęły. “We Włoszech w swoich szeregach mają liczbę ponad 800 kapłanów, wśród nich wielu profesorów i prałatów, jak również pewnych biskupów i kardynałów!” Twierdzono, że byli w tym liczni hiszpańscy duchowni.

Ale, jak ciągle powtarzał Nubius, wszystkie tymczasowe zwycięstwa będą puste aż kiedy papież, który był częścią ich ostatecznego projektu zajmował tron Piotra. “Kiedy to osiągniemy”, napisał w 1843 roku, “będziecie mieli siedzibę rewolucji kierowaną przez tiarę i pluwiał (ceremonialna peleryna); rewolucji osiągniętej niewielką siłą, ale która rozpali ogień w czterech kątach świata”.

W powietrzu czuło się zmianę, zmianę, która przejdzie poza granice Kościoła i przekształci wiele aspektów życia. Mały Tygrys podsumował to pełen nadziei Nubiusowi w 1846 roku: “Wszyscy czują, że stary świat pęka”. I trzymał palec na pulsie wydarzeń, gdy dwa lata później, starannie wybrany organ tajnych inicjowanych, nazywających się Ligą 12 Sprawiedliwych Illuminati, sfinansował Karola Marksa, żeby napisał Manifest Komunistyczny, i po kilku miesiącach Europa zatrzęsła się od rewolucji.

Ale Nubius nie żył wystarczająco długo, żeby skosztować mających nastąpić korzyści. Pojawiły się plotki, prawdziwe czy nie, że pozwalał sobie na zbyt swobodny język, i Wszystko-Widzące-Oko obróciło się w jego kierunku i Nubius dostał dawkę trucizny.

Nasze pokolenie przeżyło, i nadal boryka się z politycznymi i religijnymi następstwami walki, której przyczyny ukryto przed tymi, którzy byli świadkami jej wczesnego stadium, tak jak robią to przed nami, którzy po omacku ​​szukają drogi w jej następnych etapach. Jej sprawcy i ich działania są maskowane przez tajemnicę, tajemnicę tak stałą i głęboką, że żadna nie może jej dorównać.

Gdy francuski pisarz, Cretineau-Joly, przyniósł złowieszczy import Alta Vendita do wiadomości papieża Piusa IX (1846-78), który pozwolił by jego nazwisko było gwarancją jego władzy, zdarzenie, które powinno wołać o fanfary srebrnych trąb, a utonęło przez nic nie znaczący szum parlamentarnej swady i hipokryzji. A kiedy Adolphe Cremieux, minister sprawiedliwości, jak podano w paryskich Les Archives, w listopadzie 1861 roku, wyraził opinię, że “Narodowości muszą zniknąć, religia musi być zniesiona”, kręgi, które formowały takie oświadczenia, zobaczyły, że nigdy nie myślano o nich jak o prognozie stanu, o powszechnej akceptacji tego o co będą wołać za niecałe sto lat.

Znowu czytelnik The Times, w wiktoriańskiej Anglii, mógłby zauważyć, być może z wyspiarskim niesmakiem wobec wszystkiego co łacińskie, niepokoje, które wybuchały od czasu do czasu w Hiszpanii, Portugalii, Neapolu i Państwach Kościelnych. Szukając wyjaśnienia, być może nasuwało się słowo “dagos”. Ale jedno jest pewne. Nigdy by nie pomyślał, że człowiekiem, który zorganizował te zawirowania, był nikt inny niż lord Palmerston, królewski minister spraw zagranicznych w latach 1830-51, premier w 1855 roku i ponownie w 1859 roku, aż do śmierci w roku 1865.

Za tymi parlamentarnymi tytułami, dla kolegów-konspiratorów, był znany jako Wielki Patriarcha Iluminatów, a więc kontroler wszystkich złożonych złowrogich tajnych stowarzyszeń. Rzut oka na niektóre z ich planów politycznych – osiągnięcie zjednoczonych Włoch w ramach dynastii sabaudzkiej, aneksja terytorium papieskiego; odtworzenie państwa polskiego; utrata Austrii, a w konsekwencji powstanie Cesarstwa Niemieckiego.

Każdy z tych celów, bez względu na czas, był określony w planach Illuminati. Każdy z nich został osiągnięty, a Benjamin Disraeli, który był dobrze poinformowany o spisku i kontr-spisku, niewątpliwie myślał o machinacjach Palmerstona, kiedy powiedział w 1876 roku: “Rządy w tym kraju muszą się zmierzyć nie tylko z rządami, królami i ministrami, ale także z tajnymi stowarzyszeniami, elementami, które muszą być brane pod uwagę, które w ostatniej chwili mogą doprowadzić wszystkie plany do fiaska, które mają wszędzie agentów, którzy zachęcają do zamachów, i być może, jeśli to konieczne, doprowadzą do masakry”.

Przywódcy włoskiej rewolucji, Mazzini, Garibaldi i Cavour byli sługami Oka, a ówcześni monarchowie tacy jak Wiktor Emanuel II i Napoleon III byli również w jego promieniu.

Przez pozostałą część wieku, atak na ortodoksję wzrastał. W 1881 roku premier Francji, Leon Gambetta, mógł otwarcie zadeklarować: “Klerykalizm, to jest wróg”. Bardziej popularny mówca ryknął: “Pluję na gnijące ciało papiestwa”. Ten sam rok dał wiele dowodów wrogości gotowej do ujawnienia się w najbardziej nieoczekiwanych częściach kontynentu. Kiedy ciało Piusa IX przenoszono z Bazyliki Watykańskiej do kościoła St Lawrence-outside-the-Walls [za murami], kondukt zaatakował tłum uzbrojony w pałki. Wśród wykrzykiwanych przez nich przekleństw wybuchła uliczna bitwa, zanim można było zapobiec wpadnięciu ciała zmarłego papieża do Tybru. Władze, stając po stronie protestujących, nie podjęły żadnych działań.

Więc w ten sposób, i wieloma krętymi ścieżkami, kontynuowano walkę w czasach wczesnego chrześcijaństwa i średniowiecza. Ale teraz wrogowie Kościoła zmienili swoje ataki z otwartej wojny do pokojowej penetracji, która była bardziej zgodna z duchem czasu.

“Czego podjęliśmy się”, głosił markiz de Franquerie w połowie ubiegłego wieku, “to korumpowanie ludzi przez kler, i kleru przez nas, korumpowanie, które prowadzi do kopania przez nas grobu Kościołowi”.

Jeszcze bardziej przekonujące przewidywanie, i na nowy sposób, powstało jakieś 60 lat później: “Szatan musi zapanować w Watykanie. A papież będzie jego niewolnikiem”.
Potwierdzenie tego, i tymi samymi słowami, miało być przekazane w objawieniu otrzymanym przez troje niepiśmiennych dzieci w wieku 9, 8 i 7 lat, w miasteczku Fatima w Portugalii w 1917 roku. Przybrało kształt ostrzeżenia, które o tej porze dnia, wydawało się, szczerze, śmieszne: “szatan będzie rządził nawet w najwyższych miejscach. Wejdzie nawet na najwyższe stanowisko w Kościele”. [autor cytuje pozorną wersję Trzeciej Tajemnicy z lat 1980; oryginalna wersja, nie opublikowana przez Watykan do czerwca 2000 r., nie zawiera tych uwag].

Pewne wskazanie proroczych lub starannie przygotowanych projektów tajnych stowarzyszeń, można odczytać w piśmie skierowanym do Mazziniego z 15 kwietnia 1871, i skatalogowanym w Bibliotece British Museum. W tym czasie prowadzono wojny w skali stosunkowo niewielkiej i ograniczonej, ale ten list, napisany ponad 40 lat przed rozpoczęciem pierwszego konfliktu światowego, można interpretować jako prognozę II wojny światowej, wraz z bardziej możliwą podpowiedzią trzeciej i jeszcze większej katastrofy, która jest jeszcze przed nami. Cytuję ją tutaj:

“Wykorzystamy nihilistów i ateistów, i sprowokujemy groźną katastrofę społeczną, która, w całym jej horrorze, pokaże jasno narodom skutki absolutnego ateizmu, pierwotnej dzikości i najbardziej krwawego niepokoju.

“Wtedy wszędzie obywatele, zobowiązani bronić się przed większością światowych rewolucjonistów, wytępią niszczycieli cywilizacji; a tłum, zawiedziony chrześcijaństwem, którego deistyczne duchy odtąd nie będą miały kompasu, żądny ideału, ale nie wiedząc, na co skierować swoje uwielbienie, otrzyma prawdziwe światło za pośrednictwem powszechnej manifestacji czystej doktryny Lucyfera, wystawionej w końcu na widok publiczny, manifestacji, która będzie wynikać z ogólnego ruchu rewolucyjnego, po którym nastąpi zniszczenie chrześcijaństwa i ateizmu, obu podbitych i zniszczonych w tym samym czasie”.

Powyżej, jak również w dalszej części tekstu, używam określenia, które wymaga klaryfikacji. Trzeba zrozumieć, że wrogowie Kościoła nie byli ateistami, zgodnie z powszechnie przyjętym znaczeniem. Oni odrzucili religię reprezentowaną przez chrześcijańskiego Boga, którego nazywają Adonai, istotę, która, jak mówią, skazała ludzkość na cykliczne rundy cierpienia i ciemności.

Ale ich inteligencja wzywa ich do uznania Boga, i znaleźli go w Lucyferze, synu jutrzenki i nosicielu światła, najjaśniejszym z archaniołów, który prowadził niebieską rewolucję, po to by stać się równym Bogu.

Wysoko rozwinięta religia lucyferiańska, do końca wojny 1939 roku, kierowana była na cały świat ze Szwajcarii. Od tego czasu jej siedziba mieści się w Budynku Harolda Pratta w Nowym Jorku.

Choć można nazwać takie miejsca, to nigdy nie przełamano welonu tajemniczości otaczającego wewnętrzny krąg rządu światowego. Nic na świecie nie pozostało tak ukryte, tak nietknięte; a istnienie takiego kręgu wewnętrznego nie było uznane przez człowieka mniej ważnego niż Mazzini, który, będąc jednym z arcy-spiskowców, zmuszony był przyznać, w liście napisanym na krótko przed śmiercią do dr Breidensteine’a:

“Tworzymy stowarzyszenie braci we wszystkich punktach świata. Ale jest jedno niewidzialne, którego nie można dotknąć, ale na nas ciąży. Skąd pochodzi? Gdzie jest? Tego nikt nie wie, a przynajmniej, nikt o nim nie mówi. To stowarzyszenie jest tajne nawet dla nas, weteranów tajnych stowarzyszeń”.

The Voice, powszechne czasopismo bractwa, opublikowane po raz pierwszy w Anglii w 1973 roku, później przeniesione do Somerset West, prowincji Cape, Południowa Afryka, to ma o nim do powiedzenia:

“Starsi Bracia Rasy zwykle poruszają się po świecie incognito. Nie chcą uznania, wolą służyć za kulisami”.

W często przywoływanej książce 1984, George Orwell mówi o wewnętrznej partii, czy powszechnym bractwie, i jak, oprócz tajemniczości, fakt, że nie jest to organizacja w normalnym znaczeniu, czyni ją niezniszczalną.

Sir Winston Churchill, w pracy Great Contemporaries [Wielcy współcześni], mówi:

“Kiedy aparat władzy będzie w rekach Braterstwa, wszelka opozycja, wszelkie przeciwne opinie, muszą zostać usunięte przez śmierć”.

I jest tyle dziwnych zgonów odnotowanych nawet na tych stronach, żeby się nad tym zatrzymać.
8. Wprowadzenie szatana jako nowego elementu walki, spotkało się z mniejszą reakcją w heretyckiej Anglii, niż na kontynencie. Bo tam, wiarę w pozytywną moc zła, i przypadki opętania, nie zawsze uznawano za urojenia. To co miało miejsce w klasztorze Urszulanek w Louviers, Normandia, oraz w innym (również Urszulanek) w Aix-en-Provence, w regionie Marsylii, w XVII wieku, mogłoby nadal wywoływać nerwowe oglądanie się za siebie.

W Louviers, młode zakonnice i nowicjuszki brały udział w czarnych mszach, podczas których Hostię poświęcano nad intymnymi częściami kobiety leżącej na ołtarzu. Kawałki tej Hostii wkładano w te części. Jeden z franciszkańskich zakonników posługujących w klasztorze, handlował napojem miłosnym sporządzanym z sakramentalnego opłatka zanurzonego w krwi menstruacyjnej i zamordowanych dzieci.

W drugim z klasztorów, młoda dziewczyna wiła się na ziemi, odsłaniając każdą część swojego ciała, i wykrzykiwała bluźnierstwa związane z sodomią i kanibalizmem. Inni członkowie społeczności twierdzili, że ich ciała i umysły były dręczone przez Belzebuba, demona czczonego przez Filistynów, tzw Pana Much,  bo pojawił się ociekający krwią ofiarną, która przyciągała tłumy latających owadów. W obu przypadkach zły wpływ dotarł do zainspirowanych przez szatana kapłanów, którzy zginęli na stosie. Częścią dowodów na rozprawie jednego z nich, był pakt z szatanem podpisany krwią księdza.

Później w tym samym stuleciu Abbé Guibourg obchodził tego samego rodzaju udawane obrzędy religijne, czasami z pomocą Madame de Montespan, jednej z blaknących kochanek Ludwika XIV, która uczestniczyła w nich z nadzieją ożywienia do niej pasji króla. Tam znowu krew zamordowanego dziecka, i nietoperza, mieszała się ze spermą celebransa, w celu wzmocnienia wina mszalnego.

Powszechne było to, że udający celebrans na takie okazje ubierał się w szaty kardynalskie. Czarne świece stały na ołtarzu. Widoczny był krzyż, ale odwrócony, i były obrazy pokazujące krzyż tratowany przez kozę. Gwiazda, czarny księżyc i wąż widniały na erotycznych malowidłach na ścianach; a jedynym imieniem wymawianym z uwielbieniem, było Lucyfera. Inicjowani często otrzymywali komunię w normalnych kościołach, ale Hostię trzymali tylko w ustach, a później dawali ją zwierzętom i myszom.

W 1895 roku, w Rzymie założono typowy ośrodek czarnej magii. Grupie ciekawskich ludzi udało się przedostać nieco dalej niż za próg, i to co zobaczyli, opisał jeden z nich,  Domenico Margiotta [5]:

“Boczne ściany były udrapowane wspaniałym czarnym i czerwonym adamaszkiem [6]. Na przeciwległej ścianie był wspaniały haft z figurą szatana, a u jego stóp ołtarz.

“Tu i ówdzie były ułożone trójkąty, kwadraty i inne symboliczne znaki. Dookoła stały złocone krzesła. W oparciu każdego z nich zainstalowano szklane oko, którego wnętrze było oświetlane przez energię elektryczną, natomiast w środku świątyni stał ciekawy tron, Wielkiego Szatańskiego Papieża”.

Przeraziło ich coś w cichej atmosferze pomieszczenia, i wyszli szybciej niż weszli.

Kiedy Illuminati podnieśli głowę ponownie, nawet w tak odległych miejscach jak Rosja, pojawiły się oznaki, że ich wpływ przeniknął najwyższy poziom Kościoła. Zrobił to w osobie kardynała Mariano Rampolla (1843-1913), jednej z tych znaczących, ale tajemniczych, przeważnie nieznanych osób, które można znaleźć tylko w tajnych kartach watykańskiej historii.

Z pochodzenia Sycylijczyk o liberalnych poglądach, wstąpił do papieskiej służby za pontyfikatu Leona XIII, i był sekretarzem propagandy, zanim został sekretarzem stanu.

Anglikiem, który twierdził, że go znał i zapoznał go z okultyzmem, był Aleister Crowley, który urodził się w Leamington w 1875 r., i poprzez Cambridge, stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych postaci w świecie tajemnic. Inteligentni ludzie wciąż kręcą głowami próbując odpowiedzieć na takie pytania, jak czy był mistrzem czarnej magii, amatorem, czy tylko udawał. Somerset Maugham, który znał go dobrze, powiedział swoje zdanie, że ​​Crowley był fałszywy, “ale nie całkowicie fałszywy”.

Z pewnością był, jak pokazują jego prace, mistrzem korupcji. Co można miłosiernie nazwać jego duchowymi aspiracjami, było hamowane przez rażący sensualizm. To poprzez ciało wszedł w posiadanie tajemnic. Obrazy, które dostawały się do jego umysłu, wychodziły zdeformowane, często z  konotacjami seksualnymi, a także, podobnie jak inni mu podobni, którzy wędrują na granicy tego, co nieznane, pocieszenie znajdował w ukrywaniu się za różnymi fantastycznymi nazwiskami, takimi jak Therion, hrabia Władimir Swaroff, książę Chiva Khan, lord Boleskin, tytuł, któremu starał się sprostać poprzez noszenie kiltu. Dla matki był Wielką Bestią (z Apokalipsy). Crowley odpowiadał nazywając ją bezmyślną bigotką.

Poprzez spiłowanie dwu zębów ocznych zrobił z nich kły, co pozwoliło mu składać wampirskie pocałunki na szyi lub nadgarstku każdej kobiety, która miała nieszczęście go spotkać. Ożenił się z Rose Kelly, siostrą malarza Sir Geralda, który później został prezesem Akademii Królewskiej.

Była słabym, sub-normalnym stworzeniem, które wyraźnie mogłoby przeoczyć jego miły sposób wieszania do góry nogami kochanki w szafie, tak jak mogła zgodzić się na nadanie przez niego imion ich córce, Nuit Ahotoor Hekate Safona Jezebel Lilith.

Czy były, czy nie było żadnych konkretnych związków między Rampolla i Crowley, stały awans kardynała w hierarchii pokazywał solidny kontrast z daremnym zaabsorbowaniem Crowleya z towarzystwami Złotego Brzasku i Templariuszami Wschodu, do którego należały takie organizacje jak Rycerze Ducha Świętego, Kościół Okultystyczny Świętego Grala, Hermetyczne Bractwo Światła, Zakon Enocha, Obrządek Memfis, i Obrządek Mizraim.

Kiedy w 1903 zmarł Leon XIII i zwołano konklawe w celu wybrania jego następcy, wiadomo  było, że Rampolla miał szansę. Najbliższym jego rywalem był patriarcha Wenecji, kard. Sarto, mniej imponująca postać, jak mówi świat, ale z aurą dobroci, a nawet naturalną świętością, których Rampolla brakowało.

Po pierwszym liczeniu, dwadzieścia pięć głosów było na jego korzyść, podczas gdy Sarto zdobył tylko pięć. Kiedy głosowania trwały, szanse drugiego stale wzrastały, ale Rampolla nadal zdobywał głosy. To, wydawało się, ustanowiło szablon głosowania, i, jakby przyspieszyć oczywisty wynik, francuski minister spraw zagranicznych podjął niezwykły krok z prośbą do rodaków-kardynałów o wsparcie Rampolla.

Czy pociągano niewidzialnymi sznurkami? Z pewnością tak. A jeśli tak, to przeciwnicy Sycylijczyka, którzy być może wiedzieli o podejrzeniach, że należy do Illuminati, w ostatniej chwili wysunęli sprzeciw, który przerwał jego zamiary. Cesarze Austrii, których nadal uważano za spadkobierców nieistniejącego Świętego Cesarstwa Rzymskiego, mieli dziedziczne prawo korzystania z weta w sprawie kandydata na tron papieski, który dla nich był nie do przyjęcia.

Weto wyraził kardynał Krakowa (miasto wtedy należące do Austrii), w imieniu cesarza Austrii, Franciszka Józefa. Niektórzy mówili, że było to weto Ducha Świętego. Nadzieje Rampolla uleciały, i głosy konklawe przechyliły się na stronę jego najbliższego rywala, Sarto, który został papieżem Piusem X.

Ale nie było powszechnego przekonania, by weto wyrażone przez “bardzo katolickiego” cesarza Austrii, samo było odpowiedzialne za zagrodzenie drogi Rampolla, choć on nigdy, nawet po konklawe, nie odgrywał żadnej znaczącej roli w Rzymie.

Po jego śmierci, dokumenty Rampolla przeszły w posiadanie Piusa X. Po przeczytaniu ich, odłożył je z komentarzem: “nieszczęśliwy człowiek! Spalić je”. Dokumenty położono na ogniu w obecności papieża, ale przetrwała ich wystarczająca ilość, żeby na ich podstawie napisać artykuł opublikowany w La Libre Parole, w 1929 roku w Tuluzie.

Niektóre z nich pochodziły z tajnego stowarzyszenia, Zakonu Świątyni Wschodu, i pokazały dowód na to, że Rampolla działał na rzecz obalenia Kościoła i państwa. Notatnik odkryty w tym samym czasie rzuca zadziwiające światło na możliwy związek z Aleisterem Crowleyem, gdyż poznano kilka stowarzyszeń współpracujących ze Świątynią Wschodu, takie jak Kościół Okultystyczny Świętego Grala i Obrządek Mizraim, w których Crowley miał wielki wpływ.

Więc mogło być tak, żeby w ostatnich dniach pokoju na świecie, tajne stowarzyszenia doszły bardzo blisko do realizacji, przez Rampolla, ich wielowiekowego celu – posiadania własnego papieża.

9.  Narastający chaos, i zastąpienie tradycyjnych wartości tymi należącymi do nowego porządku, a które były wymiernymi skutkami wojny 1914 roku, przejęli jako zapewnienie korzystnych możliwości ci, którzy nigdy nie przestali uważać Kościoła za jednego wielkiego wroga. Na początku 1936 roku w Paryżu zorganizowano konwencję tajnych stowarzyszeń, i chociaż obecność była ściśle ograniczona do “wtajemniczonych”, angielskim i francuskim obserwatorom udało się w niej uczestniczyć. Ich relacje ze spotkania pojawiły się w Catholic Gazette w lutym 1936 roku, a kilka tygodni później w paryskim tygodniku Le Réveil du Peuple.

Nikt nie mógł nie zauważyć, jak blisko uczucia i tematy, które tam poruszano, zgadzały się z przedstawionymi przez Nubiusa oraz w Alta Vendita ponad sto lat wcześniej. Poniżej znajduje się nieco skrócona kopia wersji angielskiej:

“Tak długo, jak pozostaje moralna koncepcja porządku społecznego, a wszelka wiara, patriotyzm i godność nie zostaną wykorzenione, nie nadejdzie nasze panowanie nad światem. Wykonaliśmy już część pracy, ale nie możemy stwierdzić, że wykonaliśmy ją w całości. Mamy jeszcze wiele do zrobienia, zanim będziemy mogli obalić naszego głównego przeciwnika, Kościół Katolicki.

“Musimy zawsze pamiętać, że Kościół Katolicki jest jedyną instytucją, która stała, i będzie stała, tak długo jak istnieje, na naszej drodze. Kościół Katolicki, ze swoją metodyczną pracą i budującą nauką moralną, będzie zawsze trzymać swoje dzieci w takim stanie umysłu, by mieli tyle godności, by nie poddać się naszej dominacji. To dlatego chcieliśmy odkryć najlepszy sposób na zachwianie Kościołem Katolickim do samych fundamentów. Szerzyliśmy ducha buntu i fałszywy liberalizm wśród narodów, aby odciągnąć ich od wiary, a nawet by wstydzili się wyznawania nakazów swojej religii, i przestrzegania przykazań ich Kościoła.

“Doprowadziliśmy wielu z nich do tego, żeby chwalili się, że są ateistami, a nawet więcej, żeby chlubili się tym, że są potomkami małpy! Daliśmy im nowe teorie, niemożliwe do realizacji, takie jak komunizm, anarchizm i socjalizm, które teraz służą naszym celom. Oni przyjęli je z największym entuzjazmem, nie zdając sobie sprawy z tego, że te teorie są nasze, i że to oni stanowią najsilniejsze narzędzie przeciwko sobie.

“Oczerniliśmy Kościół Katolicki najbardziej haniebnymi oszczerstwami, splamiliśmy jego historię i zhańbiliśmy nawet najszlachetniejszą jego działalność. Przypisaliśmy mu krzywdy wyrządzone jego wrogom, i doprowadziliśmy do tego, żeby ci ostatni stanęli bardziej po naszej stronie. Tak bardzo, że jesteśmy obecnie świadkami, dla naszej największej satysfakcji, rebelii przeciwko Kościołowi w wielu krajach. Jego duchownych uczyniliśmy obiektami nienawiści i kpin, poddaliśmy ich nienawiści tłumu. Spowodowaliśmy to, żeby praktyki religii katolickiej uznawano za nieaktualne i za stratę czasu. Założyliśmy liczne tajne stowarzyszenia, które pracują dla naszych celów, pod naszymi rozkazami i naszymi wskazówkami.

“Do tej pory rozważaliśmy naszą strategię ataków na Kościół z zewnątrz. Ale to nie wszystko. Wyjaśnijmy, jak posuwa się dalej nasza praca aby przyspieszyć upadek Kościoła Katolickiego, oraz jak weszliśmy do jego najbardziej zamkniętych kręgów, i zdobyliśmy nawet niektórych jego duchownych, żeby byli pionierami naszej sprawy:

“Oprócz wpływu naszej filozofii, podjęliśmy inne kroki w celu zapewnienia rozłamu w Kościele Katolickim. Pozwólcie mi wyjaśnić, jak to zostało zrobione. Wprowadziliśmy niektóre z naszych dzieci w struktury Kościoła Katolickiego z wyraźnym zamiarem, że powinny działać w sposób jeszcze bardziej skuteczny w rozpadzie Kościoła, poprzez kreowanie wewnętrznych skandali.

“Jesteśmy wdzięczni protestantom za ich lojalność wobec naszych życzeń, choć większość z nich, w szczerość ich wiary, jest nieświadoma swojej lojalności wobec nas. Jesteśmy im wdzięczni za wspaniałą pomoc, jaką dają nam w naszej walce z twierdzą cywilizacji chrześcijańskiej, i w naszych przygotowaniach do nadejścia naszej władzy nad całym światem.

“Do tej pory udało nam się obalić większość tronów Europy. Reszta nastąpi w najbliższej przyszłości. Rosja już świętowała nasze rządy. Francja jest pod naszym kciukiem. Anglia z jej zależnością od naszych finansów, jest pod naszą piętą, a jej protestantyzm jest naszą najlepszą nadzieją na zniszczenie Kościoła Katolickiego. Hiszpania i Meksyk są tylko zabawkami w naszych rękach. I wiele innych krajów, w tym Stany Zjednoczone Ameryki, już wpadły w nasze plany.

“Ale Kościół Katolicki wciąż żyje. Musimy go zniszczyć jak najszybciej i bez litości. Większość prasy jest pod naszą kontrolą. Zintensyfikujmy nasze działania. Szerzmy ducha rewolucji w umysłach narodów.

“Musimy ich zmusić do pogardy wobec patriotyzmu i miłości do rodziny, by uważali swoją wiarę za bzdury, a posłuszeństwo Kościołowi za poniżającą służalczość, tak aby mogli stać się głusi na wezwania Kościoła, i ślepi na jego ostrzeżenia przed nami. Ale przede wszystkim, uniemożliwiajmy chrześcijanom spoza Kościoła Katolickiego ponownego zjednoczenia się z nim, albo nie-chrześcijanom przyłączenia się do Kościoła; w przeciwnym razie nigdy nie osiągniemy naszego panowania nad nimi”.

 

[1] Lord Macaulay o “Political History of the Popes” [Historia polityczna papieży], von Ranke, 1840.
[2] Skomplikowana sprawa z udziałem udaremnionej pasji kardynała, impersonacji i podrabianych listów. Dobrze potraktowany przez  Hilaire Belloc w książce “Marie Antoinette”, zniszczony przez skandal.
[3] Dosłownie “stary sklep” lub “stara sprzedaż”. Spotkania tajnych stowarzyszeń często udawały aukcje, by uniknąć podejrzeń.[4] Starożytni historycy uważali, że przełęcze alpejskie były zbyt wąskie na przejście armii Hanibala z jego słoniami, oraz że musiał używać gorącego octu do rozbijania skał.
[5] “La Croix du Dauphine” [Krzyż Dauphine], 1895.
[6] Kolory często wspominane w tej książce, zwłaszcza podczas inicjacji papieża Jana XXIII.

 

tłumaczenie Ola Gordon

BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS

Ukryta ręka w Watykanie – Piers Compton (1983)

 

Co pozostanie kiedy zginie Rzym?

 

Kiedy Rzym upadnie – świat.

 

Virgil. Byron

To co twierdził było potworne. Przechodziło ludzkie pojęcie. Twierdził, że jest boskim i władczym głosem na ziemi; i nauczał, wydawał wyroki, i zapewniał, zawsze tym samym ważnym tonem, przekonany, że jego przekaz przeżyje przejściowe zjawisko zwątpienia, zmiany i sprzeczności. Czuł się bezpieczny, gmach prawdy za murami prawdy, która przeciwstawiała się wielu różnym atakom przez jej wrogów. Twierdził, że ma moc, która nie była mocą jego samego, siłę życia i wigor nadane przez siłę, której nie można znaleźć gdzie indziej, a ponieważ nie można porównać jej do żadnej ziemskiej rzeczy, wywoływał strach, zdumienie, drwiny, a nawet nienawiść.

Ale przez wieki nigdy się nie zachwiał, nigdy nie porzucił jednego elementu swojego wspaniałego dziedzictwa, nigdy nie pozwolił by najmniejsze rozdarcie nie pojawiło się na bardzo wyśmiewanym płaszczu nietolerancji. Inspirował oddanie i podziw nawet u tych, którzy gardzili jego dyscypliną umysłową. Wzrósł ponad przypuszczenie, podobieństwo, prawdopodobieństwo, gdyż Słowo, na którym został zbudowany był również gwarancją jego trwałości. Dawał jedną odpowiedź na odwieczne pytanie – co to jest prawda?

Jeden z naszych eseistów powiedział [1] to co wiedziało wielu naszych uczniów, o jego miejscu w historii; jak widział początek, i prawdopodobnie zobaczy koniec naszych światowych systemów, i jak, w nadchodzących czasach, złamany łuk London Bridge może stać się przyczółkiem, z którego podróżnik ‘będzie mógł szkicować ruiny katedry św. Pawła’.

Ale on wciąż będzie stał monumentalny, unikalny prezentujący, jak dotąd, symbole wytrwałości w tym życiu i dopuszczenia do wieczności poza nim – Skałę i Klucz. Czytaj dalej

Najnowsze komentarze
    Archiwa
    055744